Suchosza i w ogóle. Nie tylko zresztą w mieście Odzi sucho, Tatuś podlewa swój ogródek co się wcześniej w kwietniu nie zdarzało, bo przeca nad morzem zawsze wilgotniej. Mła się martwi ale co może na to poradzić, głupie decydenty głuche, ślepe i mła podejrzewa że pozbawione węchu zajmują się ondulowaniem mgły a nie tym jakby tu zmniejszać ryzyko suszy ( mła wie że doraźnie to cinżko cóś zrobić ale długofalowe działania można choć obmyślić ) . Mła nadal podlewa punktowo co wrażliwsze rośliny i z nadzieją, mateczką głupich, w jestestwie swoim zalęgniętą , ogląda netowe prognozy pogody. W Alcatrazie już po hiacyntach, mła wczoraj urządziła żniwa i ostały się jedynie resztki białych odmian. Pachną teraz magnolie a za chwileczkę zaczną pachnieć kwiaty kalin. Jutro mła ma dzień porządkowy, umówiła się z Panem Andrzejkiem na solidniejsze "opracowanie terenu", do robót zgłosiły też akces dwie młodsze sąsiadki, które stwierdziły że jeszcze tydzień w domu i zaczną chodzić po ścianach. Zamkniemy podwórko i będziemy udawali jedną wielką rodzinę porządkującą ogród przed domem, nikt się zresztą do nas nie powinien przyczepić bo tak po prawdzie to nas służby omijajo odkąd w zeszłym tygodniu Ciotka Elka na nich bezmaseczkowo nakasłała ( Ciotka na prawie, papiry stosowne w sprawie astmy ma, leki wziewne zawsze pod ręką a chłopcy cóś byli nadaktywni w tych pierwszych dniach zamaseczkowania narodowego więc spotkali potwora ). W przerwach podczas pracy będzie chlanie kawy i ciasta, Ciotka Elka obiecała upiec rogaliki ( jak Małgoś - Sąsiadka dowiedziała się o rogalikach, czym prędzej wyciągnęła swoje malutkie "cmentarne" grabki, hym... zdaje się że będziemy udawać rodzinę wielopokoleniową ). Przed pracką będę solidnie musiała nakarmić koty, coby zaleganie uskuteczniały a nie asystowały przy robotach. Mła kupiła im wątróbkę i indyczynę, oczywiście Mrutek i Szpagetka teraz usiłują mła zahipnotyzować wzrokiem jak u Kaszpirowskiego, coby już dziś rozpocząć degustację. Sztaflik obrała inszą metodę nacisku - ocieranki o lodówkę i ryki. Dobrze że Okularia i Pasiak leją się na dachach szopek bo nie wiem czy zniosłabym z godnością zmasowany atak pięciu kotów w "sprawie najistotniejszej".
Suchosza i w ogóle. Nie tylko zresztą w mieście Odzi sucho, Tatuś podlewa swój ogródek co się wcześniej w kwietniu nie zdarzało, bo przeca nad morzem zawsze wilgotniej. Mła się martwi ale co może na to poradzić, głupie decydenty głuche, ślepe i mła podejrzewa że pozbawione węchu zajmują się ondulowaniem mgły a nie tym jakby tu zmniejszać ryzyko suszy ( mła wie że doraźnie to cinżko cóś zrobić ale długofalowe działania można choć obmyślić ) . Mła nadal podlewa punktowo co wrażliwsze rośliny i z nadzieją, mateczką głupich, w jestestwie swoim zalęgniętą , ogląda netowe prognozy pogody. W Alcatrazie już po hiacyntach, mła wczoraj urządziła żniwa i ostały się jedynie resztki białych odmian. Pachną teraz magnolie a za chwileczkę zaczną pachnieć kwiaty kalin. Jutro mła ma dzień porządkowy, umówiła się z Panem Andrzejkiem na solidniejsze "opracowanie terenu", do robót zgłosiły też akces dwie młodsze sąsiadki, które stwierdziły że jeszcze tydzień w domu i zaczną chodzić po ścianach. Zamkniemy podwórko i będziemy udawali jedną wielką rodzinę porządkującą ogród przed domem, nikt się zresztą do nas nie powinien przyczepić bo tak po prawdzie to nas służby omijajo odkąd w zeszłym tygodniu Ciotka Elka na nich bezmaseczkowo nakasłała ( Ciotka na prawie, papiry stosowne w sprawie astmy ma, leki wziewne zawsze pod ręką a chłopcy cóś byli nadaktywni w tych pierwszych dniach zamaseczkowania narodowego więc spotkali potwora ). W przerwach podczas pracy będzie chlanie kawy i ciasta, Ciotka Elka obiecała upiec rogaliki ( jak Małgoś - Sąsiadka dowiedziała się o rogalikach, czym prędzej wyciągnęła swoje malutkie "cmentarne" grabki, hym... zdaje się że będziemy udawać rodzinę wielopokoleniową ). Przed pracką będę solidnie musiała nakarmić koty, coby zaleganie uskuteczniały a nie asystowały przy robotach. Mła kupiła im wątróbkę i indyczynę, oczywiście Mrutek i Szpagetka teraz usiłują mła zahipnotyzować wzrokiem jak u Kaszpirowskiego, coby już dziś rozpocząć degustację. Sztaflik obrała inszą metodę nacisku - ocieranki o lodówkę i ryki. Dobrze że Okularia i Pasiak leją się na dachach szopek bo nie wiem czy zniosłabym z godnością zmasowany atak pięciu kotów w "sprawie najistotniejszej".