Mła dziś miała bardzo pracowity i niespodziankowy dzień. Gryplany miała co prawda zupełnie inne ale się wzięło i pomieszało i mła zamiast w ogródku dzielnie pracować, najsampierw szybciorem zrobiła zakupy, potem odwaliła obowiązek który odwalić miała w sobotę ( mła dziś wszystkich lokatorów dorwała w domach i już szczęśliwie jest po obowiązku ) a na koniec się odstresowała żeby jej gulgot z globusem nie zadusiły. No to do rzeczy.
Jak już mła wyrwała na zakupy to dostała klapeczki ( do rozchodzenia ale skórzane więc nie powinno być problema ). Potem się zabrała za całkiem cóś inszego. Zaczęło się od tego że po powrocie z polowania na klapeczki ( na Górniaku nie dostałam bo to co było akurat dla mła odpowiednie miało numer 40 i było ostatkiem, skończyło się na osiedlowym ) mła zobaczyła na suficie nad swoim łóżkiem plamsko. Cudnie deszczyk, kap, kap, kap a właściwie to sam deszczyk nie tyle co deszczyk + rynna Fabrycznego co to wyłazi nie tam gdzie trzeba. Jutro czeka mła niemiła rozmowa telefoniczna bo jasne jak słoneczko jest że odprowadzanie wody deszczowej z dachu fabryki nie powinno się odbywać na jej dach. Nawet Fabryczny pokuma. No i mła musi wykombinować cóś żeby sytuejszyn się nie powtórzyła ( znaczy zagnać biednego Włodzimierza z palnikiem na dach coby zobaczył gdzie jest problem ). Mła w nerwach odwaliła przegląd lekstryczny a potem na ukojenie nerwów mła sobie zaordynowała dżem session z odsłuchiwaniem jam session Dave Brubeck Quartet.
Przed dżemowaniem mła zastosowała wewnętrzną maseczkę antyzmarszczkową ( musiała albowiem gniew z powodu zalania sufitu wykrzywił jej twarz, co jak wiadomo sprzyja powstawaniu zmarszczek ). Sama nie żarła, Małgoś - Sąsiadka sprytnie się przewinęła coby się na kurację antyzmarszczkową załapać. No i mła pokrzepiona na ciele i duszy wzięła się do roboty. Po domu zapach smażonych z cukrem owocków się niesie, niektórzy sprytnie naszykowali kawałki chałeczki coby degustować i dać znać mła czy aby konsystencja i słodkość odpowiednie ( mła ma wrażenie że Małgoś to nie stąpa normalnie tylko cóś jakby tańczyła przy tym dżem session ). Koty w ogrodzie wykorzystują przerwę w padaniu, tylko Mruciu zalega na wyrku. Na całym wyrku, tak się postarał. Mła zaraz wyparzy słoiczki i też zalegnie. Dżizaas dziś dzwoniła i poleciła jej filmik do oblookania, mła się weźmie i odpręży.