Jestem wdzięczna zarzundowi naszemu. Wdzięczna bo odbyłam dzięki jego działaniom podróż sentymentalną do czasów młodości. A wicie rozumicie, każdy niemal czule wspomina młodość choćby miała miejsce w czasach paskudnych, bo przeszłość jest bezpieczna i zamknięta a świeżość doznań właściwa młodości niepowtarzalna ale odgrzewana po latach tyż smaczna. Poza tym cały ten kretyński bój o piosneczkę w czasach pączkującego kryzysu mła po prostu rozbawił a śmiech to zdrowie. Oczywiście jest to znacznie mniej zabawne dla tych którzy muszą poszukiwać nowej pracy czy dla starszego pana z kotami, z którego zrobili obiekt kpin urzędnicy z nadania jego własnej partii ( mła nie uważa że Jarosław to samo zło, mła bardziej niepokoi ta banda "mętkich przydupasów" głodnych władzy i związanych z nią apanaży, która orbituje kole niego ). Mła przy okazji tego całego zamieszania przypominała sobie najlepsze jej zdaniem lata Trójki, jakież to było wówczas radio! Kuźwa, szalejąca cenzura a tu tak między wierszami, często zapodawana przez ludzi z jedyną słuszną partią powiązanych, całkiem insza wersja rzeczywistości. Mła pamięta jak w tym niby komuszym radyju przerwano program zdrowo po 17 13 maja 1981 roku a czytający info zaczął od tego że wolałby nigdy nie podawać takiej wiadomości.
To było ho, ho, ho przed stanem wojennym i zabójstwem księdza, które tak naprawdę ten stan zakończyło i przed epoką obchodzenia się komuny z Kościołem jak z jajkiem. Może to wspomnienie młodości mnie przesłania oczy sentymentalną mgiełką i mła mniej realnie patrzy na tamtą radiową rzeczywistość ale jej się wydawa że pod koniec lat 80 Trójka wzniosła się niemal na poziom godny ówczesnej BBC - była naprawdę pluralistyczna. Jednocześnie utrzymywano w niej jakość dyskursu politycznego ( dziś dla wielu polityka jest męcząca bo to jednostajna, tępa nawalanka i pitolenie dla ubogich o dupie Maryni ). Być może jest to radio zamierzchłej epoki ( mła też jest dinozaurzycą ) ale cóż to była za maszyna. A rola kulturotwórcza? Ech... w porównaniu do olbrzymiej większości radiostacji to Trójka z czasów chwały jest to cóś na kształt premiery "Aidy" Verdiego w tzw. pełnej inscenizacji w świecie wodewilów i akademii ku czci.
Teraz będzie starcze narzekanie. Jak wiecie istnieje prawda czasu i prawda ekranu ( mikrofonu, klawiatury ) i mła odnosi niepokojące wrażenie że w przekazach medialnych ma coraz częściej do czynienia głównie z prawdą ekranu ( mikrofonu, klawiatury ). Prawda czasu nam cóś zanika i to bez udziału cenzury. Na grzyba cenzura jak istnieje selekcja info dokonywana według klucza. Klucz oczywiście niby bywa różny w zależności od poglądów i to nie tyle redakcji co coraz częściej poglądów właściciela mendiów ( i tu jest pogrzebana nanibność klucza ). Mam odczucie że mendia podają fakty których nie są w stanie pominąć i to z bólem, a rzeczy które są nie po linii albo do których trza się dogrzebać, co kosztuje, traktują jako zło niekonieczne i w związku z tym nie wymagające zamieszczenia na łamach czy ekranie. Jak już kiedyś pisałam to nie jest tak że mła wierzy że drzewiej to informacjami nie manipulowano, nic z tych rzeczy. Mła ma tylko brzydkie podejrzenie że proces manipulacji nie był aż tak zaawansowany, ponieważ nie było dwupodziału ( kapitał ciężki a po drugiej odbiorcy info ) tylko jakby była wielopodzielność. Po prostu ciężej było o manipulacje w tzw. mainstreamie bo zbiegało się zbyt wiele różnych interesów a to nie jest rzecz sprzyjająca ustalaniu jednej wersji świata. Mła to uderzyło podczas tej mendialnej histerii związanej z pandemią. Z jednej strony informuje się nas o tym że podczas badania w którym "...nie wykorzystano bariery z maseczek chirurgicznych, koronawirusem zakaziło się 10 spośród 15 zdrowych zwierząt. W przypadku bariery zastosowanej tylko na klatkach zdrowych chomików koronawirusem zakaziły się cztery spośród 12 chomików, a w przypadku maseczki zastosowanej na klatce z chorymi chomikami - dwa z 12 zdrowych zwierząt." Informacja stulecia znaczy.
