Tak, tak, są jesienne astry które zakwitają dopiero w październiku, kiedy marcinki zaliczane dziś do rodzaju Symphyotrichum zaczynają powoli przekwitać a kwiaty jednorocznych czy też dwuletnich astrów chińskich Callistephus chinensis są już tylko wspomnieniem. Nie są popularne gdyż nie mają kwiatów wielkości talerzyka deserowego, nie każda szkółka ma je w ofercie i jakoś większość ogrodników ma gdzieś że kwitną wtedy kiedy już prawie nic nie kwitnie. Wielka to niesprawiedliwość bo te późne asterki są po prostu urocze i świetnie pasują do przebarwiających się traw. No cóż, łatwiej mocno jesienną porą zobaczyć u nas egzotyczne kwiaty dalii niż odporne na przymrozki obsypane kwiatami pędy późno kwitnących astrów. Jak na razie na Suchej - Żwirowej zameldowały się z kwiatami trzy późne asterki - 'Prince' odmiana astra bocznokwiatowego Aster lateriflorum zwanego dziś Symphyotrichum lateriflorum ( zdjęcie z boku i trzy pierwsze zdjęcia poniżej ), nowy zakup czyli aster sercolistny Astercordifolius, dziś Symphyotrichum cordifolius w odmianie 'Ideal' ( zdjęcie nr 5 ) i aster wrzosolistny, dawniej Aster ericoides teraz Symphyotrichum ericoides w nisko płożącej się odmianie 'Snow Flurry' ( zdjęcia nr 6 - 10 ). Jak widać Symphyotrichum to nazwa przypisana wszystkim gatunkom jesiennych astrów ( w naiwności swojej myślałam że tylko nowo - belgijskie i nowoangielskie zsymphyotrichumowano ).
Dlaczego warto zapuścić na słonecznych rabatach te małe asterki? Przede wszystkim ze względu na porę kwitnienia. Październik to miesiąc w którym przebarwiają się trawy, astry o większych kwiatach zazwyczaj kończą kwitnienie w okolicy połowy października, zdarza się że w suche i bardzo ciepłe jesienie ich kwitnienie trwa tylko do końca września. A drobnokwiatowe asterki dopiero w październiku dają czadu. Oczywiście musi być ich sporo żeby była burza kwiatów, taka zauważalna dla normalnego oka a nie tylko dla oka miłośnika roślin śledzącego co tam rabatę porasta. Asterki potrzebują zatem sporo miejsca, moim zdaniem to nie są rośliny do bardzo małych ogrodów czy też raczej to nie są rośliny dla maleńkich rabat. Ten sam problem rabatowy jak w przypadku dużych rutewek, no trochę rozmachu do sadzenia tych roślin potrzeba. no ale warto się pokusić, choćby dlatego że dwie odmiany Symphyotrichum lateriflorum - wyższa 'Lady In Black' i niżej rosnąca 'Prince' mają prawie przez cały sezon wegetacyjny ciemne, wpadające w purpurę wybarwienie liści. U mnie 'Prince' dopiero przed kwitnieniem zzieleniał ale "zaginiona w akcji"'Lady In Black' zachowywała "czarniawe" wybarwienie listowia także podczas kwitnienia.
Uroczym i dość nietypowym astrem jest aster wrzosolistny Symphyotrichum ericoides 'Snow Flurry'. Podczas gdy gatunek buja sobie na wysokości około 1 metra, a i większość odmian nie należy do maluchów, 'Snow Flurry' płoży się po ziemi. To jest aster dywanowy, naprawdę solidny zadarniacz. zrobiłam sporo fotek żebyście pokumali naocznie o czym piszę. Idzie to - to jak burza i zapewnia kwitnienie w najniższych partiach rabaty, kiedy praktycznie nic tam już masowo nie zakwita. Oczywiście na rynku oprócz gatunków i ich odmian spotyka się mieszańce o drobnych kwiatach i liściach . To hybrydy Symphyotrichum dumosum , Symphyotrichum lateriflorum , Symphyotrichum pilosum, Symphyotrichum cordifolium , Symphyotrichum ericoides . Na ogół przypisuje im się nazwę któregoś z gatunków, zdrowo powiększając zamieszanie i tak solidnie dające się we znaki w marcinkowym światku ( te wszystkie skarlane sztucznie mini marcinki z marketów, bujające potem wysoko na rabatach ). Mimo tego nazewniczego bałaganu warto zapuścić sobie drobnokwiatowe asterki do ogrodu, nie ma to jak kwitnienie u progu listopada!
Dlaczego warto zapuścić na słonecznych rabatach te małe asterki? Przede wszystkim ze względu na porę kwitnienia. Październik to miesiąc w którym przebarwiają się trawy, astry o większych kwiatach zazwyczaj kończą kwitnienie w okolicy połowy października, zdarza się że w suche i bardzo ciepłe jesienie ich kwitnienie trwa tylko do końca września. A drobnokwiatowe asterki dopiero w październiku dają czadu. Oczywiście musi być ich sporo żeby była burza kwiatów, taka zauważalna dla normalnego oka a nie tylko dla oka miłośnika roślin śledzącego co tam rabatę porasta. Asterki potrzebują zatem sporo miejsca, moim zdaniem to nie są rośliny do bardzo małych ogrodów czy też raczej to nie są rośliny dla maleńkich rabat. Ten sam problem rabatowy jak w przypadku dużych rutewek, no trochę rozmachu do sadzenia tych roślin potrzeba. no ale warto się pokusić, choćby dlatego że dwie odmiany Symphyotrichum lateriflorum - wyższa 'Lady In Black' i niżej rosnąca 'Prince' mają prawie przez cały sezon wegetacyjny ciemne, wpadające w purpurę wybarwienie liści. U mnie 'Prince' dopiero przed kwitnieniem zzieleniał ale "zaginiona w akcji"'Lady In Black' zachowywała "czarniawe" wybarwienie listowia także podczas kwitnienia.
Uroczym i dość nietypowym astrem jest aster wrzosolistny Symphyotrichum ericoides 'Snow Flurry'. Podczas gdy gatunek buja sobie na wysokości około 1 metra, a i większość odmian nie należy do maluchów, 'Snow Flurry' płoży się po ziemi. To jest aster dywanowy, naprawdę solidny zadarniacz. zrobiłam sporo fotek żebyście pokumali naocznie o czym piszę. Idzie to - to jak burza i zapewnia kwitnienie w najniższych partiach rabaty, kiedy praktycznie nic tam już masowo nie zakwita. Oczywiście na rynku oprócz gatunków i ich odmian spotyka się mieszańce o drobnych kwiatach i liściach . To hybrydy Symphyotrichum dumosum , Symphyotrichum lateriflorum , Symphyotrichum pilosum, Symphyotrichum cordifolium , Symphyotrichum ericoides . Na ogół przypisuje im się nazwę któregoś z gatunków, zdrowo powiększając zamieszanie i tak solidnie dające się we znaki w marcinkowym światku ( te wszystkie skarlane sztucznie mini marcinki z marketów, bujające potem wysoko na rabatach ). Mimo tego nazewniczego bałaganu warto zapuścić sobie drobnokwiatowe asterki do ogrodu, nie ma to jak kwitnienie u progu listopada!