Mój boszsz... już piątek! Przeleciał mła ten tydzień jak z bicza trzasł i mła się teraz zastanawia jak tu się udać i gdzie w poszukiwaniu straconego czasu. No bo to już zaraz połowa października będzie! W domu w kocich sprawach są postępy i podstępy, Mrutek zaczął wyłazić samodzielnie i zawiązał koalicję z Okularią, czarnule nadal nieprzejednane ( choć Szpagetka jak Sztaflik nie widzi to nieco milsza ). Ogrodowo leżę i kwiczę, znaczy ogród widuję w biegu ( ale w weekend zamierzam się zebrać w sobie i troszki go postraszyć ). Były rzecz jasna w tygodniu jaśniejsze epizody typu dłuuuga rozmowa z Tatusiem, wybitny występ kulinarny Mamelona z krewetkami w roli głównej, no i Nobel Prize dla Olgi Tokarczuk ( oczywiście natychmiast przez politycznych wszelkich opcji zawłaszczany ale co tam - polityczni przeminą a Nobel dla Tokarczuk zostanie, kto dziś pamięta kto był ministrem kultury rządu RP w czasie gdy Nagrodą Nobla byli wyróżniani Reymont, Miłosz czy Szymborska ). Po tym ostatnim wymienionym przyjemnym epizodzie mła napuchła z dumy choć wie że prawdziwym weryfikatorem wielkości jest czas, jednak dla niej tu i teraz zdobycie tej nagrody akurat przez tę pisarkę jest po prostu czymś bardzo, bardzo miłym. I to wcale nie dlatego że to Polka tylko dlatego że to dobra pisarka którą mła czasem czytuje ( co prawda nie jakoś nabożnie i na klęczkach, nie wszystkie lektury mła darzy upodobaniem które każe jej wracać do książki ). To dobra wiadomość a ostatnio takich nie było ( odszedł od nas Pan Janeczek i Janusz Kondratiuk - smutniej się zrobiło ).
Polityczni rzecz jasna szaleją, nosi ich strasznie przed wyborami. Oczywiście są ekscesy bo gwiazdy to po prostu bez ekscesów nie mogą - Żywa Legenda Solidarności puściła bąka w salonie za nic mając de mortuis aut bene aut nihil ( czym pokazała jak blisko jej do pewnego posła z partii obecnie nami zarzundzającej, któren szalał z okazji pogrzebu tego generała co nam stan wojenny zrobił ), Prezes Narodu usiłował zatorowość płucną uczynić narzędziem mordu ale cóś szybko się zorientował że przestrzelił ( numer w stylu płacy minimalnej ) i wrócił do obiecywania wszystkim wszystkiego i wymieniania kogo nie lubi, była debata i chłopi jeszcze żyją dzięki swojemu prezesowi któren do chłopa w ogóle podobny nie jest, postępowi lewicowi podstępnie odbierają elektorat komu się da a Konfederacja ponoć istnieje. Na razie tych co chcą wierzyć w dobrobyt powszechny jest więcej więc mam wrażenie że będzie tak że zawierzający nam wybiorą władzę. Jak to rzekł swego czasu o zanętach wyborczych nasz obecny premier - "Ludzie są tak głupi, że to działa..." i dopiero cena miski ryżu ( w Polszcze to zawsze była cena kaszanki ) zweryfikuje entuzjazm zawierzających. W przeciwieństwie do agencji ratingowych i ekspertów BŚ mła podejrzewa że polska gospodarka tąpnęła około dwóch lat temu - niedowierzającym polecam przyjrzenie się kiedy rzeczone instytucje zorientowały się że w 2008 roku cóś się będzie złego działo w USA i jak szybko dotarło do nich że Grecja właśnie się wykłada - i że teraz to co widoczne jest dla mła i "innych malkontentów" powoli zacznie być widoczne dla inszych z zawierzającymi włącznie . Mła nie bardzo martwi spodziewany wynik wyborów, mła się bardziej martwi tym co każda nowo wybrana władza będzie musiała po wyborach zrobić - przejść od obiecanek do realu zarządzania a tu mamy kolejne oddłużanie szpitali, urealnienie cen energii ( jak nie pamiętacie to mła w ogóle przeczuwa energetyczne bum ) i tym podobne radości. Znaczy karnawał się skończy i oby się nie okazało że wielki post będzie bardzo wielkim postem od zaraz i natentychmiast.
A co w "kurtulatnym życiu" mła? Od czasu kiedy Dżizaas bardzo przepraszała rodzinę i przyjaciół za zaproszenie ich na film pod tytułem "Piłsudski" ( Mamelon jako jedyna przyzwoita i pełna współczucia wykrztusiła z siebie "Właściwie to dobrze że przypomniałam sobie jak to z tymi frakcjami PPS było, bo w szkole to mi się zawsze myliły.", reszta spuściła zasłonę milczenia na dzieło i potępiająco wgapiała się w Dżizaasa ) mła nie była w kinie a podobno "Joker" godzien oglądania. Nic jednak nie wskazuje na to żeby mła mogła oddać się uciechom ducha bo mła zaplanowała sobie uciechę ciała i ducha czyli spóźnioną już i tak solidnie prackę w ogrodzie ( po której zazwyczaj pada na twarz i jedyne co jest w stanie oglądać i słyszeć to lgnące do niej leżącej na wyrku kocie ciała i słodkie pomruki - mła po pracy w ogrodzie odlatuje do Nibylandii lotem błyskawicy i nawet podobno chrapie ). Przed nią sadzenie kolejnych cebulek ( przecenili czosnki białawe Allium christophii i mła się nie powstrzymała i zakupiła cebulki, na szczęście ledwie trzy bo tylko tyle wygrzebała z kartonu pełnego cebulkowego dobra ), pożegnanie z uschłym rodkiem 'Old Port', posprzątanie tego kupska zielonych odrzutów jakie jej urosło na podwórku po ostatnim pieleniu Suchej - Żwirowej. Zaprawdę powiadam Wam jest co robić w ogrodzie i nie czas to na pasienie oczu kurtulą. Może co najwyżej mła zrobi dobrze uszom i posłucha sobie w ciepłe jesienne popołudnie dobrej starej bossanovy.
Polityczni rzecz jasna szaleją, nosi ich strasznie przed wyborami. Oczywiście są ekscesy bo gwiazdy to po prostu bez ekscesów nie mogą - Żywa Legenda Solidarności puściła bąka w salonie za nic mając de mortuis aut bene aut nihil ( czym pokazała jak blisko jej do pewnego posła z partii obecnie nami zarzundzającej, któren szalał z okazji pogrzebu tego generała co nam stan wojenny zrobił ), Prezes Narodu usiłował zatorowość płucną uczynić narzędziem mordu ale cóś szybko się zorientował że przestrzelił ( numer w stylu płacy minimalnej ) i wrócił do obiecywania wszystkim wszystkiego i wymieniania kogo nie lubi, była debata i chłopi jeszcze żyją dzięki swojemu prezesowi któren do chłopa w ogóle podobny nie jest, postępowi lewicowi podstępnie odbierają elektorat komu się da a Konfederacja ponoć istnieje. Na razie tych co chcą wierzyć w dobrobyt powszechny jest więcej więc mam wrażenie że będzie tak że zawierzający nam wybiorą władzę. Jak to rzekł swego czasu o zanętach wyborczych nasz obecny premier - "Ludzie są tak głupi, że to działa..." i dopiero cena miski ryżu ( w Polszcze to zawsze była cena kaszanki ) zweryfikuje entuzjazm zawierzających. W przeciwieństwie do agencji ratingowych i ekspertów BŚ mła podejrzewa że polska gospodarka tąpnęła około dwóch lat temu - niedowierzającym polecam przyjrzenie się kiedy rzeczone instytucje zorientowały się że w 2008 roku cóś się będzie złego działo w USA i jak szybko dotarło do nich że Grecja właśnie się wykłada - i że teraz to co widoczne jest dla mła i "innych malkontentów" powoli zacznie być widoczne dla inszych z zawierzającymi włącznie . Mła nie bardzo martwi spodziewany wynik wyborów, mła się bardziej martwi tym co każda nowo wybrana władza będzie musiała po wyborach zrobić - przejść od obiecanek do realu zarządzania a tu mamy kolejne oddłużanie szpitali, urealnienie cen energii ( jak nie pamiętacie to mła w ogóle przeczuwa energetyczne bum ) i tym podobne radości. Znaczy karnawał się skończy i oby się nie okazało że wielki post będzie bardzo wielkim postem od zaraz i natentychmiast.
A co w "kurtulatnym życiu" mła? Od czasu kiedy Dżizaas bardzo przepraszała rodzinę i przyjaciół za zaproszenie ich na film pod tytułem "Piłsudski" ( Mamelon jako jedyna przyzwoita i pełna współczucia wykrztusiła z siebie "Właściwie to dobrze że przypomniałam sobie jak to z tymi frakcjami PPS było, bo w szkole to mi się zawsze myliły.", reszta spuściła zasłonę milczenia na dzieło i potępiająco wgapiała się w Dżizaasa ) mła nie była w kinie a podobno "Joker" godzien oglądania. Nic jednak nie wskazuje na to żeby mła mogła oddać się uciechom ducha bo mła zaplanowała sobie uciechę ciała i ducha czyli spóźnioną już i tak solidnie prackę w ogrodzie ( po której zazwyczaj pada na twarz i jedyne co jest w stanie oglądać i słyszeć to lgnące do niej leżącej na wyrku kocie ciała i słodkie pomruki - mła po pracy w ogrodzie odlatuje do Nibylandii lotem błyskawicy i nawet podobno chrapie ). Przed nią sadzenie kolejnych cebulek ( przecenili czosnki białawe Allium christophii i mła się nie powstrzymała i zakupiła cebulki, na szczęście ledwie trzy bo tylko tyle wygrzebała z kartonu pełnego cebulkowego dobra ), pożegnanie z uschłym rodkiem 'Old Port', posprzątanie tego kupska zielonych odrzutów jakie jej urosło na podwórku po ostatnim pieleniu Suchej - Żwirowej. Zaprawdę powiadam Wam jest co robić w ogrodzie i nie czas to na pasienie oczu kurtulą. Może co najwyżej mła zrobi dobrze uszom i posłucha sobie w ciepłe jesienne popołudnie dobrej starej bossanovy.