Czekałam na drania parę lat, jakoś się nie spieszyło temu esdebiakowi do Alcatrazu. Wreszcie po paru latach przybył, owiany legendą kapryśnego wybrednisia, który czasem łaskawie rozrasta się jak te brytyjskie posiadłości zamorskie w czasach chwały królestwa, a czasem stoi w miejscu, kostniejąc jak brytyjska monarchia. Taki angielski cóś charakter ma ta australijska odmiana. No, zobaczymy jak poradzi sobie na Suchej Żwirowej. Jak na razie przeżył w zdrowiu pierwszą zimę i nie najłatwiejszą dla irysów SDB wiosnę. Co prawda pierwszy kfiot był tragicznie zdeformowany ale następne nie były już tak paskudne. Można było sfocić i pokazać. mam nadzieję że będzie rósł lepiej niż 'Terse Verse', australijski kapryśnik wyhodowany mniej więcej w tym samym czasie co 'Glint'. Dobra, teraz metryczka - odmianę zarejestrował w roku 2001 Barry Blyth, do handlu została wprowadzona przez szkółkę Tempo Two w sezonie 2001/2002 ( ogrodowy sezon to ichnie lato czyli nasza zima, i przełom roku ). Odmiana zaliczana do bardzo wczesnych , kwitnących aż do środka sezonu SDB. Dorasta do 31 cm wysokości. 'Glint' jest wynikiem krzyżowania siostrzanej siewki odmiany 'Rumors' ('Scion' X siostrzana siewka 'Gosh' ( 'Cupid's Cup' x siostrzana siewka 'Yipee') X 'Chanted')) i odmiany 'Hoodlom' Keitha Keppela o równie skomplikowanym rodowodzie ( bardzo dużo siostrzanych siewek i genealogia jak u Burbonów albo innych Habsburgów ). Po mojemu to on jest przerasowany ten 'Glint' i pewnie dlatego taki kapryśny. Arystokrata, qurcze, w kłącze kopany!
↧
'Glint' - irys SDB "wyczekiwany"
↧
Sezon irysów SDB w 2017 roku - podsumowanie
Święta, święta i po świętach! Zaczynają kwitnienie irysy IB a moje ukochane karzełki powolutku schodzą ze sceny. Jaki był w tym roku ten karzełkowy sezon? Średni był ale mogło być gorzej. Przymrozki zniszczyły kwiaty wielu odmian, nie tylko tych wczesnych ale i tych kwitnących później. Za króla spotworniałych kwiatów uznaję w tym roku to coś co wyprodukowała odmiana 'Terse Verse' - dramat! Jednak całkiem sporo roślin miało w drugich pąkach kwiatowych kwiaty nie zważone niską temperaturą. Oczywiście kwiaty z drugich pąków były pocieszeniem ale należy sobie zdawać sprawę że sezon bez pięknych kwiatów z pierwszych pąków to sezon udany tylko w połowie, kwitnienie fajnymi kwiatami trwa krócej. Człowiek cieszy się jednak że było choć takie kwitnienie, pamiętam gorszy sezon SDB jaki miał miejsce w roku 2012 - wtedy to była pustynia! Nie dość że nie kwitło to jeszcze ogrodnicy drżeli o kłącza. Tym razem kwitnienie takie sobie ale kłącza zdrowe i nie obserwowałam wypadania roślin z powodu zgnilizny po przemrożeniu systemu korzeniowego. Jak zwykle mam nadzieję że przyszły sezon będzie lepszy i to co w tym roku pauzowało albo kwitło tragicznie przyszłą wiosną oczaruje kwiatami najwyższej jakości. Znaczy tradycyjnie - nadzieja jest matką głupich ale każdą ( prawie ) mateczkę się kocha.
Niektóre z odmian najdłużej rosnących na Suchej Żwirowej czeka w tym roku zmiana stanowiska. Raz na jakiś czas irysom bródkowym taka przeprowadzka się należy. Zmieni się zatem nieco wygląd rabaty, choć zmiany będą raczej z tych kosmetycznych a nie rewolucyjnych. Po prostu tam gdzie przetacznik siwy czy bodziszek będą porastać irysy a przetacznik i bodzichy zostaną zakwaterowane na byłych irysowych stanowiskach. Takie przeprowadzki raz na trzy lub pięć lat ( w zależności od odmiany termin jest dłuższy lub krótszy - są takie które można wysadzać co dwa lata ) służą zdrowiu roślin. Przy okazji dzielę kłącza i powiększam kępy bo karłowate irysy bródkowe wyglądają najlepiej w dość dużych kępach ( znacznie większych niż kępy irysów wyższych kategorii ). Postanowiłam też dosypać nieco tzw. dobrej ziemi pod nowe irysowe stanowiska na Suchej Żwirowej. Zależy mi na tym żeby w tym roku stworzyć część błękitną rabaty, myślę o sporym zgrupowaniu odmian o niebieskich kwiatach, tak żeby było widać różnice nasycenia barwą i odcieni koloru kwitnących irysów. Muszę uważać żebym nie przeniebieszyła. Na nowe stanowiska powędruje też cała, pokaźna już grupka "mieszańców" czyli irysów o kwiatach w typie blend ( coś rzadko używa się określeń typu kwiatów w przypadku maluchów ). Tu dopiero będzie zabawa, bo zestawianie irysów o wielobarwnych kwiatach proste nie jest.
Jednak to wszystko to gryplany na czas za sześć tygodni, teraz jest zaś ostatnia chwila na pracowite oznaczanie roślin. Inaczej sadzenie kłączy zamieni się w wielką loterię. Opaski i znaczniki przygotowane, zeszycik z mapką naszykowany więc pora udać się na rabatę "w celu znakowania". Mam nadzieję że dzięki temu w przyszłym roku moje esdebiaczkowe rabaty wreszcie będą prezentować się należycie. O ile oczywiście przyszłoroczna zimowa i wiosenna aura nie okaże się złośliwie niesprzyjająca pięknemu kwitnieniu irysów SDB.
↧
↧
'Calineczka' - iris SDB typu "hicior na rabacie"
O tym irysie SDB mogę Wam tylko napisać że jego kwiaty są ujmujące. Tylko tyle i aż tyle bo on dopiero "w rejestracji". W tym roku w plebiscycie kamienicznym zajął bardzo wysokie miejsce, a dla mnie był hiciorem tego sezonu SDB. "Tatusiem" odmiany jest Robert Piątek i wydaje mi się że gdzieś w biuletynie wpadł mi w oko rodowód tej siewki. Pytanie tylko który biuletyn to był, pogrzebię w irysowych szpargałkach po sezonie, kiedy będzie trochę więcej czasu na "ogrodowanie teoretyczne" i uzupełnię wówczas ten wpis. Nazwałam kwiaty tej odmiany opalizującymi bo ich kolory wraz z wykwitaniem przepięknie i świetliście się rozwijają. Na początku kwitnienia to leciutko lawendowa, poznaczona białawą luminatą barwa płatków, później stopniowo kolor rozbiela się zostawiając wspomnienie po delikatnym odcieniu lawendy jedynie pod bródką i lśniąc chłodną białawą poświatą na płatkach kopuły i płatkach dolnych. Kwiaty tej odmiany starzeją się nie tylko z godnością - one starzeją się ślicznie! Wnętrze kopułki zwane przeze mnie majtami ( oficjalnie i po angielsku jakoś nie brzmi to tak ładnie jak swojskie majty ) jest w kolorze dobrze ukręconego kogla - mogla, cieplutkie i nadające kwiatu ( kwiatemu, he, he ) pewnego wyrafinowania kolorystycznego. No niby irys o kwiatach "chłodnych" a w odbiorze wcale nie tak jednoznaczny. Jeśli chodzi o bródkę to klękajcie narody - biała z pomarańczem. Przy takiej bródce człowiek natychmiast wie dlaczego te irysy noszą nazwę bródkowych. W tym roku czekam na partnera dla Calineczki, w lipcu przyjedzie 'Paź Królowej'. Jak będzie taki urodny jak 'Calineczka' to zaprawdę powiadam Wam - opalizująco"niebiewsko" będzie na rabacie irysów SDB.
