Mrutek zrobił arrivala z pomocą Dżizaasa ( która została jego Cio ) i Jądrzeja ( który dochrapał się tytułu Wuja ), w niedzielę go zrobił o 23 z minutami. Madka czekała i wytęskniwała go bo Dżizaas zasiedziała się u Psa w Swetrze chłepcząc herbatę i chlając ciasto co oficjalnie nazywało się objazdem i rozkopami. Kiedy Mru wyszedł z transporteka to po prostu gwiazdor, Georg Clooney wśród kotów choć ze względu na barwę to może raczej Denzel Washington. Dziewczyny najsampierw zatkało i to tak solidnie. Pierwsza zaczęła się lekko mizdrzyć Okularia, czarnule natomiast okazały się być nieufne. Gwiazdor gwiazdorzył, normalnie Danuś i Laluś razem wzięci i do tego w dobrym humorze. Od razu wiedziałam że dobrze wybrałam mu imię, Mrutek mruczy jakby mu kto tranzystor ze wzmacniaczem zamontował - tak z dobrego usposobienia, chętnie i w ogóle na życzenie publiczności. Błyszczy Mru jak czarny jedwab i ma panterzą buzię, no po prostu szał ciał! Jakby Felicjan chcąc mi wynagrodzić wszelkie swoje niecne uczynki załatwił z Wielkim Kotowym że mła zostanie przez los taki miły i piękny kot przydzielony. Wszystko było OK dopóki Dżizaas i Jądrzej nie udali się do domu zabierając transporterek a zostawiając Mrutka. Do dziewczynek wtedy dotarło że mają braciszka, no i się zaczęło. Postanowiły okazać strach ( Okularia ), Wielkie Niezadowolenie ( Szpagetka ) i felicjanizm ( Sztaflik ).
Madka Mrutka musiała ewakuować się z Mru na wyrko i z jego wysokości wysłuchać pretensji i zarzutów na temat swojego "chamstwa i absolutnego braku miłości do kocich córeczków, przejawiającego się w sprowadzeniu Denzela który skradnie serce Małgoś - Sąsiadce". Musiałam mojemu żeńskiemu chórkowi zakomunikować że solista zostaje a skargi to proszę na Berdyczów ( oczywiście nie wiedziały o co kaman z Berdyczowem i robiły głupie oczka - Okularia - albo prychały - Sztaflik i Szpagetka ). Mruti przysnął, do wyrka postanowiła załadować się Szpagetka a Okularia i Sztaflik stwierdziły że one mimo wiatru co się kretyńsko nazywa to wychodzą na noc z domu ( Sztaflik cóś porykiwała że jej łapa w domu nie stanie dopóki uzurpator będzie w nim przebywał ). Noc przespaliśmy spokojnie, co prawda nad ranem Szpagetka postanowiła udać się do wanny z której wymiaukiwała że Mrutek nie ma futra jak krecik tylko jest kretynem, no ale wiadomo jaka jest Szpagetka - egotyzm i ekscentryzm nią powodują ( trzeci wyraz na e który oddaje jestestwo Szpagetki to elegancja ).
Przedpołudnie upłynęło nam miło choć koty nie jadły zbyt dużo, co składam na karb nerwów całej czwórki. Po południu mła musiała wyjść i zawołała wszystkie koty do domu oraz zakazała odwiedzinek Małgoś - Sąsiadce ( coby zazdrości nie wzbudzać i żeby jej nie pouciekały ). Małgoś - Sąsiadka rano Mrutka powitała i została natentychmiast oswojona i wzięta pod pazur, wiedziałam że lepiej żeby samotnie się nie pokazywała i do Mru nie ćwierkała bo w dziewczynach zazdrość zagra. No tak, ale ja to sobie mogę mówić, Małgoś nie zdzierżyła i do Mrutka przyszła, nastąpiło wkarwienie dziewcząt i Sztaflik objęła przywództwo brygady kasacyjnej. Mrutek szczęśliwie uszedł mocniejszemu laniu wchodząc pod materac, jak to zrobił mnie wiem. Futro całe, lekkie podrapki ale zębów panieńskich udało mu się uniknąć.
