Dżemowanie i konfiturzenie dzielimy na klasyczne i fantazyjne. Klasyka to oczywizda dżem truskawkowy ( dodać malutką ilość agrestu lub inszego kwacha coby kolor ładny zatrzymać ), konfitura z wiśni, galaretki z malin i porzeczek, powidła śliwkowe i tzw. jagody na krótko ( czyli jagody w sosie własnym ). Tak to u nas wygląda tradycyjne pichcenie mazideł owocowych. Dżemy z inszych niż zapodane wyżej owoców nie są specjalnie popularne. Taki rabarbar mamy na ten przykład w głębokim niepoważaniu. Owszem nie można go zjadać zbyt dużo bez konsekwencji, szczawiany czyhają, ale tak samo czyhają w szpinaku czy tam innej zupie szczawiowej które jakoś bezproblemowo pożeramy. Bez przesadyzmu zatem. Rabarbar możemy przygotować klasycznie czyli zrobić dżemik wyłącznie z samego rabarbaru lub też połączyć z inszymi owocami.
Dobrze wypada w dueciku z truskawką a z bananami jest wręcz genialny. Swego czasu Dżizaas wykonywała też chutney z rabarbaru z imbirem, bardzo dobry do miąs typu wyjątkowo przerośnięte tłuszczem. Ja jestem zdecydowanie mniej mięsożerna więc chutney sobie darowałam i koncentruje się na dżemikach. Do dżemowania najlepsze są słoiki "na raz". Znaczy używam słoiczków które normalni ludzie używają do konfiturowania, na maksa 250 ml. W moim wypadku dżem otwarty jest prawie natychmiast pożarty. Wiadomo jak jest bardziej chlana rodzina to słoiczki spoko mogą być większe. Nie dodaję straszliwych ilości cukru, więc sporo z dżemów muszę pasteryzować. No cóż bardziej to pracochłonne ale wizja podajnika insuliny mnie tak jakoś ku pracowitości skłania. Rzadko używam cukru z pektynami i kwachem bo takowe dżemy nie nadają się do nadziewania pączków, rogalików czy tam inszych wypiekanych wraz z nadzionkiem słodkości. Jeżeli przeznaczam dżemy tylko na smarowidło wtedy sięgam bo wyrób z pektynami - wiadomo, krótsza obróbka, więcej cukru ale za to bez pasteryzacji znaczy klasyczne zamykanie i stawianie słoiczka do góry dnem. Zaznaczam jednak że jako stara konserwa nie przepadam za używaniem tzw. fiksów, zmieniają smak owoców co delikatne podniebienia mła i Ciotki Elki wyczuwają natentychmiast. Staram się upychać dżemy w słoiczkach tak żeby nie było dziur z powietrzem ale cóś nie zawsze mnie to wychodzi. Jak dziurów dużo to pasteryzuję, ni ma zmiłuj.
Teraz do konkretów czyli mój własny przepis na dżem rabarbarowo - bananowy. Bananów ma być dokładnie tyle ile rabarbaru. W roli polepszacza smaku występuje sok pomarańczowy ( na kilogram bananów to będzie sok z czterech lub pięciu pomarańczy ). Banany obrane ze skórki kroimy na plasterki, zalewamy sokiem i pyrkolimy. Rabarbar zwany malinowym obieramy z co twardszych części i kroimy na kawałeczki. Pokrojone czym prędzej wrzucamy do pulpy bananowo - pomarańczowej i wytrwale mieszamy ( ten dżemik lubi przywierać ). Teraz w zależności od tego do czego przeznaczamy dżem władowujemy cukier. Jeżeli jest to dżemiks czy tam jakiś inny fiks to postępujemy zgodnie z instrukcja wydrukowaną na opakowaniu, jeżeli dodajemy zwykły cukier to tak do smaku ( klasyczne dżemy mają zawartość od 1/2 do 1/3 cukru na kilogram owoców, bezczelnie przyznaję że moje mają nieco poniżej tej 1/3 ) to pyrkolimy dłużej ( w wypadku tego konkretnego dżemu tylko nieco dłużej ), ładujemy do słoiczków i pasteryzujemy lub o ile wolimy naprawdę słodkie dżemy to słoiczki z gorącym dżemem odwracamy do góry dnem. Oprócz dżemu z bananami i rabarbarem wyrabiam teraz dżem z czereśni, mało u nas popularny ale całkiem niezły o ile owoce naprawdę dobrej jakości ( jak takie sobie to lepiej poprzestać na kompotach lub owocach w soku ). Wydrylowane czereśnie pyrkolę z dodając na końcu pryrkolenia sok z cytryny i prawdziwą wanilię. Ten dżem można spoko robić z fiksami bo jest taki omletowo - naleśnikowy.