↧
Sezon irysów IB 2017
Coś się kończy i coś zaczyna. jeszcze nie pożegnałam na dobre irysów SDB a już rozwijają się kwiaty odmian kategorii IB. Trochę nówek, trochę staroci i sporo złośliwie niekwitnących po zeszłorocznym przesadzaniu wrednot . Po raz pierwszy zakwitły mi australijskie irysy sprowadzone w zeszłym roku, złośliwie za to nie kwitnie jeden z najładniejszych IB Blyth'a 'Jo Bangles'"przyjechany" po pierwszej ściepce australijskiej. Żebyż on był jak ten 'Palaver' co roku niezawodnie kwitnący, ale nie - wrednie nie kwitnie od trzech lat a na domiar złego rozrasta się w tempie najwolniejszego pomrowa w całej populacji pomrowów. A taki ładny i cacany niby ten 'Jo Bangles'. Ech, te wyczekiwane przeze mnie odmiany zawsze paskudny charakter mają! Na szczęście zawsze znajdzie się jakiś irysowy pocieszyciel, w tym roku niebieskie IBiaki dają czadu i jakoś mniej mi przez to żal niezaistniałych kwitnień wybitnie kapryśnych ( przynajmniej u mnie grymaszących ) odmian. W tym roku nie sprowadziłam do Alcatrazu żadnego nowego irysa z tej kategorii, chcę rozmnożyć to co rośnie i zrobić spore kępy, takie żeby było na czym oko zawiesić. Odpowiednie dla moich potrzeb irysowe kępiszony powinnam mieć za jakieś dwa lata - wtedy mam nadzieję osiągnąć IBiastą nirwanę, he, he.
Oczywiście snuję gryplany nasadzeniowe - nie tylko która odmiana gdzie będzie rosła. Zastanawiam się też która odmiana będzie miała prawo do większego stanowiska, są takie irysy IB które widziałabym w roli roślin "prowadzących" ( np. 'Star In The Night' czy 'Sailor' ). A może nie powinnam robić takich wyróżnień dla ulubionych odmian? Może lepiej żeby stanowiska odmian irysów IB były mniej więcej jednakowe? No cóż, kwestia do przemyślenia, czas mam do lipca. A na razie podziwiam sobie IBiaste kwitnienia!
Oczywiście snuję gryplany nasadzeniowe - nie tylko która odmiana gdzie będzie rosła. Zastanawiam się też która odmiana będzie miała prawo do większego stanowiska, są takie irysy IB które widziałabym w roli roślin "prowadzących" ( np. 'Star In The Night' czy 'Sailor' ). A może nie powinnam robić takich wyróżnień dla ulubionych odmian? Może lepiej żeby stanowiska odmian irysów IB były mniej więcej jednakowe? No cóż, kwestia do przemyślenia, czas mam do lipca. A na razie podziwiam sobie IBiaste kwitnienia!
↧
'Party Boy' - irys IB imprezowy
Są przyjęcia i przyjątka, party oficjalne i te mniej oficjalne. Zaprawdę powiadam Wam ( a właściwie to piszę ) że 'Party Boy' to nie jest boy z party typu imieniny Ciotki Niny, żaden z niego dobrze ułożony kawaler zabawiający rodzinkę i cooleżnki ciotki przy imieninowym stole z flaszeczką na onym stole w roli głównej. Nie jest to też boy rodem z disco party, żadnych neonowych zestawień typu kochane lata siedemdziesiąte i kokainowych odlotów. Na sex party nie ma co takiego chłodnego eleganta zapraszać, piękny ale diabolicznego uroku i sex appealu za grosz. No i na pewno nie jest to Party Boy rodem z Jackass. Po mojemu to jest imprezowicz z garden party, takiego w brytyjskim stylu ( wicie rozumicie - kanapki z ogórkiem i herbata, z lekka kulejąca Her Majesty The Queen Elizabeth II, klasyczne skrzypcowo - wiolonczelowo - obojowe pitulenia w tle i rozkoszne widoczki angielsko ogrodowe wokół, najlepiej takie z zielonymi wzgórzami i owieczkami na nich się pasającymi ). To jest chłopaczek z takiego przyjątka, pięknie wystrojony, normalnie Savile Rov w natarciu, styl, wdzięk i szyk! Idealny balans pomiędzy chłodem wnętrza kopułki a ciepłymi tonami dolnych płatków. Śnieżna biel płatków kopuły przełamana kremową ( he, he, Devonshire cream ) infuzją i barwa dobrze zaparzonej, indyjskiej herbaty na płatkach dolnych. No i do tego wszystkiego ryża bródka! Tak, tak, bardzo brytyjski ten australijski 'Party Boy'. Teraz metryczka - odmianę zarejestrował Barry Blyth w roku 2012, w sezonie 2012/2012 została wprowadzona do handlu przez szkółkę Tempo Two. Zakwita pod koniec środka sezonu irysów IB. Rodowód 'Party Boy' a prawdziwie arystokratyczny - siewka oznaczona #R2-2: ('Olives and Umber' x 'Cat's Eye') X siewka oznaczona #R60-X, siostrzana siewka 'Head Over Heels'.
![]()
↧
↧
'Irish Darling' - irys IB australijska wersja Irlandii
Irlandzkie Kochanie, hym... ciut inaczej sobie wyobrażałabym sobie irysa o tej nazwie, Wicie rozumicie, niebieskość i niemal czerń, cóś jak te irlandzkie oczy w czarnej oprawie. A może coś rudego, celtycko lisiego. No nie wiem która z tych wersji Kochaneczka po irlandzku by do mnie przemówiła tak bym uznała że nazwa odmiany jest adekwatna do moich wyobrażeń o Kochaneczkach z Zielonej Wyspy. Na pewno jednak nie byłoby to nic co choć trochę przypomina odmianę Barrego , nazwaną przez niego 'Irish Darling'. Irlandzkie Kochanie kwitnie w tym przedziwnym odcieniu różu przy którym zawsze zadaję sobie pytano - czy to jest róż czy to już wrzosowy coolorek? Hybrydyzer określił tę barwę jako "smoky rose". Irysa "robi" nie tylko kolor, oko się zawiesza na plamie pod bródką i na samej bródce, mandarynkowo - brązowo - lawendowej. Trzeba przyznać że kolory wysmakowane i kwiat wcale niebanalny. Tajemnicą Barrego zostanie pochodzenie nazwy odmiany, osobiście podejrzewam zauroczenie cygańską królową rodem z Irlandii, he, he, he. Dobra, dość gdybania czas na metryczkę. Odmianę zarejestrował w roku 2006 Barry Blyth, do handlu została wprowadzona przez szkółkę Tempo Two w sezonie 2006/2007. 'Irish Darling' dorasta do 51 cm wysokości, dość szybko się rozrasta. Zakwita dość wcześnie, choć nie jest baaardzo wczesną odmianą. W optymalnych warunkach ( w naszym klimacie o optymalnych warunkach możemy sobie marzenia snuć ) potrafi kwitnąć ponownie jesienią. Odmiana jest z tych powstałych dzięki owadom - rośliną mateczną jest irys SDB 'Whydidi', natomiast "tatuś" jest nieznany.
↧
Kocimatka - dzień prawie świąteczny
No i nastał nam dzień niemal świąteczny - mamy święto pańci, tfu! - mamusi, he, he. Koty o niczym nie wiedzą, choć podejrzewam że udają bo zawsze są świetnie poinformowane. Z okazji święta dostały rybkę ( podano na friszym lufcie, w związku z czym jeże też się załapały - bezczelność dziczyzny nie zna granic ) a ja mogłam trochę odzipnąć po naprawdę ciężkim dla mnie tygodniu. Niby parę godzin w ogrodzie ale akumulatory naładowałam. Odpoczynek był tak czynny że pleców nie czuję, nie ma to jak pokłady masochizmu w sobie uwolnić. Uszykowałam centralny bukiet świąteczny z zapachów, taki tradycyjny i zachowawczy ( he, he, he, stołowy ). Ostatni tulipanowi Mohikanie, poeticusy, lilaki, konwalie i lewkonie. Pachnie aż w nosie kręci a ja się pławię w kwiatowych woniach, starając się nie zauważać nieumytej podłogi ze śladami kocich łapek, które się na niej pojawiły po przedwczorajszych opadach. A co tam, nie będę się w dniu świątecznym głupią podłogą przejmować, lepiej na byłym Tyrawniku razem z kotami zalec choć na troszkę ( tylko troszkę bo święto niby ale zrobić co mam do zrobienia mus i nie ma zmiłuj a chmurska deszczowe już widoczne ). W Alcatrazie przemiło, słoneczko, zapachy ( dołączyły azaliowe smrodki ), ćwierkolące ptaszki i bzyczące i fruwające dla kociej radości ( zdaniem kotów ) owady. No i przede wszystkim rosną sobie chwastki, te lubiane i te mniej lubiane. Te lubiane jak przetacznik ożankowy czy "siejny" bodziszek żałobny są cool, gorzej z takim podagrycznikiem którego nijak polubić nie mogę. Jutro poobchodzę sobie jeszcze święto kocimatki, planuję mieć troszkę więcej wolnego czasu ( tfu, tfu, tfu! - żeby nie zapeszyć ).
