Wczoraj napisałam wszystko o moim leśnym zachciewajstwie, dziś zachciewajstwo spełnione i foty bez komentarza. Nadmienię tylko że tak mnie w las gnało że Mamelon i Sławencjusz odbierali mnie z domu Dobrej Kobiety z Gucina, bo właśnie w tej miejscowości, solidnie oddalonej od terenów na których zbieramy grzybki, mła wylazła z lasu. Dobra Kobieta z Gucina miała telefon i zasięg i brygada ratunkowa wiedziała gdzie zajechać po niesubordynowanego ogara. Podjęta została decyzja o przywiązywaniu mła sznurkiem do Mamelona na wyprawach leśnych, jest szansa że zapodziejemy się obie w leśności, he, he, he.
↧