Dobrze wypada w dueciku z truskawką a z bananami jest wręcz genialny. Swego czasu Dżizaas wykonywała też chutney z rabarbaru z imbirem, bardzo dobry do miąs typu wyjątkowo przerośnięte tłuszczem. Ja jestem zdecydowanie mniej mięsożerna więc chutney sobie darowałam i koncentruje się na dżemikach. Do dżemowania najlepsze są słoiki "na raz". Znaczy używam słoiczków które normalni ludzie używają do konfiturowania, na maksa 250 ml. W moim wypadku dżem otwarty jest prawie natychmiast pożarty. Wiadomo jak jest bardziej chlana rodzina to słoiczki spoko mogą być większe. Nie dodaję straszliwych ilości cukru, więc sporo z dżemów muszę pasteryzować. No cóż bardziej to pracochłonne ale wizja podajnika insuliny mnie tak jakoś ku pracowitości skłania. Rzadko używam cukru z pektynami i kwachem bo takowe dżemy nie nadają się do nadziewania pączków, rogalików czy tam inszych wypiekanych wraz z nadzionkiem słodkości. Jeżeli przeznaczam dżemy tylko na smarowidło wtedy sięgam bo wyrób z pektynami - wiadomo, krótsza obróbka, więcej cukru ale za to bez pasteryzacji znaczy klasyczne zamykanie i stawianie słoiczka do góry dnem. Zaznaczam jednak że jako stara konserwa nie przepadam za używaniem tzw. fiksów, zmieniają smak owoców co delikatne podniebienia mła i Ciotki Elki wyczuwają natentychmiast. Staram się upychać dżemy w słoiczkach tak żeby nie było dziur z powietrzem ale cóś nie zawsze mnie to wychodzi. Jak dziurów dużo to pasteryzuję, ni ma zmiłuj.
Teraz do konkretów czyli mój własny przepis na dżem rabarbarowo - bananowy. Bananów ma być dokładnie tyle ile rabarbaru. W roli polepszacza smaku występuje sok pomarańczowy ( na kilogram bananów to będzie sok z czterech lub pięciu pomarańczy ). Banany obrane ze skórki kroimy na plasterki, zalewamy sokiem i pyrkolimy. Rabarbar zwany malinowym obieramy z co twardszych części i kroimy na kawałeczki. Pokrojone czym prędzej wrzucamy do pulpy bananowo - pomarańczowej i wytrwale mieszamy ( ten dżemik lubi przywierać ). Teraz w zależności od tego do czego przeznaczamy dżem władowujemy cukier. Jeżeli jest to dżemiks czy tam jakiś inny fiks to postępujemy zgodnie z instrukcja wydrukowaną na opakowaniu, jeżeli dodajemy zwykły cukier to tak do smaku ( klasyczne dżemy mają zawartość od 1/2 do 1/3 cukru na kilogram owoców, bezczelnie przyznaję że moje mają nieco poniżej tej 1/3 ) to pyrkolimy dłużej ( w wypadku tego konkretnego dżemu tylko nieco dłużej ), ładujemy do słoiczków i pasteryzujemy lub o ile wolimy naprawdę słodkie dżemy to słoiczki z gorącym dżemem odwracamy do góry dnem. Oprócz dżemu z bananami i rabarbarem wyrabiam teraz dżem z czereśni, mało u nas popularny ale całkiem niezły o ile owoce naprawdę dobrej jakości ( jak takie sobie to lepiej poprzestać na kompotach lub owocach w soku ). Wydrylowane czereśnie pyrkolę z dodając na końcu pryrkolenia sok z cytryny i prawdziwą wanilię. Ten dżem można spoko robić z fiksami bo jest taki omletowo - naleśnikowy.