↧
Codziennik - upalny koniec maja
Maj się kończy upałami, jakby Wielki Ogrodowy chciał temperaturę średnią miesiąca uczynić bardziej wiosenną ( i tak nie zapomnę zwierzchności tegorocznych majowych przymrozków ). No ale upalny koniec maja to żadna anomalia, jest zatem zupełnie inaczej niż podczas marcowo - początkokwietniowych bardzo ciepłych dni.
Sobotni poranny obchód Suchej - Żwirowej z kubkiem kawy zaskutkował pochlaniem mojego obłego cielska przez kumary, do Alcatrazu bardziej wilgotnego niż najsuchsza z rabat przezornie nie wchodziłam. Po przerwie ( dłuuugiej ) mój ogród, który w całości i tak wyglądał prawie zawsze jak porządnie nieprowadzony odłóg, teraz wygląda jak ta selva - wszystko bujnęło w górę podczas kiedy ja zajmowałam się "sprawą pokoju światowego i dobra ludzkości". Dziesięć dni temu Alcatraz był jeszcze taki trochę młodo wiosenny a tu już pełna bujność dojrzałej wiosny - szaleństwo kwitnących lilaków i japońskich kalin, czas kielichowców ( wreszcie ich liście porządnie pachną ), hosty w najpiękniejszej fazie rozwoju, kwiaty pierwszych majowych róż i oczywiście irysy, irysy i jeszcze raz irysy! Roboty w ogrodzie mnóstwo, nie wiadomo za co brać się "najsampierw". Skosić resztki Tyrawnika dla kociej i swojej wygody, szybka akcja pieląca a Suchej - Żwirowej, czy kontynuowanie urządzania byłego Landryna? Żeby było jasne to w tle było pranie i gotowanie ( zebrałam się w sobie i przed weekendem umyłam część podłóg w domu, zebranie się było bardzo, bardzo ciężkie i tylko groźba przyklejenia się do tego co Felicjan wywalił ze swojej miski zmusiła mnie do heroicznego wyczynu ). W sumie po południu rozpoczęłam wypoczynek czyny - lekkie pielonko ( bardzo lekkie ) a potem zaleganie odganiające ( koty żądały pieszczot nieustannych ) na nieskoszonym trawsku. Niedziela była latająca a poniedziałek po prostu straszliwie upchany pozaogrodową robotą, więc nie mam żadnych wyrzutów sumienia z powodu sobotniego braku tyrki na rabatach. Teraz powinnam mieć troszkę więcej luzu ( tfu, tfu, tfu! - żeby nie zapeszyć ) i będę mogła poświęcić więcej czasu ogrodowi.
A ogrodu się należy, oj należy! Deszczu u nas lał, taki tropikalny, zamieniający się błyskawicznie w parę i powodujący że człowiek czuje się jak w saunie. Szklarniowe warunki panujące przez weekend i pierwszy dzień tygodnia spotęgowały jeszcze bujność selvy ( teraz to selva po porze deszczowej ) i będę musiała chyba zmusić się do pokochania łanów podagrycznika bo nijak gadu jednemu nie dam sama rady. Ciężko mi to przyjdzie bo to ścierwo ogrodowe jakich mało, stawiam go na równi z żubrówką, ekspansywną trawą która pachnie co prawda przepięknie ( zwłaszcza po deszczu ) ale zarasta stanowisko w tempie ekspresowym i jeszcze kombinuje jak tu się rozsiać. W domu ostatnie tegoroczne poeticusy siedzą w wazonie z orlikami, następnymi lokatorami moich wazonów będą kwiaty podagrycznika, he, he!
↧
'Florentine Silk' - irys TB z najwyższej półki
Strasznie mocno kiedyś mi się chciejstwo na tę odmianę irysa bródkowego zrobiło. Dopaść, posadzić i podziwiać. Niestety odmiana cóś nie zagustowała w Alcatrazie a może to on nie zapalał do niej miłością i dopiero wywalenie kłącza na podwórkową rabatę spowodowało że 'Florentine Silk' wreszcie zakwitła. Wreszcie bo i na podwórku jeden sezon pauzowała ( najprawdopodobniej kłącze dochodziło do siebie po tzw. stosunkach z Alcatrazem ). W międzyczasie poznałam troszki nowych odmian, które mnie zauroczyły i gdy dawniej wymarzona odmiana zakwitła serce szybciej mi nie zabiło. No niby utytułowana gwiazda i w ogóle lepsza lepszość, wyższa półka i king size ale szału nie ma. Szczerze pisząc nie do końca wiem dlaczego - niby wszystko "po irysowemu" jest OK ( choć dla mnie nie tak do końca ) ale nie zaiskrzyło między nami. Być może robię się wredna jak Alcatraz na zasadzie jaki ogród taki ogrodnik. Ech, a miało być tak pięknie, miało być olśnienie i pad na kolana przed superodmianą. Jest kiwanie głową z uznaniem dla wszelkich szczegółów typu - bródka - obwódka ale całość jakoś do mnie nie przemawia. Nie ten czas, nie ten irys, nie ta miłość. Dobra, koniec narzekania - metryczka będzie zapodana. 'Florentine Silk' została zarejestrowana przez Keitha Keppela w 2004 roku a rok później wprowadzono ją do handlu za pośrednictwem szkółki hybrydyzera. Dość wysoka odmiana, dorasta do 102 cm, zakwita w środku sezonu i kwitnie do jego końca. Jest wynikiem krzyżowania siostrzanej siewki odmiany 'Crystal Gazer' i 'Poem Of Ecstasy'. Obwieszona medalami jak radziecki generał - Honorable Mention 2007, Franklin Cook Cup 2007, Award of Merit 2009, Wister Medal 2011, American Dykes Medal 2012. No i proszę, ona taka piękna ta odmiana i utytułowana a ja nic!
↧
↧
Czas irysów bródkowych
Mimo nie najlepszej pogody na początku miesiąca tegoroczny maj uznaję za dość dobry dla irysów bródkowych. Z powodu aury cierpiały głównie najniższe kategorie - irysy MDB i SDB. Kategorie IB, BB i TB wyszły w zasadzie bez szwanku z zarządzonego przez Wielkiego Ogrodowego przymrażania w kwietniu i maju. W ostatnich dniach co prawda Najwyższa Zwierzchność funduje kwiatom opady typu oberwanie chmury ale generalnie nie jest źle. Pamiętam gorsze irysowe sezony!
Oczywiście kwitnienia kategorii się nakładają, na rabacie ostatnie kwiaty późnych irysów SDB, całkiem sporo kwitnących irysów IB, no i oczywiście irysy TB. Te ostatnie kwitną "nie po kolei", znaczy odmiany wczesne i te z środka sezonu kwitną jednocześnie. Czasem tak się zdarza, nie tylko wysokim irysom bródkowym.
Jasne że największym zainteresowaniem z mojej strony cieszą się odmiany kwitnące u mnie po raz pierwszy. Oglądam, wącham, z trudem powstrzymuję się od rozkręcania paluchami pąków. Wiadomo, nówka zawsze kręci. Jednak cieszę się też gdy po paru latach takich sobie kwitnień porządnie zawitają irysy moje starsze irysy. Niektóre z nich oglądam "na nowo" i dostrzegam w nich różne szczególiki cymesiki, które kiedyś uchodziły mojej uwadze.
Niech kwitnienie trwa jak najdłużej i moc niech będzie z irysami i ze mną. Na sobotę szykuję sobie przedłużone świętowanie z okazji Dnia Dziecka - pielonko na Suchej - Żwirowej. I niech mnie tylko kto spróbuje od ogroda oderwać! Zagryzę bez litości. Nie ma że nie ma - ten weekend jest mój a koty zajmują się pielęgnacją futer, kształtowaniem dobrego charakteru i swoimi kocimi sprawami. Rodzina zajmuje się wypoczynkiem, przyjacielstwo organizowaniem szkółkingu, sąsiedztwo rehabilitacją a ja ogrodowaniem!
Oczywiście kwitnienia kategorii się nakładają, na rabacie ostatnie kwiaty późnych irysów SDB, całkiem sporo kwitnących irysów IB, no i oczywiście irysy TB. Te ostatnie kwitną "nie po kolei", znaczy odmiany wczesne i te z środka sezonu kwitną jednocześnie. Czasem tak się zdarza, nie tylko wysokim irysom bródkowym.
