Długi weekend minął mła na ogrodowaniu i kotowaniu, znaczy przyjemnie. Teraz troszki przemyśleń ogrodowych po tym weekendzie wylazłych. Maki i maczki, wielka nieodwzajemniona miłość mła. Tak, tak, nieodwzajemniona mimo tych fotek które sugerują że jest cóś inaczej. Bo mła z maczkami albo nie wychodzi albo wychodzi nie tak jak sobie umyśliła. Np. ten widoczny na fotce egzemplarz odmiany 'Prinzessin Victoria Louise' ma kwiaty bardziej łososiowe niż różowe i różni się od rosnącego nieopodal drugiego egzemplarza tejże samej odmiany, który jest różową słodyczą. Mła kupowała bezkwietne sadzonki, nie sądziła że aż tak będą różnić się odcieniem płatków. Tych pięknych makowych płatków, jednych w swoim rodzaju, powstałych z tworzywa nie do podrobienia. Starzy mistrzowie niderlandzcy potrafili oddać fakturę i delikatność największej makowej ozdoby. Ech... a u mła ona nie w takim coolorze w jakim mła by sobie życzyła żeby była! Mła myślała nad tym żeby dosadzić jeszcze parę egzemplarzy 'Prinzessin Victoria Louise' ale teraz ma zgryza. No bo co to będzie jak nowe zakupy będą miały jeszcze insze odcienie? Trza było sadzić biało kwitnącą odmianę 'Perry's White' to nie byłoby problemu, ale mła się różyki marzyły no to teraz ma! Jakby było mało kiedyś tam posadziła mak perski czyli Papaver bracteatum ( fotka nr 1 ), który jest przepiękny i pasuje dokładnie do niczego w Alcatrazie a już na pewno nie do typu ogrodu leśnego , którym Alcatraz ma się stać. Bo mak to nie jest roślina którą się przesadza ( patrz palowy system korzeniowy ) a jedyna co mła do głowy przychodzi to by do tej czerwieni czymś nawiązać, jakim krzewem tę ogrodowość mało leśną przyciszyć czy cóś. I to krzewem solidnym bo maczek do ułomków nie należy, tak ze sto dwadzieścia cm mają jego pędy.
W Alcatrazie o tej porze roku jest co prawda czerwono ale jak widzicie jest to nieco in na czerwień. No rodki to qurna jak raz pasujo do maczków! Taa... Może kielichowiec w okolicy, może jeszcze jaka insza czerwień kwitnąca w tym terminie, cóś trza będzie wymyślić bo jak na razie to maczek jest ni w pięć ni w dziesięć, zupełnie nie na miejscu. Jedno co dobre w kwestii makowej że żaden z maków mła nie wylega. Pokładanie się pędów to prawdziwa zmora dla tych którzy cenią efemeryczną urodę makowych kwiatów. Mało smutniejszych widoczków w ogrodzie niż te piękne płatki o jedynej w swoim rodzaju fakturze utytłane w ziemi. A to wszystko przez to że maki nie lubią mieć za wilgotno w korzonkach, to co dla innych roślin jest zasobną i w miarę wilgotną ogrodową glebą na maki źle działa. Sucho ma być choć z dobrutkami dostarczanymi w odpowiednich porcjach. Już choćby z tej racji ciężko będzie mła zestawić mak z Persji rodem z innymi roślinami Alcatrazu. Co najwyżej z jaką dzikawą różą o czerwonych kwiatach kwitnąca w końcu maja i na początku czerwca. Hym... znowu mła wraca do róż rugosa o czerwonych pylnikach.
