U mła młynek trwa taki cóś mniej więcej jak u Kocurrka, która walczy z przypadłościami swojego stadka. Po kolei: Gienia już po zabiegu, który był konieczny bowiem grypa nie była grypą a te skoki temperatury do 40 stopni miały przyczynę, której trzeba się było chirurgicznie pozbyć, Włodzimierz trzyma się bo mła go trzyma, z całej siły, Irenka dostała zakaz totalnego rozkładania się ze swoim choróbskiem - mła ma określoną wydolność. Jutro Gienia wraca ze szpitala. Wszystkie plany mła poszły się bejać, mła obecnie jak ten chomik w kołowrotku. Przebieram łapkami za dnia i znów nie mogę spać po nocach, choć przeca dni są męczące. Zastanawiam się nad jakim prochem na sen żeby odespać. Mła tak sobie myśli że taki jest chyba plan Zwierzchności względem mła, no po prostu Najwyższa Zwierzchność pomyślała sobie że mła ma zdobyć sprawność siostry środowiskowej i naszywkę jednoosobowego wydziału pomocy socjalnej. Hym... mła się zastanawia czy to czasem Zwierzchność nie chce mła pokazać że porzucenie Zuchów po wyłudzeniu finki było cóś nie w porządku, no i dlatego mła na starość ma zdobywać te sprawności i naszywki. Za dziecięcą pazerność i chętkę bezwysiłkowego zdobycia celu. Toma lo que quieras de la vida y paga por ello, jak ponoć drzewiej mawiali w Hiszpanii. Wpis krótki bo mła zalatana, w garach siedzę na jutro. W ramach ozdóbstwa to na fotce obok to co mła miałaby teraz ochotę robić, znaczy byczyć się jak Mae West i przez telefun z Mamelonem się rozwijać a nie pożywne zupki kombinować. W Muzyczniku muzyczka z tych paszących do stanu ducha mła.
↧