Jasne że największym zainteresowaniem z mojej strony cieszą się odmiany kwitnące u mnie po raz pierwszy. Oglądam, wącham, z trudem powstrzymuję się od rozkręcania paluchami pąków. Wiadomo, nówka zawsze kręci. Jednak cieszę się też gdy po paru latach takich sobie kwitnień porządnie zawitają irysy moje starsze irysy. Niektóre z nich oglądam "na nowo" i dostrzegam w nich różne szczególiki cymesiki, które kiedyś uchodziły mojej uwadze.
Niech kwitnienie trwa jak najdłużej i moc niech będzie z irysami i ze mną. Na sobotę szykuję sobie przedłużone świętowanie z okazji Dnia Dziecka - pielonko na Suchej - Żwirowej. I niech mnie tylko kto spróbuje od ogroda oderwać! Zagryzę bez litości. Nie ma że nie ma - ten weekend jest mój a koty zajmują się pielęgnacją futer, kształtowaniem dobrego charakteru i swoimi kocimi sprawami. Rodzina zajmuje się wypoczynkiem, przyjacielstwo organizowaniem szkółkingu, sąsiedztwo rehabilitacją a ja ogrodowaniem!
↧
'Tango Amigo' - irys TB z tych subtelnych
To nie był wymarzeniec, to był tzw. dopełniacz. Wygrzebałam go w ofercie tańszych irysów Barrego i łakomie zakupiłam. Jak się okazało nie ja jedna uległam urokowi pastelowych tonów i subtelnej urodzie paskowanych płatków. W drugiej pięciolatce obecnego tysiąclecia zaczął się istny wysyp odmian o paskowanych płatkach dolnych. Hybrydyzerzy rzucili się rejestrować paskowańce i dziś prawie każda z dużych irysowych szkółek ma jakiegoś pręgowanego na zbyciu. Dziesięć lat w hybrydyzowaniu irysów to cała epoka i odmiany tego typu z ostatnich trzech - czterech lat to odlot, pręgi w różnych kolorach, solidniejsze i słabsze, obejmujące cały dolny płatek lub tylko jego niewielką część. Wszystkie te kwiaty są w typie amoeny, no, czasem podchodzą ( na upartego ) pod self. Na ich tle 'Tango Amigo' to jest tzw. klasyczna prostota, choć moim zdaniem jest to mylące bo kwiat "rozkładany na części" okazuje się być zaskakująco barwny. Po pierwsze kopułka ma zdecydowanie chłodny odcień, który dopiero z czasem, w miarę wykwitania robi się nieco cieplejszy. Po drugie różowo - beżowy zadmuch na kopule ma inny odcień niż barwa płatków dolnych ( ciut, ciut, przypomina odcień pasków tuż pod bródką ), płatki dolne sprawiają wrażenie ciepłych, beżyk na brzegach jest bardziej złotawy, nie ma zimnego odcienia rożu. Bródka przepiękna, pastelowa, określono ją jako "coffee pink" ( dla mnie to ona jest "apricot ice" ). Kwiaty tej odmiany nie walą po oczach barwami ale nie sposób nie zatrzymać na nich wzroku. Dobra, dość pochwał, metryczka będzie. Odmianę zarejestrował Barry Blyth w roku 2007. Do sprzedaży weszła w sezonie 2007/2008 poprze szkółkę Tempo Two. Kwitnie wcześnie, dorasta do 91 cm wysokości. Jest wynikiem krzyżowania 'Chardonnay And Ice' X 'Reckless In Denim' ( po mamusi ma koloryt , po tatusiu to mocniejsze niż u mamusi paskowanie przypominające negatyw luminaty ).
↧
Piękny początek czerwca w Alcatrazie
Tak, wiem - womity macie na widok irysów bródkowych. Tak to jest jak się podczytuje pisaninę osoby z manią irysową. Jeszcze z irysami w tym roku nie skończyłam, o troszki cierpliwości nieirysowych upraszam. A co poza irysami w naszym ogrodzie? Jest tak - kończy się kwitnienie azalek a zaczyna kwitnienie robinii i róż. Robinia akacjowa zwana u nas pospolicie akacją rośnie sobie na podwórku w jednym miejscu. Bardzo starannie pilnuje żeby to było tylko to jedno miejsce a luba robinia kombinuje jakby tu się rozsiać. Kocham zapach jej kwiatów i letnią zieleń liści ale uważam że jedno robiniowe drzewo to jest akurat tyle ile jest mi do szczęścia potrzeba. Więcej bym nie zdzierżyła. Nasza robinia jest ukochana przez koty i sroki, które założyły sobie na niej wysoko gniazdo ( sroki założyły rzecz jasna, nie koty ). Gniazdo niewidoczne na fotkach i dla kotów też nieistniejące, bo gałązki cienkie ciężaru kociego ciała nie utrzymają. Kiedyś tam były próby podejścia ale szczęśliwie zakończone niepowodzeniem ( znaczy był miauk z tych przerażonych - "Zdejmij mnie mamo!", he, he ) i od tej pory sroki i ja mamy spokój. Koty zalegają niższe konarki, szczególnie młodą wiosną, kiedy liście robinii jeszcze nie wylazły. Grzeją cielska na wysokościach, cała piątka uprawia ten sport, nawet Laluś żądający ze względu na zdziadziałość podnoszenia na pierwszy konarek ( wydaje ryk rozkazujący ).
Poza zapachem robiniowych kwiatów czasem czuję delikatną won róż. Nic nachalnego, tzw. majowe róże ( na ogół w Centralno - Polsce kwitną w połowie maja ) pachną niezwykle subtelnie. W tym roku kwitły debiuty - Rosa spinossisima'Altaica' i Rosa spinossisima'Juhannusruusu'. Jestem zauroczona, kusi mnie żeby w ogrodzie było trochę więcej tych krzewów. Kwitną co prawda raz ale ich niewielkie kwiaty oblepiające pędy są naprawdę widowiskowe. Potem urodne zdrowe listki i świetne czarne owocki. A w bonusie brak zmartwień o to że krzew przemarznie zimą . Oprócz tych nówek tradycyjnie 'Aïcha' i 'Nevada' dają czadu. Muszę pomyśleć o czymś nierzucającym się w oczy do podtrzymywania pędów. Różyce mają piękny pokrój ale cóś się robią niebezpieczne dla sąsiedztwa. Dosłownie troszeczkę bym je wyżej podpięła, tak żeby krzew nie stracił "naturalnej postury" tylko nieco mniej miejsca zajmował. Kocham te majowe różane kwitnienia, są szalenie obfite, subtelnie wonne i na ogół niezawodne. Niech żyje "dziczyzna" i "półdziczyzna", he, he, he! Strasznie kręcą mnie te poluchy, ku zgrozie Sławka i przy całkowitym zrozumieniu Mamelona. Wydaje mi się że to są róże z tych "pasujących do wszystkiego", takie które dobrze będą wyglądały w ogrodzie krajobrazowym, ogródku chusteczkowym ( znaczy takim bardzo malutkim ), ogrodzie prowadzonym naturalnie i takim co to jedna wielka formalność zaprowadzana za pomocą sekatora. Obronią się wszędzie!
Obiecałam że pofocę trochę moich azalek, jednak za dużo sobie nie pofociłam. Jakoś tak podczas mojego zalatania zaczęły szybko wykwitać. Znaczy się kończenie sezonu azalkowego jak dla mnie nastąpiło zbyt szybko ( tak to jest jak się człowiekowi plany potaśtają i nie ma czasu na ogród "bieżący" ). Teraz jedynie mogę stwierdzić że azalkowy zapach kwiatów i smrodek liści są zastępowane jest przez wciskającą się nawet do domu woń kwiatów robinii. Szczęśliwie jednak udało mi się uchwycić debiuty azalkowe - 'Mayaro' i 'Veiling'. Wydaje mnie się że ta pierwsza to ta na fotce obok a ta druga to jest na fotce pod tekstem. Oczywiście kluczowe tu jest "wydaje mi się" ( znaczniki były ale obcięłam labelki i zapomniało mi się zapisać w zeszyciku która azalka jest która ). Na azalki nadal mam straszny apetyt ale najsampierw muszę zakupić trawy - molinie i preriówki. Sucha - Żwirowa się ich domaga, irysy muszą mieć towarzystwo bo robi mi się plantacja. Przede mną znaczy szkółking! Hurrra!