Natomiast nie informuje się o tym że wśród naukowców trwa spór dotyczący tzw. interferencji wirusowej i nie przytacza się choćby stanowisk polemizujących stron bo można by zostać posądzonym o sympatie antyszczepionkowe a info o domniemanym związku pomiędzy szczepieniami na jedną chorobę a zapadalnością na inne to nie może być mainstream bo co powiedzą reklamodawce ( mła nie jest antyszczepionkowcem - jej rodzicielka miała pląsawicę po szkarlatynie a u zaszczepionej mła choroba przebiegała w ten sposób że jej się skóra łuszczyła na dłoniach, miała cóś ze 37 stopni i czerwony trójkącik wokół gęby i nie mogła pląsać na dyskotece, co nie znaczy że dziś mła by się bez bezwzględnej konieczności odważyła zaszczepić jakimś "na wszystko"świństwem Pfizera made in China ). Przepraszam bardzo ale metodologia badań chińskich na chomikach a próby wykonane w Hameryce dla Pentagonu ( wobec których też jest sporo zarzutów jeśli chodzi o metodologię ale zostały wykonane na 12 000 ludzi ) to jednak jest całkiem inna jakość. Dlaczego mogę na popularnym portalu info przeczytać o badaniach chińskich a nie mogę w tym miejscu przeczytać o badaniach amerykańskich ( dotyczyły przeca też wirusów z grupy koronawirusów )? Bo linia ideo musi być zachowana? Jak tak robią z okazji zarazy to co jeszcze odcedzają? Dodam że portal należy do Agory i toczy boje o to coby cenzury nie było.
Jakość dziennikarzy to następna zagwozdka. Za czasów młodości mła wcale nie było prosto dziennikarzem zostać i to nie tylko dlatego że władzuchna ówczesna dbała żeby dziennikarz był na bazie i po linii. Za czasów dziecięctwa i wczesnej młodości mła w programie edukacji akademickiej jednym z przedmiotów do obowiązkowego zaliczenia była ( oprócz ekonomii socjalizmu ) logika. Dawała spory odsiew że tak rzecz ujmę. Może dlatego stara szkoła dziennikarstwa wypracowała taki wysoki poziom. No na tyle wysoki że mła na niej wychowana czytając niektórych współczesnych przedstawicieli dziennikarstwa zastanawia się kto ich, kuźwa, uczył zawodu! Cóż to za szkoły wydały te dyplomy? O czym i jak ci ludzie piszą bo mam problem z wywnioskowaniem o co kaman a po tej lekturze to nie będę wiedziała jak się nazywam. Jakaś tam teza sobie, argumentacja sobie a reszta to czar felietonistki albo felietonisty.
Często jeszcze porażona niedowładem językowym. No dobra, nie każdy felietonista ma wykształcenie dziennikarskie ( bo akurat felietonista to nie musi ) ale dobrze by było gdyby nie miał problemów z przelewaniem myśli na klawiaturę. Wicie mła tyż ma taki niedowład myślowo - językowy ale mła pisze sobie amatorsko pitu - pitu na blogim a nie za pieniędze w portalu czy gazecie. Reportaże? Trochę lepiej niż z felietonami ale wcale nie tak różowo. Analizy? Boże ratuj! I nie jest to wzywanie imienia Pańskiego nadaremno! Nie tak dawno mła czytała "utwór literacki" na temat tego że Facebook nie uczy a miał edukować i podziały zasypywać. A ja durna zawsze myślałam że Facebook to ma zarabiać i w tym celu został stworzony! Macki mnie po tej lekturze opadli. Z dziennikarstwem radiowym jest podobnie a z telewizyjnym jest hym... tego... w wielu wypadkach to jest paradziennikarstwo, jakaś pozakategoria.
Dobra, starczo ponarzekałam. Teraz o tej krowie Szpagetce. Rozmawiałam po południu przez telefun z Dohtorem że już jedziemy jak myknęła mi z pokoju przez ledwie uchylone okno i pobiegła do ogrodu. Ja ryczałam w telefun "Ona ucieka!" Dohtor się dopytywał "Na czterech łapach czy na trzech?" ( na czterech ) po czym biegiem udałam się jej szukać w ogrodzie. Oczywiście się zakamuflowała ( niepotrzebnie wyjęłam wcześniej transporterek, małpa się zorientowała ) i jej nie znalazłam. Po pół godzinie nawoływania, kuszenie mięchem i obietnicami dodatkowych przywilejów odpuściłam. Zadzwoniłam do Dohtora który radośnie pokwikując zapewnił mnie "Sądzę że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.". Jedziemy jutro po 17, transporter nie będzie schowany a ja ją przytrzymam trochę wcześniej w domu, a przede wszystkim będę odławiała do koszyczka przy zamkniętych drzwiach i oknach. Z ogrodu rzecz jasna wróciła triumfalnie na trzech łapach, choć Ciotka Elka twierdzi że to podkulenie łapy to było kiedy zobaczyła że mła wypełzła coby ją powitać wyrzutami. Teraz się nażarła do rozpuku i podsypia na wyrku. I tak się skończyła "zaplanowana wizyta medyczna". Dzisiejsze zdjątka to Alcatraz z wredną Szpagetką powróconą na rodziny łono ( było katowanie trawek w Alcatrazie, Sztaflik i Mrutek też w tym uczestniczyli, tylko Okularia olała temat bo się prowadzała z Grubym ) . Te pod spodem to zakątek azaliowy dla Boguśki. Tak to miejsce wygląda, jak widać japońskie azalie nie są duże. Jako muzycznik "That Ole Devil Called Love", niech jazz Was kołysze.