Jak na razie to u mła kwitną kwiaty róż w inszym coolorze niż czerwone. Moje "majówki" w tym roku pięknie kwiatami oblepione, to obsypanie spod którego ledwie liście widać to urocza cecha róż kwitnących raz w sezonie. Żadna z powtarzających odmian nie kwitnie tak obficie jak te krzewy różane które zakwitają tylko raz w roku. Co prawda mła z niepokojem obserwuje zwinięte listki, już mła wie kto w nich siedzi. Jednakże mła nie ma zamiaru występować w tym wypadku z chemią, postanowiła twardo wierzyć że ci co w tych zwiniętych listkach siedzą spotkają swoich wrogów, którzy pomszczą, niejako przy okazji, podniszczoną urodę liści róż mła. Jak to leciało? - "Pomsta do mnie należy, mówi Pan". Hym... jakby nie było słowo na niedzierlę w sam raz. A tak w ogóle to mła zauważyła ciekawą rzecz, zwiniętych listków z roku na rok mniej, tak jak i tych pociętych przez skoczki. Myślę że u mła w Różance zainstalowali się tacy dla których skoczki to ta ulubiona część menu. No i tak jakoś bez histerii typu co to będzie jak potną mi zeżrą w tym sezonie, powolutku z sezonu na sezon moim różom przybywa zdrowych liści. Skoczki to nie wredna ćma bukszpanowa z Azji rodem.
A co u kotów? Dziś mła przeżyła cóś co sobie w zeszyciku zapisze, jako wydarzenie wiekopomne. Po południu został odwalony numer w stylu czułej pamięci Felicjana, sprawca nie został złapany ale mła ma swoje bardzo konkretne podejrzenia. Mła zdarzało się znaleźć żabę z odgryzionym łebkiem w pantoflu, obudzić się z zimną i sztywną myszką na twarzy ale pierwszy raz ktoś jej wrzucił ubitą myszkę do kawy której mła nie skończyła pić. Mła była wróciła z cmentarza i usiłowała się napić chłodnej kawy z zostawionego przy komputerze kubka a tu siurprajz! Dobrze że mła łyczka nie wzięła bo by mogła zejść z powodu zakrztuszenia się płynem. Mła wyjęła stworka uświerkniętego za ogonek i wszystkie koty natychmiast się koło niej znalazły z proszalnym - Daj, daj natentychmiast ! Wszystkie z wyjątkiem jednej osoby, która siedziała na komódce i bardzo pilnie się myła. Ta osoba nie reagowała na trupka gryzonia, mimo wycia, mruczenia, gruchania i proszalnych miauków innych kotów. Ta osoba patrzyła na mami i nie spuściła wzroku mimo tego że mła się w tę osobę intensywnie wpatrywała. Mła nie złapała za łapę ale swoje wie. "Ale na miejscu zbrodni nie ma Makawitego!" Tej osobie się zbiera ! Myszka została pochowana w kompoście, kubek leży w chlorze, ta osoba przeniosła się właśnie z parapetu na wyrko, coby zająć swoje uprzywilejowane miejsce na poduszce.
No i to by było na tyle. W nowym tygodniu będzie pachniała nam robinia czyli akacja, która właśnie obsypała się kwiatami. Kończy się sezon irysów IB a rozpoczyna na dobre sezon irysów TB. Ponoć pogoda ma być kratkowa, znaczy oprócz cud słoneczka i odpowiednich temperatur zapowiadają ukochane przez mła wiosenne deszczyki z prawie letnimi burzami. Dobrze bo woda w odpowiedniej ilości jest tym po czym ogród wygląda najlepiej. Do połowy tygodnia mła będzie jeszcze chodzić i doglądać siostrzeńców ( dziś Jeffik się z radości porzygał, womit nastąpił tuż po zapakowaniu w żołądek nadmiernej ilości jedzenia bo łakomego Baltazarka trza wychowywać żeby z cudzych misek nie wyżerał a jednocześnie uczucia się chciało okazać Dorocie ). Przed mła papiery do roboty i insze liczenia oraz kuszenie ekip remontowych - zobaczymy co się uda zrobić. No i ogród, cięcie i kolejne rośliny wysadzane do wsadzania do paczek i do ogrodu Dżizaasa. No i robienie ciast z truskawkami, Małgoś po urodzinkach cóś się rozochociła. W muzyczniku dziś ulubiony przez mła nocturn Chopina. Muzyka nocy, dla mła muzyka nocy czerwcowej.