↧
Sucha - Żwirowa - rabata vs plantacja
No i się mi wzięło i się mi porobiło! Niezadowolnienie odczuwam z powodu Suchej - Żwirowej na której żwiru nie uświadczysz! Miałam niemiłe przeczucia w fazie bezkwietnej irysów, teraz mam pewność - zapuściłam sobie plantację. Niemal klasyczną, znaczy irysy po całości. Niby są tam jeżówki i perowskie i trawy w dużej ilości ale cóś malutkie i jak się okazuje jest ich zbyt mało. Szykują się zakupy trawskie, potrzebuję głównie molinii, palczatek i ostnic. W dużej ilości potrzebuję! Powinnam z tego misz - maszu irysowego wykroić stanowiska dla podobnych w kolorycie odmian i ostro oddzielić je trawskami od irysów z innej bajki. Bo tak jak jest dobrze nie jest a może zrobić się jeszcze gorzej ( tak naprawdę to w tej chwili kwitnie tylko siedemdziesiąt procent irysów TB, strach się bać co będzie jak zakwitną wszystkie ). Tak, tak, Houston we have a problem. Dziękuję Opatrzności że mnie wzięła i dotknęła bodziszkolerą, bo bez nich zaczynających dopiero kwitnienie goździków to na Suchej - Żwirowej byłoby naprawdę zabójczo irysowo. Mają drobne kwiaty i stanowią optyczną przeciwwagę dla "ciężkich dla oka" kwiatów bródkowców ( z powodu owej "ciężkości" wstrzymałam się z sadzeniem maków orientalnych, ich kwiaty są też krowiaste, natomiast wskazanym mi się wydaje rozważenie posadzenia tam inszych maczków ).
Z urządzaniem rabat jest jak z gotowaniem zupy, składniki takiej pomidorowej są niby zawsze takie same ale sztuka polega na dawkowaniu ich w odpowiednich proporcjach. Wyszło mi że oprócz traw i jeżówek na tej rabacie muszą pojawić się rośliny kwitnące razem z wysokimi irysami bródkowymi. Oczywiście najbardziej przemawia do mnie opcja bodziszkowa. Będę dzielić co tam posiadam i sadzić te bardziej wytrzymałe bodzichy na wcale nie najłatwiejszej dla nich Suchej - Żwirowej ( głównie obrzeża rabaty, tam jest nieco lepsza ziemia i dadzą sobie radę ). Uff, znowu dzielenie bylin i wykopki - wkopki. Never ending story! Zastanawiam się nad przetacznikami, na Suchej - Żwirowej rosną te nieco późniejsze, może powinnam rozejrzeć się za takimi kwitnącymi w maju? Mogłyby być niezłym towarzychem, tylko czy dla wysokich bródek? Cóś mi się wydaje że prędzej pasiłyby do irysów kategorii IB. A inne rośliny o drobnych kwiatach kwitnące razem z wysokimi bródkami? Akurat tera jakoś nie przychodzi do głowy nazwa żadnej. Pustka, laboratoryjna próżnia doskonała. Gmyram i gmyram w okolicach hipokampego a tam same rośliny kwitnące przed i po bródkach. Z płożących tylko rogownica kutnerowata mi na myśl przyszła, ale akurat nie płożak na parę centymetrów nad ziemię wystający jest mi potrzebny. Może znajdę coś co się nada w szkółkach.
Oczywiście nie same myśli niemiłe mam na Suchej - Żwirowej. Jako mocno zairysowana oglądam poszczególne "składniki rabaty" z bardzo, ale to bardzo bliska ( słynne wśród sąsiedztwa Ciotczyno _ Elkowe "Nie macaj tych kwiatów!" ). Kwiaty cywilizowane do bólu ale pikne co cud! Jednak zrobić z tej ilości irysów bródkowych, którą posiadam miłą dla oka rabatę w momencie ich kwitnienia wcale nie jest łatwo.
Z urządzaniem rabat jest jak z gotowaniem zupy, składniki takiej pomidorowej są niby zawsze takie same ale sztuka polega na dawkowaniu ich w odpowiednich proporcjach. Wyszło mi że oprócz traw i jeżówek na tej rabacie muszą pojawić się rośliny kwitnące razem z wysokimi irysami bródkowymi. Oczywiście najbardziej przemawia do mnie opcja bodziszkowa. Będę dzielić co tam posiadam i sadzić te bardziej wytrzymałe bodzichy na wcale nie najłatwiejszej dla nich Suchej - Żwirowej ( głównie obrzeża rabaty, tam jest nieco lepsza ziemia i dadzą sobie radę ). Uff, znowu dzielenie bylin i wykopki - wkopki. Never ending story! Zastanawiam się nad przetacznikami, na Suchej - Żwirowej rosną te nieco późniejsze, może powinnam rozejrzeć się za takimi kwitnącymi w maju? Mogłyby być niezłym towarzychem, tylko czy dla wysokich bródek? Cóś mi się wydaje że prędzej pasiłyby do irysów kategorii IB. A inne rośliny o drobnych kwiatach kwitnące razem z wysokimi bródkami? Akurat tera jakoś nie przychodzi do głowy nazwa żadnej. Pustka, laboratoryjna próżnia doskonała. Gmyram i gmyram w okolicach hipokampego a tam same rośliny kwitnące przed i po bródkach. Z płożących tylko rogownica kutnerowata mi na myśl przyszła, ale akurat nie płożak na parę centymetrów nad ziemię wystający jest mi potrzebny. Może znajdę coś co się nada w szkółkach.
Oczywiście nie same myśli niemiłe mam na Suchej - Żwirowej. Jako mocno zairysowana oglądam poszczególne "składniki rabaty" z bardzo, ale to bardzo bliska ( słynne wśród sąsiedztwa Ciotczyno _ Elkowe "Nie macaj tych kwiatów!" ). Kwiaty cywilizowane do bólu ale pikne co cud! Jednak zrobić z tej ilości irysów bródkowych, którą posiadam miłą dla oka rabatę w momencie ich kwitnienia wcale nie jest łatwo.
↧
↧
'Limerence' - irys TB australijsko - amerykański
Do Alcatrazu przybył na podobnej zasadzie co 'Tango Amigo', był w ofercie tańszych irysów Barrego. Skusiła mnie jego forma kwiatu i niedająca się przegapić bródka. Coolorek też był z takich co to wpisywał się w plany nasadzeniowe. No i zamówiłam a on wzion i z Australii przyjechał! W tym roku zakwitł po raz pierwszy, kłącze czekało dwa lata z wydaniem kwiatów co zdarza się niektórym odmianom sprowadzanym z antypodów ( wariują bo pory roku się kićkają - albo kwitną w sierpniu po kwietniowym sadzeniu albo czekają z kwitnieniem parę sezonów ). To miły irys, może nie pieję z zachwytu ale doceniam jego urok. Nie zawiodłam się bo forma kwiatu rzeczywiście jest cool! Falbany, falbany i jeszcze raz falbany ale takie które nie zaburzają kształtu kopuły i kształtu płatków dolnych. Taa, nadal widać że to irys! Teraz metryczka - 'Limerence' został zarejestrowany przez Barrego Byth'a w roku 2009 i w sezonie 2009/2010 wprowadzony do handlu przez szkółkę Tempo Two. To odmiana dość późno kwitnąca, kwitnienie zaczyna pod koniec środka sezonu irysów TB. Dorasta do 89 cm. Wyhodował Barry Blyth ale dzięki siewkom otrzymanym od Keitha Keppela - odmiana powstała w wyniku krzyżowania siewki o numerze # 96-29C ( rodzeństwo odmiany 'Bel Esprit') i siewki o numerze# 99-43C ( rodzeństwo 'Gypsy Lord' ). To australijski irys z hamerykańskimi korzonkami, he, he.
↧
'Cameo Appearance' - iris TB z tych rzucających na kolana
Na tego irysa namówił mnie Robert, znaczy mamy winnego, he, he. Odmiana potrzebowała trochę czasu na aklimatyzację ale kiedy zakwitła to olśniła! Dwa pierwsze zdjątka były robione w okolicach szóstej rano, kfiot właśnie się wzion i rozwinął i zaskoczkę zrobił chłodnym odcieniem płatków kopuły i dolnych. Barwy ocieplały się wraz z postępem dnia, koło południa fiolet kopułki zamienił się w chłodną różowość a po południu płatki dolne nabrały koloru delikatnego ciepłego rozbielonego różu. Do tego wszystkiego piękna forma subtelna na białym podkładzie brzoskwiniowo - mandarynkowa, sam cud. Jeden z ładniejszych kwiatów irysowych tego sezonu. Nie wiem dlaczego ta odmiana nie zrobiła wielkiej kariery, może zbyt wysoka ( dorasta do 102 cm ), może zbyt późna ( rozwija się pod koniec środka sezonu irysów TB ) a może oceniający irysy w AIS mieli już dość odwróconych amoen? Nie wiem, ale wydaje mi się ze Honorable Mention w 2010 roku to troszki mało dla tego świetnego irysa. Teraz metryczka - odmianę zarejestrował Paul Black w roku 2006, do handlu weszła w tym samym sezonie za pośrednictwem szkółki Mid - America. 'Cameo Appearance' powstał w wyniku krzyżówki odmian 'Faberge' i 'Fogbound'.
