"To smutny lata zmierzch"śpiewał swego czasu św. pamięci Piotr Szczepamik. Zmierzch lata mamy niewątpliwe, pytanie tylko czy na pewno jest to zmierzch smutny. Niby zmierzchy z natury rzeczy smutnawe ale mła jest dziecię nocy i z tym mniemaniem o smuteczku zmierzchów czasem ma ochotę się nie zgodzić. Czasem, bo bywają lata w których mła jest żal odchodzących pór roku. Jednakże ten rok nie należy do tych "żałujących". Wcale nie dlatego że to lato było jakieś szczególnie okropne, zdaniem mła było o wiele milsze dla ogrodu i dla niej niż to upalne i suche, ciężkie do wytrzymania zeszłoroczne lato. W tym roku pogoda jak dla mła była całkiem, całkiem. Mła nie żałuje upływającego lata bo ono było dla niej takie na pół gwizdka jak i tegoroczna wiosna. Wszystko przez niemożność zaplanowania sobie w miarę normalnego rozkładu jazdy dla życia. Mła traciła energię nie tam gdzie trzeba usiłując ogarnąć swój własny chaos w chaosie ogólnym, zafundowanym nam przez mendia i stado panikarzy. Dodupnik wiosenny stał się dodupnikiem letnim a teraz jak wszystko na to wskazuje czeka nas dodupnik jesienny. Mła jest zła i chciałaby mieć za sobą ten cały sezon rozwalony dokładnie przez stado przeżuwaczy rzeczywistości mendialnej, którym można wmówić absolutnie wszystko, nawet to że są niezwykle światli, weryfikujący prawidłowo docierające do nich newsy i że autorytety którym zawierzają to są autorytety przez duże A.
Mła ma wielki żal do tzw. liberalnej części mendiów że okazały się być bardzo mało liberalne. Hym... mła sama nie wie na co liczyła, wszak pisała w tym blogu chyba w marcu, a może i w kwietniu że spodziewa się cenzury internetu. Właściwie to mła powinna mieć teraz jadowitą satysfakcję, ponieważ mamy obecnie do czynienia na masową skalę z usuwaniem niewygodnych treści pod pozorem walki z fejkami ( nici którymi jest to szyte są tak grube jak dratwa szewska ). Jednakże jakoś tej satysfakcji pełnej jadu nie ma. Dziwi ją że tzw. liberalni nie widzą nic zdziwnego w tej cenzurze ( ale czemu mła się dziwi, ci sami liberalni proponowali już kiedyś ograniczenie demokracji żeby chronić demokrację, he, he, he ). Pocieszająco mła Wam napisze że te próby cenzorskie spalą na panewce, mła jest tego tak pewna jak była pewna wiosną wprowadzenia jakiejś formy cenzurowania netu. Jakby któś nie wiedział dlaczego to mła podpowie że jeszcze nigdy cenzura nie zadławiła prawdy, real to żywioł nie do opanowania i rzeczywistość w końcu zawsze skrzeczy. Co do pandemii histerii to zdaje się jesteśmy w trakcie akcji szczepiennej, antyciała się uaktywniają i coraz więcej koronosceptyków. Gdyby nie politycy którzy nie wiedzą jak wyjść z tego dania tyłka po całości, dawno by już było normalnie. Teraz jest problem bo coraz bardziej cinżko tłumaczyć tę wiosenną konieczność zamknięcia gospodarki kiedy nie da rady dłużej naciągać statystyk. Mła obstawia że polityczni pójdą ścieżką "łagodniejącego z czasem wirusa". W marcu zabijał znaczy bez litości a w listopadzie będzie już jak zwyczajna grypa. Mła już obserwuje pewne przygotowania do takiej akcji ( choć na razie jeszcze sondowana jest możliwość wprowadzenia jesiennego zamknięcia, tak na wypadek gdyby wdzięczna za cud gospodarczy ludność miała ochotę pogonić zarzundy ).
Mła bardzo mocno docenia teraz swoje własne zielone miejsce na Ziemi. W tym zwariowanym świecie w którym wirtualna rzeczywistość jest tą najprawdziwszą, ogród pozwala widzieć świat takim jakim jest. Zwierzęta i rośliny gdzieś mają obowiązującą obecnie wykładnię rzeczywistości, po prostu żyją swoim własnym życiem. A mła żyje razem z nimi, niespecjalnie np. przejmując się tym czy ocieplenie klimatu to wina ludzi ( zapylenie powietrza to na pewno wina człowieka i powinno się robić wszystko by z tej kopalinowej czarnej dudy wyjść, ale cóś się zrobiłam jeszcze bardziej sceptyczna niż do tej pory byłam jeśli chodzi o nasze możliwości wpływania na klimat i obecnie i w przyszłości, przeca mamy do czynienia głównie z modelami a jak naukowcy budują modele to widać przy okazji zarazy mendialnej ). Klimat Ziemi od zawsze się zmieniał, jesteśmy w końcu produktem tych zmian więc nie bardzo rozumiem dlaczego oczekujemy że klimat nagle się zmieniać przestanie. Bardziej mła martwi gospodarka wodna w naszym kraju i kopciuchy w sąsiedztwie niż hipotetyczny wpływ człowieka na jakość górnych warstw atmosfery. Z perspektywy ogrodu mła największym problemem jest dziurwa w Bełchatowie i niszczenie drzewostanów ( myślę że to ostatnie to w ogóle problem dla ludziów ). Czasem we mła się gotuje i ma ochotę ubrać się w ogrodowy strój organizacyjny ( ogrodniczki znaczy ), wziąć do łap widły amerykańskie i gromko porykując " Na Bełchatów, na Bełchatów!" poprowadzić jakieś łobywatelskie poruszenie coby dziurwę zasypać ( w końcu kiedyś rozebrano Bastylię, to czemu by dziurwy nie zakopać? ). Nie wiem czy górnym warstwom atmosfery by zasypka kopalni pomogła ale powietrzu wokół mła i ogrodowi wysuszanemu to na pewno.
