Dzisiejszy dzień chłodnawy ale patrząc na cały wrzesień to jednak był to miesiąc w którym przez większość jego trwania panowała letnia pogoda. Niestety nadal sucho, znaczy niby cóś tam padało ale zważywszy na to co zrobiła nam z glebą letnia pogoda to nie są to tzw. opady znaczące. Ogród powoli jesiennieje, choć nie jest to jesiennienie pełne chwały, bardzo bogate i obfite w barwy. Jako tako wrzesień wyglądał na Suchej - Żwirowej ale w Alcatrazie nie powalał. No tak, ogrodowi który ma być cienisty i miejscami przypominać leśne klimaty, pięciomiesięczne lato nie bardzo sprzyja. Deszcze czy ostatni chłodek nie naprawią szkód które wcześniej wyrządziła susza i upały. Oczywiście sadzę małe cebulaki i pocieszam się że za to wiosną Alcatraz zakwieci, pokaże i w ogóle ale teraz mamy jesień a w tym moim ogrodzie ciężko na czymś zawiesić oko. Zazwyczaj koniec września Alcatraz wita złociejącymi liśćmi funkii i początkiem przebarwień liści na krzewach i drzewach ale w tym roku zamiast złocistości funkiowych liści mam albo tzw. miejsca po albo jakieś smęty powyżerane i popalone, które lepiej byłoby sunąć coby ogrodu nie szpeciły ( czego rzecz jasna nie robię, bo nawet te smęty po uschnięciu szczątkowo okryją glebę pełną cebulek i będą jej robiły dobrze ). Na krzewach i drzewach też nie za ciekawie, liście raczej podeschłe niż zmieniające barwę. W dziale paprotnym, gdyby nie nówki języczników byłoby kiepskawo - paprociumy są, przeżyły ale ich wygląd jesienny pozostawia sporo do życzenia.
No cóż, może październik okaże się łaskawszym miesiącem dla Alcatrazu, na razie pozostaje mi cieszyć się jesienią na Suchej - Żwirowej. Sezon marcinkowy w pełni, kwitnie całe Podwórko. Największa koncentracja marcinków vel michałków na Suchej - Żwirowej i w Różance Podokiennej. Kwitną wszystkie, te nowoangielskie, nowobelgijskie, krzaczaste. Zakwitają siewki, których kwiaty uważnie oglądam bo zawsze może trafić się wśród nich coś co człowieka zauroczy i sprawi że roślina zostanie uznana za godną posadzenia na rabacie a nie tylko wzbogaci wazon i kompost ( jak to ma miejsce w wypadku większości marcinkowych siewek ). Podobną selekcję przeprowadzam wśród potomstwa rozchodników, odsetek siewek nadających się wyłącznie na kompost jest niestety równie duży jak w przypadku marcinkowych dzieci. Trzeba mnóstwa "niczego nadzwyczajnego"żeby pojawiło się coś naprawdę przykuwającego uwagę. Mam w związku z tą ewolucyjną prawidłowością niewesołe myśli na temat własnego gatunku, marcinkowe siewki cóś mnie tak przykro "fylozoficznie" nastrajają. No a insze jesienią dające czadu rośliny Podwórka? W Różance Podwórkowej róże szykują się do kolejnego kwitnienia, naprawdę nieźle wyglądają trawy i całkiem - całkiem rośliny kojarzone raczej z latem niż jesienią - perowskie i jeżówki. Gwiazdą września jest jednak szalejący powojnik 'Anita', chyba najładniejszy z moich powojników ( a na pewno najlepiej rosnący ).
Jakie gryplany na październik? Raczej nie dokupię już cebulek, cebulowo jestem jak na razie usatysfakcjonowana. Oczywiście nigdy nie należy mówić nigdy. Człowiek może się zaklinać, zaperzać że nic już, że w ogóle , zapierać się cebularstwa jak żaba błota a potem widzi przed nosem torebeczkę z cebulkami odmianowych przebiśniegów i to całe zaprzeczanie idzie się tralala. No i lata z obłędem w oczach po ogrodzie szukając gdzieby tu cebulaczki wcisnąć i żyje ogrodowo in spe - w przedwiosennym czasie znaczy. Może się tak zdarzyć ale lepiej żeby się nie zdarzyło bo cebulki odmianowych przebiśniegów do tanich nie należą a Gosia właśnie zarządziła gryplanowanie wspólnego wyjazdu, co rzecz jasna wiąże się z kosztami i nie ma że nie ma.
Z gryplanami ogrodowymi to lepiej w ogóle ostrożnie, wiadomo że ostatnio Wielki Ogrodowo - Pogodowy lubi robić siurprajzy. Ja tu się cała nastawię na przesadzania krzewów a Najwyższa Zwierzchność potraktuje nas kopnym śniegiem albo deszczami powodującymi cóś na kształt potopu. No i wszystkie gryplany na nic bo trza będzie gawrę zakładać albo arkę budować dla się i zwierzątków. Także żeby basior w lesie siedział to żadnych wielkich gryplanów nie robię, działania ogrodowe będę na bieżąco dostosowywać do pogody. Zrobię co się da ale jak się nie da to wyrzutów sumienia wielkich mieć nie będę, w razie czego mamy winnego takiej sytuacji. Nie żebym tak o wszystko Absolut obwiniała, ale swoje wiemy co?! A w ogóle to ładnie to tak było cholerne upały i suszę wielomiesięczną zarządzić?! Ładnie?! No to teraz nie ma co liczyć na wiele dziękczynnych paciorków! No chyba że sypnie grzybami.