Listopad nie należy do miesięcy w których wiele dzieje się w ogrodach. Ten co prawda aż do połowy był jakby bardziej październikowy niż listopadowy ale za wiele w ogrodzie nie zrobiłam. Po prawdzie to prawie nic. No bo no bo, tak można nazwać ciąg wymówek który miałam przygotowany z okazji nicnierobienia. Z drugiej strony znacie kogoś kto szaleje w ogrodzie w listopadowy czas? Pogdybałam sobie za to - cóż bym to ja jeszcze chciała w Alcatrazie zapuścić? No ho, ho i jeszcze raz ho! Choć ho, ho, ho to bardziej grudniowe klimaty mła nie przychodzi cóś do głowy insze pohukiwanie kiedy myśli o swoich chciejstwach. Mła pragnie cienia i półcienia wiec na tapecie nieustannie drzewa i krzewy. Mła chciałby żeby w jej ogrodzie porastały takie, których nie trzeba często formować ( to ze względu na jej lenistwo a jeszcze bardziej na dobro kręgosłupa ). Mła wyobraża sobie oczarowy zagajnik, magnoliowy zakątek a nawet nieco bardziej pracochłonny sadek z jabłoni ozdobnych i drzewek z rodziny Prunus. W roli podszytu mła widzi dużo znanych cieniolubów, głównie tych niekłopotliwych ale trafiają się chciejstwa, które świadczą że mła ma nie tyle gust przerafinowany co ona ma gust zwyrodniały. No i że mła cóś nie przywiązuje wagi do kwestii finansowych ( dlaczego te cholerne japońskie rarytety są takie drogie? ! ). Stara to śpiewka, od chyba trzech lat co jesień chcę dosadzać drzewa, znaczy takie są gryplany. Wiosną rzeczywiście kupuję drzewa a potem cały sezon przymierzam ostatecznie dołując je w doniczce jesienią bo cóś do końca nie jestem pewna czy stanowisko jest aby właściwe ( sadzić drzewa pochopnie to prosić się o ogrodowe kłopoty - no więc jak mam jakiekolwiek wątpliwości to nie sadzę ). Taa... mam już sporą kolekcję zadoniczkowanych drzew, he, he, he. W irysowych sprawach mła zarządziła sobie odpoczynek do lutego, odkąd mła nie śledzi co nowego w Tempo Two jesień irysowo jakby uboższa. Na szczęście Robert przesłał był jeszcze w październiku foty nowych siewek to w chwilach ogrodowych zwątpień mła ma się czym pocieszać. Ot i tak wyglądało ogrodowanie listopadowe.
Listopad nie należy do miesięcy w których wiele dzieje się w ogrodach. Ten co prawda aż do połowy był jakby bardziej październikowy niż listopadowy ale za wiele w ogrodzie nie zrobiłam. Po prawdzie to prawie nic. No bo no bo, tak można nazwać ciąg wymówek który miałam przygotowany z okazji nicnierobienia. Z drugiej strony znacie kogoś kto szaleje w ogrodzie w listopadowy czas? Pogdybałam sobie za to - cóż bym to ja jeszcze chciała w Alcatrazie zapuścić? No ho, ho i jeszcze raz ho! Choć ho, ho, ho to bardziej grudniowe klimaty mła nie przychodzi cóś do głowy insze pohukiwanie kiedy myśli o swoich chciejstwach. Mła pragnie cienia i półcienia wiec na tapecie nieustannie drzewa i krzewy. Mła chciałby żeby w jej ogrodzie porastały takie, których nie trzeba często formować ( to ze względu na jej lenistwo a jeszcze bardziej na dobro kręgosłupa ). Mła wyobraża sobie oczarowy zagajnik, magnoliowy zakątek a nawet nieco bardziej pracochłonny sadek z jabłoni ozdobnych i drzewek z rodziny Prunus. W roli podszytu mła widzi dużo znanych cieniolubów, głównie tych niekłopotliwych ale trafiają się chciejstwa, które świadczą że mła ma nie tyle gust przerafinowany co ona ma gust zwyrodniały. No i że mła cóś nie przywiązuje wagi do kwestii finansowych ( dlaczego te cholerne japońskie rarytety są takie drogie? ! ). Stara to śpiewka, od chyba trzech lat co jesień chcę dosadzać drzewa, znaczy takie są gryplany. Wiosną rzeczywiście kupuję drzewa a potem cały sezon przymierzam ostatecznie dołując je w doniczce jesienią bo cóś do końca nie jestem pewna czy stanowisko jest aby właściwe ( sadzić drzewa pochopnie to prosić się o ogrodowe kłopoty - no więc jak mam jakiekolwiek wątpliwości to nie sadzę ). Taa... mam już sporą kolekcję zadoniczkowanych drzew, he, he, he. W irysowych sprawach mła zarządziła sobie odpoczynek do lutego, odkąd mła nie śledzi co nowego w Tempo Two jesień irysowo jakby uboższa. Na szczęście Robert przesłał był jeszcze w październiku foty nowych siewek to w chwilach ogrodowych zwątpień mła ma się czym pocieszać. Ot i tak wyglądało ogrodowanie listopadowe.