Ten upływający miesiąc jest potwierdzeniem tezy że nadmiar zawsze szkodzi. Wiem iż to będzie wyglądało obrazoburczo ale wiosna rozletniona to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej. Spragnieni słoneczka po kretyńsko przedłużającej się zimie wydajemy zbiorowo ochy i achy, jednak zbyt wysokie temperatury jak na kwiecień i znikoma ilość opadów mogą być dla ogrodników równie paskudne co ciężkie przymrozki. Jeszcze do nas słabo dociera że jest zbyt ciepło i trochę mało wody, jeszcze wciąż w pamięci mamy marcową zimę i zasnute szarością niebo. Jednak jak szybko nie popada to zaraz sobie uświadomimy że wiosna właśnie przechodzi do przeszłości a my mamy prawdziwie letnią suszę. A susza w maju to klęska!
No cóż, pod koniec kwietnia kwitną już kasztanowce zwane kasztanami i lilaki. Dziw nad dziwy, zważywszy że w pierwszych dniach kwietnia kwitły w najlepsze przebiśniegi. Trza przeżywać tę wiosnę bo zaraz jej nie będzie. W Alcatrazie wszystkie roboty jak zwykle postępują opieszale. Nie, nie dlatego że ja tylko z kocim towarzystwem zalegam, po prostu czasu na obrobienie jakoś nie starcza. Praca wre, tylko areał cóś duży. Ledwie ogarnę Podwórko a już ciemnawo się robi, koty kolacyjki spragnione nagląco pomiaukują a ja na chybcika, z biegu lecę do Alcatrazu nie ze szpadelkiem a z wężem podlewczym. Ech, przydałaby się brygada ogrodnicza, taka z prawdziwego zdarzenia - np. mister Murdoch z misterem Dulaneye'm świeżo zaimportowani z XIX wiecznej Brytanii. Tacy ogrodnicy co to, Panie tego, kielisznik od kielichowca rozróżniają, groszek potrafią okopać i prawilno przycinają jabłonki. Płaci im się cóś koło trzech funtów na miesiąc ( no bo oni XIX wieczni ) i kupuje się dla nich "kazionną" herbatę ( wiadomo z lektur - herbata dla brytolskiego ogrodnika równie ważna co pensja ). Takie mam marzonko jak sobie oglądam zapuszczenie Alcatrazu, które mimo moich działań jakoś się nie zmniejsza. Alcatraz chynszeje zamiast pięknie dziczeć ( znaczy dziczeje tylko w wybranych miejscach, reszta się niestety zachynsza ).
Podwórko przedstawia się nieco lepiej niż Alcatraz ale powiedzmy sobie szczerze że tyż nie powala. Co prawda Sucha Żwirowa obecnie bardziej przypomina majową niż kwietniową odsłonę rabaty, ale ogólnego wyglądu Podwórka jakoś specjalnie mocno to nie ratuje. Jednak jest bez porównania lepiej niż w chynszejącym Alcatrazie. Na ten tydzień długoweekendowy mam wobec moich włości szczwany plan. Wiąże się on z osobami Pana Andrzejka i Włodzimierza ciotczynego. Tak jakoś skonkretyzowałamà la polonaise snujne marzonka o brytolskich ogrodnikach. Po prawdzie to kwietniowe zakładanie budek lęgowych umocniło we mnie przekonanie że samce gatunku ludzkiego są lepiej predysponowane do niektórych robót ogrodowych ( na przykład do nudnego koszenia - samce jakoś lubią prace związane z Tyrawnikami, pewnie dlatego często samcze ogródki przypominają boiska albo korty ). W ostatni kwietniowy dzień sama osobiście posieję koper, nasturcję i maciejkę, a potem roztoczę resztkę wdzięków i przywołam wizję chłodnego piwka w ramach zapewnienia sobie pomocy ogrodowej. Może nawet rzęsę umaluje albo co? Nie ma zmiłuj żeby mieć jakoś tam utrzymany ogród trza się napracować, czasem nad własnym wyglądem.