↧
Szkółking i inne ekscesy
Szkółking, szkółking i po szkółkingu! Co nieco kupiwszy z zaplanowanych. Po pierwsze trawska, mam molinie - dwie wyższe 'Skyracer' i trzy z tych niższych ( coś mi tam brzęczy że to odmiany 'Heidebraut' i 'Moorhexe' ) . Pójdą tam gdzie mniej na Suchej Żwirowej sucho. Natomiast 'Skyracer' będzie towarzyszyła wysokim irysom. Zostały do kupienia ostnice ( to jest zawsze cienka sprawa z ich nabyciem, zazwyczaj handlują 'Pony Tails' a mnie o Stipa joannis chodzi ), preriówki ( też będzie jazda bo ładne palczatki wcale się u sprzedawców nie napraszają, stada piórkówek stoją w donicach a palczatki cóś nieznane ) i bardzo jasno paskowany miskant do towarzystwa różom. Jeżówek nie kupiłam bo mi się zapomniało, za to nabywszy kolejne goździki, szantęMarubium supinum w dużej ilości i niziutką macierzankę o pstrych listkach. Sadzonki dyptamów i różowo kwitnących żeleźniaków odłożyłam na później. Miło pogadawszy w zaprzyjaźnionych miejscach i jak zawsze nowinki różne człowiek posłyszał. Kocham takie ploty, he, he. Jak sobie teraz patrzę na Suchą Żwirową to mam nieco lepsze samopoczucie. Sporo traw już na niej rosło, te dodatkowe dobrze jej zrobiły choć nie wydaje mi się żeby ta moja rabata kwalifikowała się do nazwania jej rabatą preriową. Ot, tak mieszana bylinówka z krzewami róż, cóś do klasyki preriowej daleko. No ale co się tam będę nazewnictwem przejmować, to jest w końcu rabata Sucha Żwirowa bez śladu żwiru, he, he.
A co poza tym? Były ekscesy pogodowe, chmura nam się nad domem i ogrodem oberwała. Wiało i było groźnie. Bardzo małego, pół łysego ptaszka z gniazda wyrzuciło i ubiło. Lalek nie zważając na to że deszcz zmienia się w ulewę ruszył do niego, bynajmniej nie dlatego żeby go ratować. Nie mam złudzeń że w kocim jestestwie w takiej sytuacji obudzi się dobry Samarytanin.Ptaszek na szczęście już był kipnięty ale Lalek udawał że to "prawdziwa" zdobycz. Przyniósł go szybciutko do domu i bronił przed innymi kotami. Nasz dziadzio wykorzystał okazję i uchodził przez pół godziny za łowcę, później udało mi się podebrać małego trupka i urządzić mu morski pogrzeb ( wyjście z domu i ziemny pochówek nie wchodziły w grę, zresztą pochówek i tak byłby wodny ). Od czasu zaptaszkowania Lalek chodzi na sztywnych łapach i powarkuje na Felicjana, bójka wisi w powietrzu. Dziewczynki na tak intensywny opad dżdżu zareagowały wzmożoną upierdliwością ( "Ach drap, drap po brodą a teraz głaszcz zaogonie i możesz pomiąchać "górny" grzbiet!" ), taką ze ślinieniem się i udeptywaniem mojej osoby. Felicjan nadal żąda karmienia, każdy jego posiłek zaczyna się od tego że muszę podać mu ze dwa kawałki miąska do sznupy, po takiej inicjacji posiłku Felicjan raczy się wysilić i spożywa tzw. dary boże sam. No chyba że Lalek patrzy, wtedy jest ryczenie "Karm mnie, niech widzi! ". Generalnie to w czasie deszczu koty się nudzą! Miluuusiiińscy!
Wyprawa do ogrodu nawet w kaloszkach jest z lekka niebezpieczna. Kamorki śliskie, trawa mokra, kumary tylko czekają kiedy przestanie solidnie lać, bo taki sobie deszczyk to w sam raz do kąsania. Mimo niższej temperatury jednak porno i duszno. Koty po takiej wycieczce mokruteńkie, wymagające wycierania. Okularia i Sztaflik zaprzyjaźniły się z suszarką, Sztaflik tyle o ile, natomiast Okularii ciepłe powietrze z maszynki skierowane na grzbiet wyraźnie się podoba. Ciekawe ile to potrwa, czasem niby oswojone urządzenia domowe okazują się być ponownie wraże. Dalej leje, nie ma zmiłuj - do ogrodu nie wypłynę, czas na prasowanie zaległości ( nienawidzę! ), takiej pościeli bawełnianej na ten przykład ( uwielbiam wyprasowaną! ). Ech, gdyby kociambry mogły jak te krasnoludki zająć się od czasu do czasu mniej przyjemnymi pracami domowymi. A deszcz gdyby mógł padać głównie w nocy.
A co poza tym? Były ekscesy pogodowe, chmura nam się nad domem i ogrodem oberwała. Wiało i było groźnie. Bardzo małego, pół łysego ptaszka z gniazda wyrzuciło i ubiło. Lalek nie zważając na to że deszcz zmienia się w ulewę ruszył do niego, bynajmniej nie dlatego żeby go ratować. Nie mam złudzeń że w kocim jestestwie w takiej sytuacji obudzi się dobry Samarytanin.Ptaszek na szczęście już był kipnięty ale Lalek udawał że to "prawdziwa" zdobycz. Przyniósł go szybciutko do domu i bronił przed innymi kotami. Nasz dziadzio wykorzystał okazję i uchodził przez pół godziny za łowcę, później udało mi się podebrać małego trupka i urządzić mu morski pogrzeb ( wyjście z domu i ziemny pochówek nie wchodziły w grę, zresztą pochówek i tak byłby wodny ). Od czasu zaptaszkowania Lalek chodzi na sztywnych łapach i powarkuje na Felicjana, bójka wisi w powietrzu. Dziewczynki na tak intensywny opad dżdżu zareagowały wzmożoną upierdliwością ( "Ach drap, drap po brodą a teraz głaszcz zaogonie i możesz pomiąchać "górny" grzbiet!" ), taką ze ślinieniem się i udeptywaniem mojej osoby. Felicjan nadal żąda karmienia, każdy jego posiłek zaczyna się od tego że muszę podać mu ze dwa kawałki miąska do sznupy, po takiej inicjacji posiłku Felicjan raczy się wysilić i spożywa tzw. dary boże sam. No chyba że Lalek patrzy, wtedy jest ryczenie "Karm mnie, niech widzi! ". Generalnie to w czasie deszczu koty się nudzą! Miluuusiiińscy!
Wyprawa do ogrodu nawet w kaloszkach jest z lekka niebezpieczna. Kamorki śliskie, trawa mokra, kumary tylko czekają kiedy przestanie solidnie lać, bo taki sobie deszczyk to w sam raz do kąsania. Mimo niższej temperatury jednak porno i duszno. Koty po takiej wycieczce mokruteńkie, wymagające wycierania. Okularia i Sztaflik zaprzyjaźniły się z suszarką, Sztaflik tyle o ile, natomiast Okularii ciepłe powietrze z maszynki skierowane na grzbiet wyraźnie się podoba. Ciekawe ile to potrwa, czasem niby oswojone urządzenia domowe okazują się być ponownie wraże. Dalej leje, nie ma zmiłuj - do ogrodu nie wypłynę, czas na prasowanie zaległości ( nienawidzę! ), takiej pościeli bawełnianej na ten przykład ( uwielbiam wyprasowaną! ). Ech, gdyby kociambry mogły jak te krasnoludki zająć się od czasu do czasu mniej przyjemnymi pracami domowymi. A deszcz gdyby mógł padać głównie w nocy.
