No i oszczędzam się, zaleguję dorywczo, wielkich czyszczeń nie urządzam, staram się regenerować siły przed wiosennym ogrodowaniem. No bo wiosna kiedyś w końcu przyjść musi, nie wypada żeby w marcu człowiekowi tyłek przymarzał do parkowej ławki bo luty mróz wziął i ściął. Obecnie jest jeszcze do doopy ale pierwsze symptomy ocieplenia widać. Co prawda na razie w blogosferze. Kurnik się reaktywował z Kurreirą Naczelną, zwierzyńcem, nowym gumnem i wszystkim. U Psicy w swetrze tyż ciepło za sprawą małej Magdy i jej rosnącego kociego stadka, więc jakby pierwsze wiosenne podmuchy rozgrzały nieco atmosferę. No i dobrze bo dość mam już tej zdziwnej tegorocznej zimy, która udoopia człowieka akurat w tym momencie kiedy powinien śpiewać "Hej ho, hej ho , do pracy by się szło" i dziarsko chwytać za grabie. I jeszcze ta cholerna grypa panosząca się wokół, uziemiająca człowieka który akurat nie chce być uziemiony. U progu wiosny zaleganie w wyrze to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej. Ech! Może te arktyczne mrozy wyjdą nam jednak na dobre i przemrożą grypowe siejstwo, tak się pocieszam patrząc na termometr za oknem.
W mieście Odzi tyż już wiosna oczekiwana, jak na razie to magistrat dyszy oczekiwaniem na zielone expo czyli Expo Horticultural. Nie wiem czy się powinnam martwić czy cieszyć, na razie zastanawiam się jak ten planowany cud wystawienniczy ma się do zmniejszania zanieczyszczeń. Takiego na przykład przekroczenia w moim mieście normy pyłów PM10 przez 50 do 80 dni w ciągu roku - cóś to zielone wystawiennicze pomoże w sezonie grzewczym ? O pyle PM2,5 często gęsto wiszącym w atmosferze nad moim osiedlem ledwie napomknę. A o podłączaniu osiedli do magistrali elektrociepłowni cicho za to głośno o tym że nam zrobią Central Park. Może i malkontencę ale doświadczenie mnie nauczyło że żadnej władzy nie można wierzyć, rzucajo hasło zieleń w mieście a potem się okaże że to dużo betonu na pawilony wystawowe, nowych urzędniczych stanowisk do spraw rozprowadzania kasy i fotek władzy na pierwszych stronach gazet a zielone to jest w ilościach śladowych, żeby alibi było. Zastanawiam się czy nie lepiej postarać się o dofinansowanie z tej przebrzydłej Unii na jakiś mniej spektakularny ale bardziej przydatny dla środowiska projekt i dalej po staremu sadzić drzewa jak Wielki Drzewny przykazał ( od pewnego czasu miejskie ludzie zrobiły się cóś wrażliwe w temacie drzewostanu i toczą boje z tzw. planami wycinki i domagajo się od urzędników nie tylko przycinań i wycinań ale i nasadzeń ). Cóż, zobaczymy jak nam się ta sprawa z zielonym expo rozwinie, w praniu wylezie o co naprawdę kaman. Na razie mamy w Odzi Nieka Roozena, faceta od projektów dużych zielonych przestrzeni wystawowych ( obecnie uzielenia Chiny ). Mam nadzieję że Niek i Judith podczas wizyty w zimowej porze nie będą oddychali zbyt głęboko, choć po Pekinie to może oni zaprawieni w oddychaniu zapylonym powietrzem.
Dzisiejsze fotki to przechowywańce ogrodowe i domówki i szaro - beżowa okoliczność przyrody ( ten płotek malowniczo zatopiony w rzeczce, ta nie mniej malownicza cudna dętka rzucona ozdobnie pod dżefo - sam urok miejskiej dziczyzny ).
W mieście Odzi tyż już wiosna oczekiwana, jak na razie to magistrat dyszy oczekiwaniem na zielone expo czyli Expo Horticultural. Nie wiem czy się powinnam martwić czy cieszyć, na razie zastanawiam się jak ten planowany cud wystawienniczy ma się do zmniejszania zanieczyszczeń. Takiego na przykład przekroczenia w moim mieście normy pyłów PM10 przez 50 do 80 dni w ciągu roku - cóś to zielone wystawiennicze pomoże w sezonie grzewczym ? O pyle PM2,5 często gęsto wiszącym w atmosferze nad moim osiedlem ledwie napomknę. A o podłączaniu osiedli do magistrali elektrociepłowni cicho za to głośno o tym że nam zrobią Central Park. Może i malkontencę ale doświadczenie mnie nauczyło że żadnej władzy nie można wierzyć, rzucajo hasło zieleń w mieście a potem się okaże że to dużo betonu na pawilony wystawowe, nowych urzędniczych stanowisk do spraw rozprowadzania kasy i fotek władzy na pierwszych stronach gazet a zielone to jest w ilościach śladowych, żeby alibi było. Zastanawiam się czy nie lepiej postarać się o dofinansowanie z tej przebrzydłej Unii na jakiś mniej spektakularny ale bardziej przydatny dla środowiska projekt i dalej po staremu sadzić drzewa jak Wielki Drzewny przykazał ( od pewnego czasu miejskie ludzie zrobiły się cóś wrażliwe w temacie drzewostanu i toczą boje z tzw. planami wycinki i domagajo się od urzędników nie tylko przycinań i wycinań ale i nasadzeń ). Cóż, zobaczymy jak nam się ta sprawa z zielonym expo rozwinie, w praniu wylezie o co naprawdę kaman. Na razie mamy w Odzi Nieka Roozena, faceta od projektów dużych zielonych przestrzeni wystawowych ( obecnie uzielenia Chiny ). Mam nadzieję że Niek i Judith podczas wizyty w zimowej porze nie będą oddychali zbyt głęboko, choć po Pekinie to może oni zaprawieni w oddychaniu zapylonym powietrzem.
Dzisiejsze fotki to przechowywańce ogrodowe i domówki i szaro - beżowa okoliczność przyrody ( ten płotek malowniczo zatopiony w rzeczce, ta nie mniej malownicza cudna dętka rzucona ozdobnie pod dżefo - sam urok miejskiej dziczyzny ).