Teraz sprawozdalnik z dnia wczorajszego. Mła nieco przemeblowała swoje słoje mszasto - bluszczowe, dosadziła trochę skarlonych paproci - zobaczę jak sobie poradzą. Dosadzała na stole kuchennym, w obecności Mrutka i Epuzera, który akurat przeszedł z wizytą podwieczorkową ( pewnie znów miał dziś w domu żarło, które mu nie odpowiadało ). Wizyta Epuzera była mła bardzo na rękę bo Mrutek ostatnio mocno przykłada się do uprawy roślin domowych i zdaje się że nawet Pasiaka udało mu się tematem zainteresować. Mła czuła że sadzenie nowych roślinek w towarzystwie Mrutka to będzie jazda. Na szczęście kiedy przychodzi do nas Epuzer to Mrutek kręci się wokół Epuzera tak jak Ziemia kręci się wokół Słońca. Mrutek nikogo ani niczego poza Epuzerem nie widzi, ma jednomyśl wypisaną na sznupie "Epuzer, zauważ Mrutka!". Epuzer był wyjątkowo łaskawy, tak że mła mogła dość długo roślinki poprzymierzać, słoje powycierać, mech starannie spryskać przegotowaną wodą. Jedynym zgrzytem podczas wizyty było zaproponowanie przez Mrutka Epuzerowi wspólnego obgryzania mięty powierzonej mła przez Cio Mary. Epuzerowi jednak szczęśliwie nie smakowało zielsko i większość rośliny ocalała.
Mła sobie na ten miętowy stres zapodała lody czekoladowo - rumowe w panterce i nawet je alkoholem polała ( Mrutek gryzł miętę zajadle, mła już widziała minę Cio Mary ). Mła powinna się cieszyć że poza Mrutkiem tylko Pasiak przejawia zainteresowanie ogrodnictwem, mój boszsz... coby to było gdyby dziefczynki nagle zechciały zielone uprawiać? Okularia jest żyrta, Sztaflik niszczycielska a Szpagetka po prostu małpio złośliwa - chyba nic by się nie uchowało, nawet kaktusy! Mruti jak zobaczył lody to natychmiast się przyłożył kole mła, licząc że cóś mu skapnie. Szans nie było bo czekolada ale mła otworzyła kefirek i Mrutek się rzucił. Nie jestem tak do końca pewna czy koty powinny pić kefir ale Mrutek uważa że on powinien. Mła od czasu do czasu robi kotom kefirowy bal ( oczywiście Szpagetka nie chce kefiru tylko jogurt ), ale nie za często. Mrutek był usatysfakcjonowany, mła mniej bo przypomniała sobie że Mruti rano wyłudził surową wołowinę i że teraz to mła może mieć bal, dla odmiany gówniany.
Mruti przysnął a mła leniwie zastanawiała się nad Szpagetką. Mła wie że ona nie symuluje i że z nóżką jest nie halo, zauważyła jednak pewne zdziwności. Śpiąca Szpagetka całkiem mocno się tą chorą łapką o mła opiera, a nawet ją pokopuje. Na fotkach macie taki zdziwnik z żarłem - na pierwszej Szpageton podkula łapkę i rozgląda się gdzie insze koty, na drugiej widać jak przyuważa miącho ( łapka podkulona ale wyraźnie opada ), na trzeciej Szpagetka opiera się na chromej łapce wędrując do żarła. Mła nie wierzy żeby dolegliwości Szpagetki były psychosomatyczne, łapsko jest uszkodzone. Tylko że Szpagetka czasem jakby o tym zapominała.
Dzisiejszy wpis jest ilustrowany fotkami ogrodowo - domowymi. Tak wygląda teraz Sucha - Żwirowa i paprotne fragmenty Alcatrazu ( mła posadziła w piątek zakupione w markecie cebulki kole ciemierników ). W muzyczniku dwie piosenki z Krakowa, jedna z Piwnicy Pod Baranami, o wieśniaczym życiu, które mła usiłuje obecnie uprawiać i druga Marka Grechuta z Anawa, też w tym klimacie.
P.S. Flaczki Mrutiego zniosły mieszankę mięsno - kefirkową z godnością. Ekscesów nie było.