↧
Trzy razy biel - irysy Pana Zbyszka Kilimnika
Większość ogrodników sadzi irysy bródkowe ze względu na szeroką paletę barw jaką mają ich kwiaty. Dla każdego coś miłego, bródkami da się usatysfakcjonować zarówno miłośników błękitnych i fioletowych odcieni jak i tych którzy kochają bardzo ciepłe barwy. Jednak rzadko można spotkać ogrodnika który uprawia sześć fioletowo kwitnących odmian na ten przykład, zazwyczaj brać ogrodnicza zadowala się jedną odmianą w danym kolorze. Znaczy sadzą ludziska kolorami. Jednak irysowo zaawansowani dostrzegają w irysach coś więcej niż tylko kolor, wiedzą że irysy typu self ( jednobarwne ) w kolorze średniego błękitu czy tam innego różu mogą się od siebie bardzo różnić. Kształt i układ płatków, żyłkowanie, kolor bródki, ilość pąków na różnej jakości pędach, pora kwitnienia, zapach - to jest zazwyczaj to co umyka uwadze takiego "przeciętnego" ogrodnika. Pokażę Wam dziś trzy białe selfy wyhodowane przez Zbigniewa Kilimnika, każdy z tych irysów jest inny choć wszystkie w hurtowniach ogrodniczych określono by jako "Irys bródkowy biały", he, he. Zacznę od odmiany zarejestrowanej w 2008 roku, która w encyklopedii AIS znana jest pod nazwą 'Bialy Posag'. Spoko, w Polsce mówimy na nią Biały Posąg ale anglojęzyczni drżą jak te osiki na widok naszych po słowiańsku przerobionych łacińskich literek, więc zapis jest "hamerykański", choć wypacza to trochę sens nazwy ( tiaa, posąg w posagu, he, he, he ). 'Bialy Posag' jest wynikiem krzyżowania odmian 'Silverado' X 'Lady Madonna'. Dorasta do 97 cm wysokości, kwitnie w środku sezonu irysów TB. Przyjrzyjmy się tej odmianie z bliska, cóż to widzimy? Pofalowane płatki. Bródka jest cytrynowo - żółta w gardzieli na płatku czysto biała. Kwiaty nie są tak absolutnie czysto białe jakby to się zdawało na pierwszy rzut oka, rozwijające się kwiaty mają delikatną fiołkową poświatę, kwiat mocno rozwinięty jest śnieżnobiały z delikatnym zielonkawym żyłkowaniem. Tak, tak, jest wiele odcieni bieli! Biel kwiatów tej odmiany jest zimna.
A to na zdjęciu obok to odmiana 'Śnieżka' zarejestrowana przez pana Zbyszka w roku 2006. Pewności długo nie miałam bo podczas przeprowadzki z ogrodu na Suchą Żwirową potaśtałam znaczniki. No ale jak zakwitło to się wyjaśniło. Po hamerykańsku ta odmiana nazywa się rzecz jasna 'Sniezka'. Jej kwiaty są moim zdaniem najładniejsze wtedy kiedy się rozwijają, widać delikatny odcień ultramaryny koło haftów ( tak nazywają się te brązowawe żyłki u nasady dolnych płatków ), na kopule mają wyraźne żyłkowanie w kolorze oliwkowo - żółtym na tzw. grzbiecie płatka ( to środkowa część zewnętrznej strony płatka kopuły ). Niby kwiat biały a jednak kolorowy. Do kompletu jest dwukolorowa bródka - biała na sporej części płatka, przechodząca w kolorek dojrzałej cytryny. Tylko bródka nie zmienia solidnie kolorów w miarę wykwitania, kwiaty tej odmiany bieleją, kopułka zachowuje lekko ciepły odcień, dół płatków jest chłodno biały. Cały kwiat sprawia wrażenie śnieżnobiałego, prawdziwa śnieżka, he, he. Ten irys dorasta do 93 cm wysokości, kwitnienie zaczyna w połowie sezonu irysów TB, u mnie jest jednym z najwcześniej kwitnących irysów "średniosezonowych". Krzyżowanie wg wpisu w AIS wyglądało następująco - Adamovic seedling ( siewka ), "Slahaca": 'Buffy' x 'Silver Shower') X 'Acoma'. Po "Slahaca" nasza 'Sniezka' odziedziczyła lekkie krepsowanie płatków ( to takie drobniutko marszczone, koronkowe brzegi płatków ).
Kolejna biel od Pana Zbyszka Kilimnika to piękny 'Bialy Labedz'. Tak, tak, po naszemu to biały łabędź, urodny jak to eleganckie ptactwo wodne. Na pewno nie jest to łabędź niemy, do Mamelona przemówił bardzo silnie za sprawą zieleni obecnej na płatkach. No i rzecz jasna Mamelon nie oparła się temu co zostało nazwane w opisie zamieszczonym w AIS "ruffled and laced" czyli pofalowany i koronkowy. No ale jak Mamelon mogła oprzeć się falbanom i koronkom, no jak? Wsiąkła z kretesem bo biel z lekko kremowym odcieniem ( rozwija się z chłodnej bieli z leciutką fioletowawą poświatą ) , na dolnych płatkach zieloność oliwkowa subtelnie przebijająca (rewers dolnych płatków bywa oliwkowy ), bo kształt i wykończenie płatków bajerne, bo bródka biała jak ten puszek łabędzi tylko w gardzieli żółta, bo zapaszek trochę cięższy niż u innych kwiatów irysów bródkowych. No i odmiana zaczyna dość późno kwitnąć, tak mniej więcej w połowie połowy sezonu irysów TB i kwitnie długo i wytrwale do jego końca ( u Mamelona sporo rośnie późniejszych odmian więc kwitnienia jej się zgrywają ). Dorasta do 91 cm wysokości i jest dość stabilnym irysem, pedy ma silne. Mamelon zadulczała i nie ma zmiłuj naszego łabędziego czeka w tym roku dzielenie. Metryczka pięknisia wygląda tak: zarejestrowany przez Zbigniewa Kilimnika w roku 2008). 'Bialy Labedz' powstał w wyniku krzyżowania 'Grand Waltz' i siewki zwanej "Slahacka". Zauroczonych informuję że ludziskom odmianą może służyć Robertowa uprawa irysów - Irysek, która w 2016 roku zajęła się wprowadzaniem łabędziego do ogrodów. Czy teraz jest "na składzie" nie wiem, u nas uprawiamy irysy raczej amatorsko, jak są nadwyżki to człowiek się załapie, jak kiepski rok albo koncepcja nasadzeń się zmieniła, lub też wymiany były uskuteczniane to z załapaniem się na konkretną odmianę bywa ciężko.
No i to by było na tyle na dzisiaj o tym że biel irysów niejedno ma imię.
A to na zdjęciu obok to odmiana 'Śnieżka' zarejestrowana przez pana Zbyszka w roku 2006. Pewności długo nie miałam bo podczas przeprowadzki z ogrodu na Suchą Żwirową potaśtałam znaczniki. No ale jak zakwitło to się wyjaśniło. Po hamerykańsku ta odmiana nazywa się rzecz jasna 'Sniezka'. Jej kwiaty są moim zdaniem najładniejsze wtedy kiedy się rozwijają, widać delikatny odcień ultramaryny koło haftów ( tak nazywają się te brązowawe żyłki u nasady dolnych płatków ), na kopule mają wyraźne żyłkowanie w kolorze oliwkowo - żółtym na tzw. grzbiecie płatka ( to środkowa część zewnętrznej strony płatka kopuły ). Niby kwiat biały a jednak kolorowy. Do kompletu jest dwukolorowa bródka - biała na sporej części płatka, przechodząca w kolorek dojrzałej cytryny. Tylko bródka nie zmienia solidnie kolorów w miarę wykwitania, kwiaty tej odmiany bieleją, kopułka zachowuje lekko ciepły odcień, dół płatków jest chłodno biały. Cały kwiat sprawia wrażenie śnieżnobiałego, prawdziwa śnieżka, he, he. Ten irys dorasta do 93 cm wysokości, kwitnienie zaczyna w połowie sezonu irysów TB, u mnie jest jednym z najwcześniej kwitnących irysów "średniosezonowych". Krzyżowanie wg wpisu w AIS wyglądało następująco - Adamovic seedling ( siewka ), "Slahaca": 'Buffy' x 'Silver Shower') X 'Acoma'. Po "Slahaca" nasza 'Sniezka' odziedziczyła lekkie krepsowanie płatków ( to takie drobniutko marszczone, koronkowe brzegi płatków ).