Duże szczęście bo dziewczyny wytresowane przez Feliniego to gang nastojaszczy, żadne z nich miłe panienki tylko kurwiszon ( Okularia ), consigliere ( Szpagetka ) i cyngiel ( Sztaflik ) a Mrutek miał do tej pory do czynienia z kwiatem kociego panieństwa i raczej sam lał dziewczynki a nie był przez nie lany. Obszukałyśmy z Małgoś całą chałupę zanim Mrutkowe schowanko znalazłyśmy. Wyciągnęłam go całego drżącego przy wtórze prześmiewczych ryków Sztaflika chodzącego wokół mnie na sztywnych łapach ( normalnie jakbym Felutka widziała ). We wtorek nie ma zmiłuj, Mrut zostaje sam albo tylko ze Szpagetką, z która jako tako się dogaduje ( hym... może dlatego że Laluś dużo czasu ze Szpagetką spędzał to ona wykazuje czasem pewną nazwijmy to "mało słodką słodycz obejścia" ). Sztaflik i Okularia siedzą w pokoju Cioci Dany i Azy albo podwórkują, nie ma mowy aby w najbliższym czasie zostały same z Mrutkiem.
A teraz mamy wtorek po południu i rzecz ma się tak: Mrutek i banda nakarmieni mięchem ( Mrutek podwójnie sparzonym, tak na wszelki wypadek ). Młody przejawia niezdrową fascynację najstarszą sister, nie żeby tam zakochanie czy cóś ale widocznie mu imponuje ( mój boszsz... teraz te wszystkie felicjanizmy będą mu sprzedawane, nie mam złudzeń że Mrutek będzie edukowany przez Sztaflika ). Najchętniej by ją śledził cały czas ale mła jeszcze nie pozwala mu wychodzić więc ma cinżko z tym śledzeniem. Choć jak słyszy skrzeki triumfalne Sztaflika ( "Już jestem, gdzie jest podanie do stołu?!" ) to natentychmiast się aktywizuje, leci jak "szczała" i spod stołu spogląda na Sztaflika z uwielbieniem oczami okrągłymi jak groszki. Sztaflik podjada i gada z pełną mordką, na zakończenie podchodzi do krawędzi stołu i syczy, po czym myk i jak ten wróżek znika. A Mrutek wygląda jak jedna Wielka Fascynacja. O dziwo nie zauważa Okularii, która jest dla niego najmilsza z całego stadka ( milsza od podstępnej Szpagetki ) , Mrutek po prostu od wczoraj jest zdeklarowanym masochistą. Szpagetka postanowiła załatwić sprawę Mrutka okrężną drogą jak to ona. Nie chcesz mieć problemów z braciszkiem - dokop mame! Pół dnia łaziłam bo nad ranem wylazła i się nie pokazała przy żarciu nr 1 zwanym śniadankiem. Potem odpuściła obiadek i podwieczorek. Oczywiście wychodziłam i nawoływałam. Podobno siedziała zakamuflowana pod sosnową gałęzią na dachu szopki i miała gdzieś moje wołania ( Gienia ją obserwowała z góry w ramach rozrywki rekonwalescentki ). Znaczy demonstracja była. Jak już głodek ją do domu ściągnął to zagrała zdziwienie - "Jak to, to on tu jeszcze jest?!". Zdumnienie jednak nie ścisnęło jej żołądka, pożarła solidnie, raczyła posyczeć, demonstracyjnie zakazała wstępu na jej parapet i wyszła z domu z tym wyrazem na gębie "Nie czekaj na mnie bo nie wiem kiedy wrócę!". Mrutek został ze mną solo, może to i dobrze bo się lepiej poznajemy. Już na przykład wiem że Mrutek nie specjalnie lubi szczypanko zaogonia ale czółkowanie drapiące to mogłoby cały czas odchodzić. Lubi też leżenie na boczku i masowanie brzuszka, z tej pozycji zresztą najlepiej robić mu podbródkowanie. Mrutek wtedy się wyyyyciąga! Arrival powoli staje się przeszłością, Mrut nam domowieje.
A teraz zdjątka.
Nr 1 to Mrutek śpięcy
Nr 2 i nr 3 to Sztaflik - "Za nic się nie odwrócę ty zdrajczyni!"
Nr 3 i nr 7 to Okularia - "Bo ja jestem taka slodka."
Nr 4 i nr 5 to Szpagetka - " Ogólnie to mnie się nie podobie ta cała sytuacja!"
Nr 8, nr9, nr 10 to Mrutek - "Przeeeciągnę i wyyyciągnę się!"
Nr 10 to Mrutek - "Najlepszy hollywood w moim portfolio. Normalnie amant!"