Dziś na szybciutko o przyziemnościach wiosennego Alcatrazu - kwitną cebulowe, kwitną bulwiaste, kwitną bylinki. Ba, nawet dwuletnie bratki nie mojej uprawy z nasion kwitną, he, he, he! Większość cebulaczków i cieniolubnych bylin pędzi coby przeżyć dni kwitnącej chwały a potem wyprodukować zielone zdążyć przed rozwojem liści na drzewach i krzewach. Jest mile dla oka bo w niektórych miejscach porobiły się dywaniki, inne stanowiska dopiero za jakiś czas nie będą straszyły widokiem gołej gleby ( hym... zauważam u siebie objawy gołoglebowstrętu, takie cóś co na mnie przeszło kiedyś z cooleżanki Aleksandry forumowomatecznej - znaczy jakbym była zainfluencowana zielenią wszechogarniającą, choć może bardziej by tu pasiło słowo zaflancowana ).
Dywaniki rzecz jasna wymagają kontroli, nawłoć się czai. Nie żebym skubała kobierczyk do bólu ale nie wszystkie rośliny toleruję. Są bardzo miłe chwasty i wraże ścierwa ogrodowe - nawłoć wymaga odparcia bo inaczej będzie sama nawłoć. Zatem szpadelek w dłoń i przegląd zielonego. Tylko żeby w sposób właściwy dokonać kęsim na nawłoci musi być choć troszki wilgotniej. Dziś po raz pierwszy w tym roku podlałam część ogrodu, tę na której wsadziłam nowe rośliny i tę którą przygotowałam do odnawłociowania. Jest sucho i tak szczerze pisząc to wbrew ciężkim narzekaniom wszystkich tych którzy marzyli o ciepłym, słonecznym końcu tygodnia, mła się nie może nacieszyć że wreszcie w ten weekend porządnie popada. Susza to nie jest nic dobrego, miejmy nadzieję że kiedyś to dotrze do kretyńskich pogodynek, które podejrzewam o bycie reptiliańską najeźdźczą hordą z kosmosu - taa...stąd u nich to jaszczurcze umiłowanie ostro palącego słońca i "miłej temperatury powyżej 25 stopni Celsjusza ".
Wreszcie poczułam dziś zapach fiołkowiska, cóś wspaniałego! Rzecz jasna najmocniej pachnie "czysty" gatunek czyli te o kwiatach o barwie od której wzięły nazwę ( albo na odwrót z tym braniem nazwy - barwa fiołkowa od kwiatów fiołka ), potem mieszańce których kwiaty są wrzosowe, nieco słabiej pachnie forma o kwiatach białych a najsłabiej te o kwiatach różowych i morelowych. Szczęśliwie ta podstawowa forma , znaczy fiołek prawdziwie fiołkowy jest najbardziej ekspansywna ( zauważyłam zresztą że ekspansywność wiąże się z zapachem i kolorem, formy o kwiatach różowych i morelowych są znacznie bardziej delikatne, nie pachną tak mocno, nie mnożą się tak szybko - są śliczne ale raczej jako uzupełnienie fioletowego dywanu, akcent kolorystyczny ). Niedługo fiołkowe kwiaty przeminą ale ogród nadal będzie pachniał, rozwijają się hiacynty. Mamelon nazywa je wypsiałymi ale one tak naprawdę dopiero teraz paszą do budowanej "dzikości" mojego ogrodu.