![]()
![]()
![]()
![]()
Mła nie wie co ją podkusiło żeby kupić mielonkę w puszce. Nie jem za wiele mięsa bo jakoś nie jestem specjalnie mięsożerna ale od czasu do czasu mam tzw. upadlające skłonności. No i rzuca mła wtedy w jakieś ohydy typu mielonka okrutna. Teraz tyż tak było, sklep, przypominek z odległej przeszłości i bach, pucha wylądowała w koszyku. Mła nie przewidziała jednego, że ohydą zainteresuje się najwybredniejsza z kot. Mła otworzywszy puszeczkę na posiłek wieczorny a tu skradu, skradu i wyrażenie zainteresowania - mami daj, daj proszę. Mła pomyślawszy że kota zrobiła się głodna i w te pędy po pasztecik na G, co to go najsłodsza preferuje. Pasztecik otwarty, miseczka pod sznupkę podstawiona a tu zonk, - mami, ja tego nie chcę, tamtego chcę. No to mła dała kocie stanowczą odmowę bo sól niezdrowa na kocie nereczki a mielonka słonawa, kota miała inne zdanie i mła ma podrapaną gębę w wyniku różnicy zdań. Mielonka została mła przemocą z ust wydarta i zechlana a potem było picie potwornych ilości wody i zalanie dokumentne żwirku.
![]()
Mła się do małej francy nie odzywa, niech wie że jest w niełasce. Nieważne że na razie ma to w doopie, jeszcze zatęskni za drapaniem za uchem. Mrutki tyż dobry, mła podczas sprawdzania futerka wykryła u niego malutkiego kleszcza i postanowiła bydlę natychmiast wprawnie usunąć. A Mrutek do mła wymiauczał żeby mła się odpiendroliła, bardzo niegrzecznie tak do madki miauknął, bo kleszcz jest własność prywatna Mrutka i nie ma pozbawiania kota praw do własności. Miauczał nie na temat, zupełnie jak nasz pan premier i mła musiała zastosować przemoc. Kleszczu wyrwany i utopiony i w tym przypadku to Mrutek się do mła nie odzywa. Nie to nie, zatęskni się jeszcze do smyrania po główce. Sztaflik, Okularia i Pasiak opalały się dziś na parapetach, potem dołączyły do Szpagetki i Mrutka rezydujących w Alcatrazie. Ściągnęły do domu jak już ciemno było, pożarły i teraz zajmują moje wyro. Jak zwykle w całości zajmują, mła znów będzie musiała się na chama wbić we własną pościel i wysłuchać tych niezadowolonych pomruków.
![]()
![]()
Małgoś - Sąsiadka, Ciotka Elka, Pan Dzidek i Gienia przechodzą samych siebie. Ostatnio ustalają ranking pogrzebowy. Trzema głosami do jednego ustalono że pogrzeb małżonka królowej brytyjskiej była bardziej elegancki niż pogrzeb Krzysztofa Krawczyka ale pogrzeb Pana Krzysia był za to bardziej dramatyczny i wogle przemawiający do serca. Małgoś bezczelnie twierdzi że ona takie pogrzeby to by mogła oglądać "bo człowiek się wzrusza", zaraz jednakże dodała że nie życzy nikomu zejścia "ale dużo znanych ludzi umiera", no to mogliby stosowne pochówki transmitować. O zgrozo, pomysł zyskał uznanie a mła już sobie wyobraziła TV Funeral i jej geriatryczną trzódkę wpatrzoną w ekrany. Taa... Na tym nie koniec, Pan Dzidek i Małgoś przeprowadzili dyskusję na temat drapieżnego rogala z Krakowa, mła się dowiedziała że wg. Małgoś Sąsiadki lagun to "małpka ale nie całkiem" czyli lemur, a wg. Pana Dzidka to jaszczur czyli legwan. Gienia się przysłuchiwała i robiła sobie podśmiechujki po czym na koniec dyskusji Małgosino - Dzidkowej wypaliła że takiego zwierzęcia jak lagun nie ma, jest za to lawan. Hym... mła się nie włączyła w dyskusję na temat zwierząt nieznanych zoologii, choć wydawało jej się że lagun istnieje i jest kimś zupełnie inszym niż lemur, jaszczur i nieznany jej lawan. Porechotała za to razem z geriatrią ze ślepoty "baby z Krakowa" czyli kalectwa, moje niedowidzące geriatryczne stadko rechotało z jadowitą satysfakcją.
![]()
Mła dziś pracowała dzielnie na wielu etatach, w tym na tym najmilszym ogródkowym. Macie troszki fotek drobnicy cebulowo - bylinowej a o ogrodzie mła napisze kiedy będzie mogła już normalnie usiąść, na razie leży na brzucholu, tak jej kręgosłup zmuszony do gimnastyki w ogrodzie odpoczywa wieczorną porą. W muzyczniku dzieciaki tańczą Jerusalema.