Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1488

Wpis ku pokrzepieniu - nieco tylko złośliwy i z lekka schizofreniczny

$
0
0
Polazłam do Megi na blogiego  i mnie się lekko  od niej smęcenie udzieliło. Takie na rzeczywistość naszą przez małe  "r" pisaną. Przez ten dualizm medialno - realny człowiekowi się porzyguje jakąś  dziwną papą, dlaczego jak jest tak dobrze to jest tak źle? . W związku z przysmęceniem ogólnym  żeby się zabawić napiwszy się promili i pooglądawszy filma. Po raz kolejny oglądałam odprężający "Tropic Thunder" ( przetłumaczono to jako "Jaja w  tropikach", żeby durny widz wiedział że ma być śmiesznie ), humor radośnie "w złym  guście" co wcale nie oznacza że  nieinteligentny. Taka satyra na  Hollywooda. Niestety przedtem  przejrzawszy wiadomości tygodniowe i mnie się nałożyło.  Znaczy  "Korona  Królów", odcinek 10 001 = rekonstrukcja Rzundu a potem to  Rzund vs Świat. Tyż  śmieszne. I pewnie dlatego mnie się plącze.

Nie chcę się nami zamartwiać.  Niech się martwio  Grażyny i Janusze ( których w stanie dzikim, bez obróbki, w przeciwieństwie  do niektórych naszych  yntelektualistów nie trawię  ), w końcu nie wystarczy aspirować do roli  "nowych elyt", trzeba się jeszcze takową elytą stać a to duży wysiłek i nie da się na nikogo zwalić.  Nie wystarczy sobie wmawiać że jest się  solą ziemi i ornamentem człowieczeństwa bo prawda o człowieku i tak wylezie jak ta słoma z butów. Bycie elitą ma swoją cenę, niech więc Grażyny  i Janusze ją płacą. Taka nauka  boli ale  inaczej się nie da. Na dzień dobry trzeba  się będzie nauczyć  że wykształcenie pod tytułem papierek nie tworzy elit podobnie jak  tzw. świeże pieniądze ich nie tworzą.  A potem  to dopiero będzie ból doopska - tzw. problema  złożone wypłyną. Tak, tak, - tak właśnie hartuje się stal, he, he. Niewesoło czyli na poważnie  śmiem twierdzić  że społecznie żyjemy złudzeniami, nawet  nasze tzw. prawdziwe elity nimi  żyją.   Procesów  rządzących tym światem  uparcie nie chcemy zrozumieć i się czepiamy nie wiadomo dlaczego nieszczęsnej "narodowej tradycji"  jak dziecko matczynego fartucha bo przeca  tradycją walcząc   "Z komunizmem się udało".  Taa, mylimy zjawiska, pojęcia, dewaluujemy to spoiwo jakim jest tradycja ( kiedy wahadełko polityczne  ruszy w drugą stronę alergia na nią będzie powszechna - to nie jest rzecz, która mnie cieszy ) i kręcimy się w kółko. Tu i hola, jak te chochołki.  No i dopieszcza się namiętnie  Grażyny  i Januszów wmawiając im że bycie  nimi to jest właśnie kwintesencja najlepszego co przydarzyło się światu ze strony człowieka. Polityczni pewnie zaproponują  że jeszcze bardziej uszczęśliwią Grażyno - Januszy koralikami, barchanami, lusterkami  i wodą ognistą.  A łune skojarzo że  jak bedo miały koraliki to może łatwiej zelyciejo, tak bezboleśnie. Potem jak zwykle doopa i oszukaństwo ale kto by się prostakami przejmował ( prostactwo to dla mnie  kategoria  etyczno - estetyczna,   można być  wykształconym prostakiem, nawet wysoce wykształconym  ). Dobrzy są tylko wtedy jak na ich  grzbietach trzeba  gdzieś wjechać, a potem  "Bujaj się Fela" i kacyk do wtóru   "Miałeś chamie złoty róg". No i to wrażenie zdziwne  że nic  się właściwie nie zmieniło - jak cie rąbali tak cię nadal rąbią.

Coś ciężko mi idzie ostatnio wczuwanie się w  ducha narodu, może  się boję że jak za bardzo się wczuję to mogę skończyć  zamknięta w lodówce, w której  będę próbowała wrócić w ziemską atmosferę lub też jako iluzja koguta, he, he.  Wicie rozumicie, filmowe skojarzenia mam. W każdym razie jak się zamartwiacie sytuacja naszą codzienną to przestańcie i włączcie sobie coś do pośmiania a i  promila  możecie użyć ( byle nie za dużo ). Poniżej macie moje ulubione dialogi z "amerykańskiego filmu o  Wietnamie". Prawie tak niezłe jak orbanomowa i zapewnienia naszego premiera  że oto mieszkamy w raju i  że zaraz już za chwileczkę to  on nam pokaże że sam z niczego zrobi 76 rajskich dziewic. W kwestii zapewnień nasz bankier bije ś.p. towarzysza  Gierka na głowę. Czekam kiedy zapowie  że w 2050 każdy dostanie od państwa 30 000 na miesiąc.  Tak za nic. Cieszmy się, kto wie  może dzięki temu stać nas będzie na bułkę  raz w tygodniu, he, he, he.  A teraz filmowo.

