Były słodkie weekendowe plany a wyszło jak zawsze - mła musiała dać odpór lokatorowi w kwestii pretensji dotyczących kosztów wywozu śmieci, dostawy wody, odbioru ścieków itd. . Stara sprawa, używać by się pojemniczków chciało i najlepiej żeby one raz na jakiś czas były myte, wywożenie mieć regularne i owszem ale dlaczego trza za to wszystko tyle płacić i jeszcze segregować? Takoż samo przyjemność dostarczania wody i wygoda ściekowa kosztuje, jednych mniej, drugich więcej w zależności od tego ile zużywają i produkują. Taa... pytania w sprawie ceny tzw. mediów zasadniczo nie są do mła, ale to mła jest tą do której można się wylać na tematy związane z użytkowaniem owych dobrodziejstw. Mła rozumie irytację niektórymi problemami śmieciowymi, rozumie że cena wywozu śmieci niesegregowanych jest kosmiczna, że niektórzy majo z segregacją problem, od się może dodać że podatek od nieruchomości to też nie są grosze ale czasem, kiedy jest sobota i ładna pogoda a jej się dulczy to ma ochotę powiedzieć brzydko żeby się od niej odpieprzono a pretensje wnoszono gdzie indziej i to najlepiej na piśmie. Mła jednak tego nie robi, ona szuka wyjścia typu dodatek mieszkaniowy albo cóś bo ona przeca wie że to nie do końca jest tak że ludzie nie chcą płacić za to czego używają, często to jest tylko strach coby na życie starczyło. Ta "ludzka twarz" kamienicznika nie wypływa z dobrego charakteru mła, mła po prostu wie że lepiej tłumaczyć i się dogadywać niż toczyć kretyńskie boje o coś na co żadna ze stron nie ma wpływu.
No i tak zamiast od tzw. późniejszego rana zaląc się w Alcatrazie i pracowicie ciąć krzewy mła wylądowała w nim dopiero po obiadku ( i tak dobrze że Małgoś - Sąsiadka wykazała się prawdziwym zrozumieniem i sporą część jedzonka na dziś i na jutro przygotowała własnoręcznie, za co część jej i chwała bo bardzo odciążyła mła ). Po obiadku było jakby cóś zbyt ciepło na działania w krzewach i mła zajęła się przyziemiem, znaczy pieliła ten swój podszyt i snuła przy okazji gryplany. Główny gryplan dotyczy bukszpanu oddzielającego Zabukszpanie i Podskarpek. Mimo pryskania i przycinania rośliny wyglądają źle. Jeszcze walczę bo ja nie z tych co poddają się łatwo konieczności wywalenia czegoś zielonego ale tak na wszelki wypadek zaczęłam rozmyślania na temat jeżeli nie bukszpan to co. Szczerze pisząc chciałabym cóś zimozielonego ale nie na tyle wysoko rosnącego żeby przesłoniło widok na magnolie. A może w ogóle inaczej podejść do tematu i posadzić w miejscu "tragedii bukszpanowej" byliny? Takie bergenie sercolistne trzymają długo liście. Z drugiej strony przydałoby się znaleźć nowe lokalizacje dla funkii, sporo z nich wymaga przesadzenia do nowej gleby i dopieszczenia bo ubiegłoroczna susza dała im do wiwatu. No nie wiem. Jak na razie walczę z całych sił o zdrowie bukszpanów i wyrzucam sobie hym... tego... trochę przedwczesne pomysły na nasadzenia.
Mimo tego że padało Alcatraz nadal nie jest należycie nasiąknięty. Mła ma nadzieje że maj będzie bardziej chłodny i przede wszystkim bardziej deszczowy niż kwiecień. Podczas pielenia Zabukszpania u mła się objawił stres, brzydkimi słowami z jej ust się wydobywającymi się objawił. Stres związany był z tym że mła się nie może doliczyć niektórych funkii. No wzięły i zaniknęły. Mła podejrzewa gang nornic, które zamiast kulturalnie jak na dobre gryzonie przystało chrapać zimową porą, korzystając z niemal wiosennej styczniowo - lutowej aury rozbudzone szalały w Alcatrazie ( na Podwórku nie śmiały ze względu na koty ). Pewnie podczas tych szaleństw korzonki moich funkii robiły za przekąski! Zero litości dla małych szubrawców, żadnego użalania się nad podlecami kiedy zobaczę je w kocich pyskach. Porządne nornice zimą śpią bez względu na pogodę . Howgh! O ile zmniejszyła się ilość funkii o tyle zwiększyła się liczba brunner. Mła zauważyła kolejne siewki. Liście tych nówek nie są jakoś specjalnie wysrebrzone czy pokryte pięknymi wzorami ale mają ładny kształt, są soczyście zielone a kwiaty tych roślin są urocze. Jeśli chodzi o mła to brunnery w Alcatrazie mogą się siać do woli, podobnie jak przylaszczki, wszelkie fiołki, kokoryczki czy kopytniki. Mła co najwyżej przesadzi jak się cóś nieodpowiednio wysieje.
I tak na pieleniu, nerwowaniu się na nornice i braki funkiowe oraz na snuciu niecnych gryplanów postbukszpanowych zeszła mła sobota w Alcatrazie. Niby mła cóś zrobiła choć było to bardzo dalekie od tego co sobie uplanowała. Szczególnej satysfakcji mła nie czuje z powodu wykonania prac ogrodniczych, ot, raczej taką satysfakcyjkę. Jednakże miło było spędzić czas w ogrodzie, ptocy śpiewali, koty pomiaukiwali i na niebie pojawiły się baranki zwiastujące zmianę pogody ( oby na jak najbardziej deszczową ). Chyba wszyscy dziś w tym towarzystwie bawiącym w ogrodzie byliśmy tak sobie po zwyczajnemu ludzko - kociemu szczęśliwi. Mła to wnioskuje choćby z tego że nasza zazwyczaj płochliwa Okularia pozowała do zdjęć jak prawdziwa gwiazda. Takie pozy to przybierają przed obiektywem głównie Szpagetka i Mruciu, czasem Sztaflik. Okularii "rozkładówka" rzadko się zdarza.