Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1500

Codziennik - niedziela śródmajowa

$
0
0

Obserwuję Szpagetkę i już sama nie wiem co o tej jej "nóżce" bolącej myśleć. Gryzonie prześladuje na czterech łapach, do miski biegnie na trzech. Nie żebym ją o symulowanie podejrzewała ale cóś to dziwna sprawa. Wczoraj rozespana opierała się tą nadwrażliwą  łapką o Mrutka sprytnie go odpychając ale kiedy mła chciała łapkę dotknąć usłyszała niezadowolnienie w głosiku. Teraz mła nie wie czy to niezadowolnienie było z powodu wrażliwości łapki czy tego że Mrutek miał ją wyjętą spod "paszki" i przestał być "kopany". W każdym razie  czy łapka prawdziwie chora czy to cóś przejściowego czy też to broń psychologiczna na mła to na pewno na apetyt Szpagetce nie szkodzi, wyżera swoje i ogląda się za cudzym. Nie przeszkadza jej też w ogrodowych wycieczkach. W domu Szpagetka starannie wybiera trasy, nie wykonuje wysokich skoków itd., natomiast w ogrodzie  to hulaj dusza! Oczywiście jak mła się w Alcatrazie pojawiła to Szpageton przyszła do niej z łapką należycie podkuloną, wicie rozumicie - kota co dba o zdrowie i urażoną kończynę oszczędza, choć mła na własne gały widziała przed chwileczką jak Pasiaka wraz z Okularią goniła używając wszystkich czterech łap. No jest zagwozdka, mła nie  wie jak Pan Dohtor na te opowieści zareaguje. Na szczęście zawsze można prześwietlić łapsko coby jasność była. Przykurcze ścięgien, insze skutki utykania tyż trza będzie sprawdzić. Ech... Szpagetka to potrafi medycznie  dać popalić, mła cóś na ten temat wie. Na razie jest niezadowolona z postawy mła, ona bardzo nie lubi być  śledzona. Hym... zupełnie jakby była szpionem szoguna i mła przerywała jej  obserwacją jakąś tajną działalność. Jednakże mła sprawę do końca wyjaśnić musi żeby się nam nic przypadkiem w Szpagetce nie rozchorowało.


Z rzeczy miłych : Romana zaczęła pisać w bologosferze, znaczy pojawił się blog pod tytułem Rrr czasem o kotach ( polecam pierwszy post o podróżowaniu w czasach zarazy ),  mła odkryła późne kwitnienie tulipanów na Podwórku oraz odbyła wizytę u Mamelona. Pisałam już że Mamelon jak ten księżniczek zamknięta w wieży, głównie koncentruje się na ogródku, wychodzi z rzadka na szeroki świat boży co wcale  zdrowiu nie służy,  bo  ruch w ogródku to jednak cóś innego niż przebieżka. Na szczęście alergia  została u Mamiego  opanowana lekami, jakoś znowu może żyć bez plam swędzących na skórze, kichania, itd.. Niestety leczenie ma ten skutek uboczny że Mamelon osiągnęła rozmiary mła a posterydowe kilogramy w naszym słusznym wieku późnobalzakowskim cinżko zrzucić. No cóż, trza się będzie do tego zrzucania jakoś mentalnie przygotować bo paniom starszym  kilogramy na kręgosłupie nie służą ( a tu plany były podróżnicze i w ogóle ). Mła postanowiła z bólem serca ograniczyć słodkości do zera, Mamelon jest jeszcze w stanie przeddeklaracyjnym ( wiadomo, słodycze robio za pocieszkę jak wyleźć  nie można ). Mła jest jednak pełna wiary że "damy radę" lepiej niż niektórzy.


Mła pocieszki postanowiła szukać w temacie zielonym. Wzięła i zakupiła na rynku pierwszego pierwiosnka łyszczaka który wpadł jej w łapy. Podobnie jak w  przypadku wyczynowego podchlewania ciasteczek za mądre to nie było. Po pierwsze to sukcesy w uprawie Primulapubescens  mła ma takie sobie ( oględnie pisząc ), po drugie to tylko ogrodnicze wygłodzenie zakupowe  skłoniło ją do zakupu pierwiosnka łyszczaka o pełnych kwiatach i to takich w kolorze zdechłej śliwki i półżywego biskupa. Jak mła się bliżej pierwiosnku przyjrzała to do takiego włąśnie wniosku o przyczynach zakupu -  handelek był dokonywany na ostrym głodzie. Nie to że łyszczaki się mła nie podobajo, podobajo się ale takie o normalnych kwiatach i pastelowych kolorach a tu, qrcze, szczyt cywilizowanej uprawy z holenderskich hal został zakupiony. Tylko faza ostrego głodu takie zielone zakupy tłumaczy. Jedno co dobre to że łyszczaki znoszą suszę ( w tym roku cinko z pierwiosnkami, u Mamelona tylko jedna 'Francesca'  się ostała). Zdjątka robione były przy niesprzyjających warunkach ( wiater ), jakośc zostawia wiele do życzenia. No ale jest na nich wszystko co najważniejsze - nowy łyszczak, świeżo odchwaszczone tulipanki ( konia z rzędem temu kto znajdzie Mrutka na tym zdjątku ) i co najważniejsze -  dowód na istnienie Pasiaka i Mrutek odpoczywający po pieleniu ( naprawdę pomagał podgryzając to chwaścidełka,  to mła a dziewczynki go leniwie obserwowały z kamora )



Viewing all articles
Browse latest Browse all 1500


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>