To będzie wpis codzienny bo do mła wraca w jakimś stopniu normalność. Co prawda to nienormalna normalność, taki oksymoron ale zdaniem mła znacznie lepsze niż to co było dotychczas. Znaczy Małgoś po trzytygodniowym trzymaniu w szpitalu nie wiadomo po co ( po okresie covidowym i leczeniu zapalenia oskrzeli czyli dniach dziesięciu zrobienie wszystkich wykonanych badań zajęłoby dwa dni i wypisaliby ją z lepszymi parametrami, u Sławencjusza podobnie, tylko parametry lepsze niż u Małgoś, więc razem z Mamelonem podejrzewamy cyckanie NFZ czyli podatnika ) w stanie zalegającym wypisują. I mła teraz napisze tak - hurra! Lepiej późno niż wcale bo było blisko sondy z dokarmianiem i rożnych takich ale Małgoś się nie dała, więc za wiele się już na nią nie wypisze i na niej nie zarobi. I tak wychodzi z tego przybytku radości nawadniana kroplówką, bo czterech łyżek zupy dziennie i około dziesięciu mililitrów herbatki rumiankowej nie można uznać za nawodnienie. Z okazji zwolnienia Małgoś mła spotkała się z czymś za co zdaniem mła nowa lekarka prowadząca Małgoś, gówniara po której zdawa się jeszcze nikt porządnie się zawodowo nie przejechał, powinna dostać po łbie co cud. Siedzimy wszyscy cicho bo inaczej to będzie że Małgoś wyłazi na własną prośbę, czego staramy się uniknąć ze względów oczywistych ale numer konowalski jest z tych grubych.
Lekarz nie powinien oszukiwać osób uprawnionych do wglądu do danych medycznych w temacie zdrowia chorego i stosowanych procedur terapeutycznych. To jest po prostu nieetyczne i basta. Nie ma żadnego tłumaczenia. Otóż młodociane konowalstwo oświadczyło że Małgoś spacerowała z chodzikiem i fizjoterapeutą po korytarzu i dzielnie sobie radziła. Nijak się to ma do kółka antyodleżynowego i takowego materaca zapodanego przez siostry, wszystkich starań sióstr przez nas wspomaganych w kwestii działań coby się odleżyny nie pojawiały, podnoszeń i usiłowań sadzania, oklepek uważnych coby żaden skrzep się nie urwał a krwioobieg na grzbiecie działał, masaży mięśni nóg osobiście przez mła wykonywanych, braku konika do siadania i stojaka na kroplówki, cewnika i klamerki na palcu. Jest też niespójne z pozyskiwanymi od sióstr i lekarzy informacjami na temat przebiegu leczenia. Mła zapodała to konowalskie info Małgoś, która jak wiecie może jest i głucha ale nie głupia i mła z radością zobaczyła jak ciężko opadająca powieka się zatrzymała w połowie drogi, wzrok zrobił się u Małgoś bystry jak u starej wrony, wyżerającej jadło gołębiom i z tych biednych, wysuszonych mimo nawilżania usteczek, z których mła słyszała tyle przekleństw co na palcach rąk można policzyć, padło - "Co ona pierdoli?! Pokićkało się czy pijana?". Po czym było - "Nieważne, byle do domu! Kipnę u siebie."
Mła musiała zawalczyć z synami żeby miejsce poszpitalne to był dom Małgoś a nie ich domy ale mła jak trzeba to też potrafi być potworem i udało mła się pokonać nawet synową Małgoś, która tyż jest niezłą zawodniczką i trza przyznać walczyła ostro. Małgoś śpi te 23 godziny na dobę jak spała, wyniki ma takie jak miała ale przez ten nieleczący sen się uśmiecha. Wg. nas to my wygrałyśmy, uciekamy do siebie. Tym niemniej jak już będzie Małgoś w domu to w temacie mendycznym sobie ulżę. Ciekawe ile godzinek fizjoterapii było na Małgoś wypisane i ile faktycznie z tego co NFZ na nią wypłacił poszło na tzw. inne potrzeby? Ta staruszka może i jest niekomunikatywna ale nadal jest świadoma. Kaśka, synowa Małgoś, ma nadzieję że może Małgoś wkarw przytrzyma przy życiu, mła jest bardziej sceptyczna bo Małgoś jest z tych dobrotliwych i wyrozumiałych a jej wyniki są z tych dających alibi szpitalowi ale mła, jako taka u której juchę co i raz lubią sprawdzać, jest świadoma że jedno właściwe badanie a cała ta dupokrytka poszłaby się beyać, tylko myśli sobie że własny dom to własny dom, potrafi na duchu podnieść i jest miejscem właściwym do odfruwania kiedy człek jest świadomy. Zatem cicho sza! Mła miała w nadchodzącym tygodniu jechać z Mamelonem, