Pogoda jak marzenie, jesień w najfajniejszej fazie, grypa i wesele odbębnione - można brać się do robót ogrodowych. Oczywiście Alcatraz z przyległościami nie do przerobienia, skaczę po fragmentach, tu podkopię, tam wysadzę, gdzie indziej posadzę - uwijam się jak te żywiny na wykwitających powolutku marcinkach.
Zabrałam się do przesadzania róż, "Gizelka" dostanie nowe towarzystwo. Dosadzę do niej "kuzynka", lambertianę 'Trier'. Co prawda wolałabym dosadzić "wypatrzoną kuzynkę" czyli mieszańca piżmowego Pembertona z roku 1922 pod tytułem 'Francesca' ale w tm roku nie da rady zrobić różanych zakupów. 'Trier' też róża pikna, wysoka i taka w sam raz do "Gizelki" pasząca. "Gizelka" chyba poczuła że konkurencja się pojawi bo niespodziewanie zakwitła. Co prawda nie jest to szał i obwisanie pędów pod ciężarem kwiatów ale jakiekolwiek kwitnienie powtórne "Gizelki" powoduje moje zdziwko. "Henio" z to kwitnie jesiennie spodziewanie prawilnie, jak przystało na rozsądną floribundę.
Alcatraz chowa już funkie, liście tracą spoistość i złocistość, więdną i matowo beżowieją. Przesadzam te zdechlaczki na nowe stanowiska póki jeszcze coś na glebie funkiowego widać. Okolice podskubanej sosenki zostały zapaprocone nerecznicami czerwonozawijkowymi, które dobrze tam sobie radzą, zgodnie z wcześniejszymi gryplanami funkie które pod sosenką rosły powędrowały na rabatę za magnolkami. Może nie jest to optymalne stanowisko ale na pewno będzie im tam lepiej niż przy sosence kwaszącej opadłymi igłami glebę. Czerwonozawijkom posadziłam do towarzystwa kwasolubną golterię rozesłaną Gaultheria procumbens, która rośnie już w Alcatrazie w innym miejscu ( złośliwie nie pełza, nie rośnie ale i nie zamiera - znaczy grymasy są uskuteczniane ). Może sosenkowe okolice skłonią golterię do "procumbensowania". Ze swej strony wspomogłam zdolność płożącego rozrastania przez otrzepanie roślin z nieszczęsnego "szkółkowego" podłoża. Niech spróbują ekspansji w tej części ogrodu. Golterię szczęśliwie nabyłam na lerojowej wyprzedaży, tanizna więc parę sztuk przywlekłam.
A w ogóle w Alcatrazie już mocno złoto, pomarańczowo i czerwono. Daje po oczach liśćmi drzew i owocami. Pachnie jesienią choć mnie brakuje nuty zakazanego dymu z ogrodowych ognisk. Hym... ciekawe dlaczego smog jesienny ogrodowego pochodzenia tak mile wspominam, wszak to passé. No i tyle krótkiego info - info z pięknie październikowego Alcatrazu, mam na warsztacie duży ogrodowy wpis ale będzie musiał poczekać na gorszą pogodę. Póki ciepło i bezdeszczowo całą uwagę poświęcę ogrodowi, należy mu się!
Zabrałam się do przesadzania róż, "Gizelka" dostanie nowe towarzystwo. Dosadzę do niej "kuzynka", lambertianę 'Trier'. Co prawda wolałabym dosadzić "wypatrzoną kuzynkę" czyli mieszańca piżmowego Pembertona z roku 1922 pod tytułem 'Francesca' ale w tm roku nie da rady zrobić różanych zakupów. 'Trier' też róża pikna, wysoka i taka w sam raz do "Gizelki" pasząca. "Gizelka" chyba poczuła że konkurencja się pojawi bo niespodziewanie zakwitła. Co prawda nie jest to szał i obwisanie pędów pod ciężarem kwiatów ale jakiekolwiek kwitnienie powtórne "Gizelki" powoduje moje zdziwko. "Henio" z to kwitnie jesiennie spodziewanie prawilnie, jak przystało na rozsądną floribundę.
Alcatraz chowa już funkie, liście tracą spoistość i złocistość, więdną i matowo beżowieją. Przesadzam te zdechlaczki na nowe stanowiska póki jeszcze coś na glebie funkiowego widać. Okolice podskubanej sosenki zostały zapaprocone nerecznicami czerwonozawijkowymi, które dobrze tam sobie radzą, zgodnie z wcześniejszymi gryplanami funkie które pod sosenką rosły powędrowały na rabatę za magnolkami. Może nie jest to optymalne stanowisko ale na pewno będzie im tam lepiej niż przy sosence kwaszącej opadłymi igłami glebę. Czerwonozawijkom posadziłam do towarzystwa kwasolubną golterię rozesłaną Gaultheria procumbens, która rośnie już w Alcatrazie w innym miejscu ( złośliwie nie pełza, nie rośnie ale i nie zamiera - znaczy grymasy są uskuteczniane ). Może sosenkowe okolice skłonią golterię do "procumbensowania". Ze swej strony wspomogłam zdolność płożącego rozrastania przez otrzepanie roślin z nieszczęsnego "szkółkowego" podłoża. Niech spróbują ekspansji w tej części ogrodu. Golterię szczęśliwie nabyłam na lerojowej wyprzedaży, tanizna więc parę sztuk przywlekłam.
A w ogóle w Alcatrazie już mocno złoto, pomarańczowo i czerwono. Daje po oczach liśćmi drzew i owocami. Pachnie jesienią choć mnie brakuje nuty zakazanego dymu z ogrodowych ognisk. Hym... ciekawe dlaczego smog jesienny ogrodowego pochodzenia tak mile wspominam, wszak to passé. No i tyle krótkiego info - info z pięknie październikowego Alcatrazu, mam na warsztacie duży ogrodowy wpis ale będzie musiał poczekać na gorszą pogodę. Póki ciepło i bezdeszczowo całą uwagę poświęcę ogrodowi, należy mu się!