Kolejna biel od Pana Zbyszka Kilimnika to piękny 'Bialy Labedz'. Tak, tak, po naszemu to biały łabędź, urodny jak to eleganckie ptactwo wodne. Na pewno nie jest to łabędź niemy, do Mamelona przemówił bardzo silnie za sprawą zieleni obecnej na płatkach. No i rzecz jasna Mamelon nie oparła się temu co zostało nazwane w opisie zamieszczonym w AIS "ruffled and laced" czyli pofalowany i koronkowy. No ale jak Mamelon mogła oprzeć się falbanom i koronkom, no jak? Wsiąkła z kretesem bo biel z lekko kremowym odcieniem ( rozwija się z chłodnej bieli z leciutką fioletowawą poświatą ) , na dolnych płatkach zieloność oliwkowa subtelnie przebijająca (rewers dolnych płatków bywa oliwkowy ), bo kształt i wykończenie płatków bajerne, bo bródka biała jak ten puszek łabędzi tylko w gardzieli żółta, bo zapaszek trochę cięższy niż u innych kwiatów irysów bródkowych. No i odmiana zaczyna dość późno kwitnąć, tak mniej więcej w połowie połowy sezonu irysów TB i kwitnie długo i wytrwale do jego końca ( u Mamelona sporo rośnie późniejszych odmian więc kwitnienia jej się zgrywają ). Dorasta do 91 cm wysokości i jest dość stabilnym irysem, pedy ma silne. Mamelon zadulczała i nie ma zmiłuj naszego łabędziego czeka w tym roku dzielenie. Metryczka pięknisia wygląda tak: zarejestrowany przez Zbigniewa Kilimnika w roku 2008). 'Bialy Labedz' powstał w wyniku krzyżowania 'Grand Waltz' i siewki zwanej "Slahacka". Zauroczonych informuję że ludziskom odmianą może służyć Robertowa uprawa irysów - Irysek, która w 2016 roku zajęła się wprowadzaniem łabędziego do ogrodów. Czy teraz jest "na składzie" nie wiem, u nas uprawiamy irysy raczej amatorsko, jak są nadwyżki to człowiek się załapie, jak kiepski rok albo koncepcja nasadzeń się zmieniła, lub też wymiany były uskuteczniane to z załapaniem się na konkretną odmianę bywa ciężko.
No i to by było na tyle na dzisiaj o tym że biel irysów niejedno ma imię.
↧
↧
'Misty Lady' - irys TB "rozpoznany"
Miałam z tą odmianą pewną zagwozdkę - do pewnego momentu wiedziałam co to z jedna i od kogo dostana. Taa, do pewnego momentu! A potem była wielka przeprowadzka irysów z Alcatrazu na podwórko i jak to się mawia - wyszło jak wyszło. Nie dość że przeprowadzka, ja bałaganiara to jeszcze koty, to jeszcze sroki, to jeszcze inne tajemnicze siły sprawcze i zapiski zadziane jak zwykle i dysk w kompie z "naniesieniami" rypnął. No wszystko się robiło na złość i ze strachem czekałam co tam zakwitnie na miejscu przeznaczonym dla irysów o kwiatach w kolorze głębokiego fioletu a co na tej części rabaty na której planowałam różyki i wrzosowe irysowe odcienie. Powyłaziło różnie ale ta odmiana została posadzona prawilno, koło innych irysów w podobnej kolorystyce. Jedyne co będę musiała zmienić to troszkę wysunąć ją na "pierwszy plan" bo wyższe bródki nieco ją zasłaniają. Jak zakwitła to szybko ją zidentyfikowałam, szczęśliwie komp powrócił z częścią danych i oto 'Misty Lady'. Odmiana którą wyhodował Gary Sides, zarejestrowana w 1994 roku. Do handlu wprowadzona przez Miller's Manor w tym samym roku. 'Misty Lady' dorasta do 81 cm, kwitnie na początku pełni sezonu irysów TB). W optymalnych warunkach potrafi ponownie zakwitnąć w okolicach października, u nas zdarza się to bardzo, bardzo rzadko. Hym... tego... optymalne warunki to irysy bródkowe mają w Oregonie a nie w Centralno - Polszcze. Odmiana powstała w wyniku następującego krzyżowania: ('Corn Harvest' x 'Vanity') X 'Graduation'. Teraz jeszcze tylko jedna tajemnica została nierozwikłana - od kogo ja 'Misty Lady' mam?!
↧
'Imprimis' - irys TB starszej daty
Cóż to kiedyś był za szał i hit! Irys o błękitnych płatkach kopuły i brązowawo - złotych płatkach dolnych. Toż kategoria TB do lat dziewięćdziesiątych była "grzeczna" i nie pojawiały się odmiany wysokich irysów bródkowych w takich zestawach barw. Dziś po szoku nie ma śladu , pojawia się sporo odmian w tym typie, mniej lub bardziej udanych. Nie wszystkie zakwitają tak łatwo jak staruszek 'Imprimis' i dlatego ten weteran ma zapewnione miejsce na moich rabatach. No i jest irysem kwitnącym bardzo wcześnie tak że spokojnie mogę go komponować z rosnącymi u mnie odmianami IB w podobnych kolorach. To taki irys "na łączenie sezonów". Ponadto kwiat ladnie się starzeje, płatki dolne robią się "smoky rose" a kopułka jaśnieje niemal do tzw. farbkowej bieli czyli białego koloru w zimnym odcieniu. Tegoroczne deszcze nie pozwoliły w tym roku podziwiać urody bródki - jest pięknie brązowa na lawendowej bazie. Natomiast po deszczach to nie bródka tylko jej cień, wymoczkowaty twór.W tym roku czeka go przesadzanie z wraz z błękitno - brązowym ibiakami na nowe miejsce w związku z czym przywieszam opaski na pędach, dla pewności podpisuję flamastrem liście i nanoszę na mapkę. Hym... tego... jest szansa że nic nie potaśtam, choć Mamelon nie wierzy w te zapewnienia ( Mamelon po ostatnim przesadzaniu swoich irysów odnotowała mnóstwo niespodziewanek, he, he ). Teraz metryczka - odmianę zarejestrował Barry Blyth w roku 1991 do sprzedaży weszła w sezonie 1992/1993 poprzez szkółkę Tempo Two. Krzyżowanie dzięki któremu powstała ta odmiana było bardzo skomplikowane - (('Inca Queen' x ('Tranquil Star' x ('Love Chant' x 'Festive Skirt'))) x 'Amber Snow') X (('Alpine Journey' x 'Beachgirl' x (('Beachgirl' x ('Tranquil Star' x 'Coral Strand')) x ('Persian Smoke' x 'Chimbolam'))). Uff! A, jeszcze mi się przypomniało - do Alcatrazu 'Imprimis' przybył z Irysowa, od Ewy i Andrzeja.
↧
'Sargent Preston' - irys TB o dyskusyjnej urodzie
'Sargent Preston' przyjechał do Alcatrazu z ogrodu Pana Waldemara, znanego w Polszcze "uprawiacza" irysów bródkowych. Napiszę od razu że jest to irys z tych które albo się kocha albo nienawidzi. Ja byłam i jestem tą odmiana zachwycona ale znam takich ( całkiem ich sporo ) którzy na widok kwitnącej kępy i z przekąsem mówią "Cóś pięknego", albo i gorzej. No tak, łączenie piaskowego beżu, z błękitem i zdechławym fioletem nie do każdego dociera. Ludziska za nic mają subtelne żyłkowanie kopuły, piękne starzenie się kwiatu, obfitość kwitnienia. Kfiot nie jest pięknie fioletowy ani niebiewski, ani żółty, zupełnie nie jak irys na którego widok sąsiedztwu kopara opadnie! Dobra, robię się złośliwa. Niektórym normalnym ogrodnikom też się ten zestaw kolorów nie podobie, nie jest w ich typie czy też nie pasi im do nasadzeń - zdarza się. Mnie się podoba i uważam że pasi ( ha, Mamelon przyznała że połączenie z odmianą 'American Maid' wyszło nieźle ). Dosadzę do mojego zestawu 'Sargent Preston' and company jakąś ciemno kwitnącą odmianę, miłego fioletowo - granatowego w typie self i będzie gut! Teraz metryczka - odmianę zarejestrował w roku 2000 Chuck Chapman i w tym samym roku weszła do sprzedaży za pośrednictwem jego szkółki. 'Sargent Preston' dorasta do 107 cm wysokości, kwitnienie zaczyna w końcu środka sezonu kwitnien irysów TB ( u mnie zaczyna wcześniej - to irys środka sezonu ). Odmiana jest wynikiem następującego krzyżowania: siewka o znaczona # 89-352-2A: ('Honky Tonk Blues' x 'Condottiere') X siewka oznaczona # 90-586-1: ('Rosette Wine' x 'Mary D' ).
↧