Komedia pomyłek na dzień dobry
- "Zabiłem ją.
Najbardziej ukochane przeze mnie  stworzenie.
- To dziwka. Zabiłeś dziwkę. Uspokój się. Oto, co zrobimy: poszukaj wybielacza, nadtlenku wodoru i wapna.
- Ale ja zabiłem pandę.
-  Amandę? To pewnie zmyślone imię."

Zważywszy na to że prawdziwym problemem nie jest ubicie pandy tylko  gang  narkotykowy osaczający rozbitego  spowodowaniem  śmierci  pandy bohatera, rady jego  przyjaciela są równie przydatne jak  "poparcie Orbana". Normalnie wybielacz, nadtlenek  wodoru i mnóstwo wapna załatwiają wszystko.

Albo taki kwiatuszek, cóś przypominający nasze targi z bandycką zagramanicą. Usiłujemy robić za szantażystę a wychodzi to mniej więcej tak.

-"Jesteśmy z Ognistego Smoka, mamy  Speedmena, oddamy go za  50 milionów.
- Kto mówi i skąd masz ten telefon?
- Jesteśmy z Ognistego Smoka, Głupi Jack  jest nasz!
- Wasz mówisz?! Coś ci powiem zasrańcu - nie słyszałem o waszej agencji, jeśli myślisz  że mi zgarniecie klienta...
-50 milionów albo go zabijemy!"

Telefon zostaje  przejęty przez Lesa Grossmana, pana Kasę.  Nawet "Pope blesses Les". Pan Kasa jest paliwem dla tego motoru , który porusza  łódź  którą wszyscy płyniemy. Jak wiadomo  od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku z paliwem to ostrożnie bo cena skacze i może ubić jak wysokie ciśnienie.

-" Tu Les Grossman, z kim  mówię?
- Jesteśmy z Ognistego Smoka!
- OK, jasne ze  Smoka, yebay się w pysk. Najpierw zrób krok  do tyłu - pan Kasa podnosi  głos - i naprawdę yebniy się w pysk!"
(... stek artystycznych bluzgów w wykonaniu pana Kasy)

Pan Kasa do asystenta po rzuceniu telefonem:
"Sprawdzisz mi kto to był?" ( He, he, he - Polska peryferyjnym centrum wszechświata jest i basta! )

Dalej  jest naprawdę ciekawie. Stajemy na kolanach, to znaczy chciałam napisać wstajemy z kolan.

Dryń, dryń.
-"Les Grossman
- Nie dostaliśmy pieniędzy, cena rośnie do 100 milionów. Zapłacicie albo Głupi Jack jutro zginie!
-Tylko zapiszę - 100 milionów.  Zaraz, mam lepszy pomysł - zamiast 100 milionów przyślę  wam sera spod skóry.
- Co?
- Zabijajcie go, róbcie swoje, obedrzyjcie drania ze skóry,  co tam chcecie i oczywiście ... walcie się."
Wtręt w wykonaniu przyjaciela  Speedmana.
-"Nie!"
Pan Kasa oświadcza:
- "Z terrorystami się nie negocjuje"
Ogólne oklaski
Przyjaciel  Speedmana
-" Odbiło ci, zabiją go!"

Pan Kasa wyjaśniająco
- " A my będziemy płakać, żeby media widziały. Ufundujmy stypendium jego imienia. A potem, dużo, dużo  później wystąpimy o odszkodowanie."
Asystent pana Kasy
-" Ale przed końcem roku fiskalnego, to pokryje straty ( ... ) "

Tak bym chciała ktoś by naszych politycznych, szczególnie tych teraz  rzundzących,  usadowił przed  ekranem z właściwym filmem.   Co prawda  niewielka szansa że opanują strategie negocjacyjne ale przynajmniej  by wiedzieli  ( taką mam nadzieje ) że pod  żadnym pozorem nie należy być w położeniu Ognistego Smoka, he, he, he.   Wnerw członków walnego zgromadzenia zarządu to picoletto przy rozjuszonym suwerenie, któremu z przyczyn oczywistych (  Grażyno - Januszyzm ) cinżko będzie zrozumieć że sam się oszukał a nie jego oszukano.  Jakby kto zarzucał że się bez podstaw nad Grażyno - Januszyzm wywyższam to  informuję że jestem świadoma  że Grażyna we mnie mieszka  ale ze wszystkich sił się staram żeby nie ubiła we mnie Tabazelli. Grażyna to poczciwa kobita ale jako mentalna kuchta ( przepraszam  kucharki, ale przeca nie o zawód tu chodzi tylko o pojęcie ) nie nadaje się na ministra. Tabazella na szczęście to rozumie i dlatego z Grażyną siedzą w chałupie a nie brylują w  rzundowych ławach w parlamencie czy tam innych salonach ( choć  Grażyna wyrwałaby się dla rozrywki ). I filmy na przemian z wiadomościami ze świata oglądają aż im się kręci która komedia  jest realna a która to fikcja ( Tabazella  twierdzi że real też półfikcyjny, a jak sobie popije to że wszystko jest złudzeniem ), każda rechocząc z czego innego zawartego w tej mieszance medialnej.

Dzisiejszy wpis zdobią  ilustracje  Georga Barbiera. To słodkie fête galante z początku XX wieku. Temat  w sam raz do gadek na  temat elyt, he, he.   George Barbier żył w latach 1882 - 1932. Zajmował się niemal "wszystkim artystycznym"– malował, , ilustrował i projektował modę. Uważa się go za jednego z czołowych twórców stylu Art Deco.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 1488


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>