Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485

Chutney rabarbarowy dla Agniechy

$
0
0
 Ha, został wykryty  się wśród czytelników  w zasadzie ogrodowego bloga utajony miłośnik ( tzw. śpioch ) blogów kulinarnych który sprytnie podszedł  Tabazellę w celu  wyłudzenia jej supertajnych ( he, he, he ) receptur na wyroby z rabarbaru ( i nie tylko z rabarbaru ) w związku z czym pojawia się drugi post o tematyce kulinarnej i pojawi się jeszcze trzeci ( ale zgroza i wstyd na całą ogrodową blogosferę ).  Wykrytego osobnika mam nadzieję usatysfakcjonuję tymi postami i zarazem zatrudnię w kuchni przez co  nie  będzie miał czasu na knowania kulinarne na  ogrodowym ( w zasadzie ) blogu, he, he, he.  Zacznę od chutneya z rabarbaru bo jak wiadomo zaraz  będzie po rabarbarze. Co to jest chutney i skąd się u nas wzion?  Smarowidło przybyło do naszego kraju po zacieśnieniu więzi z Albionem, tak cóś koło 2004 roku. Znaczy myśmy wyeksportowali na Wyspy Brytyjskie siłę roboczą a oni nam w zamian drogą osmozy zapodali curd, chutney i nawet usiłowali zapodać marmite, ale ten  się cóś szczęśliwie nie przyjął. Chutney to pozostałość po chwale imperium,  Brytyjczycy zapożyczyli  go z perły Korony, znaczy z Indii.

 Rzecz jasna odarli z okrutnej pikantności ale korzenne smaki się ostały.  W ogóle to uważali go najpierw za rzecz leczniczą, sosik na "wzmocnienie sił witalnych",  chyba wiązało się to z ilością używanych egzotycznych przypraw. We wczesnej epoce wiktoriańskiej chutney zamawiało się w aptece. Dobra, do konkretów - co to jest chutney? To masa owocowa lub warzywna smażona z aromatycznymi przyprawami, niewielką ilością cukru ( czasem bez ) za to  traktowana octem czy czasem musztardą. Cebula i czosnek oraz rodzynki to taka niemal trójca święta tego sosu, występują razem w bardzo wielu przepisach.  Do czego używa się chutney - w zasadzie  do wszystkiego, istnieją na ten przykład zboczeńcy  którzy smarują nim pieczywo.  Ja na ogół używam chutney do zaprawiania  miąch ale wegetarianie używają do serów a weganie do zapiekanych warzyw.  Znaczy można używać tej pasty, sosu  czy jak tam to nazwiemy "w szerokim zakresie". Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że cóś podobnego do tego anglo - indyjskiego specjału istniało w kuchni staropolskiej i nosiło piękną nazwą gąszcz.


Teraz  przepis:

Chutney z rabarbaru:
około pół kilo rabarbaru
1 duża cebula, najlepiej biała, cukrowa ewentualnie trzy szalotki
100 g ciemnych rodzynek rodzynek ( kiedyś nazywanych koryntkami, małe,  ciemne i bardzo słodkie  bezpestkowe winne grona pochodzące  ze szczepu Korinthiaki )
200 g brązowego cukru ( nie da się ukryć  że najlepiej nadaje się w tym wypadku muscovado, najbardziej aromatyczny z brązowych cukrów )
240 ml octu jabłkowego ( i niech Was ręka  Najwyższego Kulinarnego broni żeby wpaść na pomysł używania winnego octu  balsamicznego )
1 łyżeczka soli

No i teraz jest parę wersji korzennych przypraw:
wersja nr 1

  pół  łyżeczki łyżeczka cynamonu
  1 łyżeczka świeżo startego imbiru
  pół łyżeczki mielonych goździków
  pół łyżeczki mielonego chili (  dla hardcorowców, prawdziwego chili dawać malutko - imbir jest      wystarczająco ostry )
  pół łyżeczki gorczycy lub musztardy z grubo mieloną  gorczycą

wersja nr 2
 1 łyżeczka świeżo  uprażonych i roztartych nasion kolendry
 1 łyżeczka  świeżo startego imbiru
 1/4 łyżeczki startej gałki  muszkatołowej ( tyż najlepiej mieć  świeżo utartą )
 1/4 łyżeczki mielonych goździków
 1/2 łyżeczki roztartego  kuminu

wersja nr 3
  sok z cytryny z  niekonserwowaną skórą ( można takowe zwane Bio dostać w Lidlu )
  zmniejszamy ilość octu o równowartość użytego soku
 1/4 łyżeczki starej skórki cytrynowej
 1 łyżeczka świeżo  uprażonych i roztartych nasion kolendry
 1/2 łyżeczki mielonych  goździków
 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
 1/4 łyżeczki świeżo startego imbiru
 1/4 łyżeczki białego pieprzu

wersja nr 4
 nie męczyć się tylko wsypać łychę podprażonej przyprawy  garam masala
 1 łyżeczkę musztardy z grubo mieloną gorczycą

Wykonanie
Ocet podgrzejcie, dodajcie cukier, a jak się rozpuści to  rodzynki. Na solidnej  patelni a jeszcze lepiej w szerokim rondlu z grubym dnem  z minimalną ilością  wody i solą ( tak oby, oby,  żeby posiekana cebula i drobno  pokrojony rabarbar zdołały puścić soki  i nieco zmięknąć  ) pyrkolcie powolutku rabarbar z cebulą.  Gdy się zagotują i pogotują parę minut ( do rozpadania się rabarbaru,  gdyby  się  nie rozpadało a woda wyparowała można trochę podlać ale  naprawdę minimalnie, to bardzo gęste musi być ) zalejcie octem z rodzynkami i wsypcie przyprawy ( garam masala można leciutko uprażyć, ma  wówczas intensywniejszy aromat ).  Niestety  nad garem trzeba stać i mieszać bo lubi przywierać. Ma być  brejowate ale nie  sztywne jak twarda marmolada tylko lejące jak dżemik. Na ogół stoi się koło  godzinki nad garem, czasem krócej, czasem dłużej - wiadomo owoc owocowi nierówny. Niestety trza ten wytwór pasteryzować ( ilość czasu  zależna od wielkości słoja ).


Dzisiejszy wpis ozdabiają indyjskie miniatury z epoki Mogołów.  Jest na czym oko zawiesić, że się tak wypiszę. No i pasuje do sosu ćatni.

Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>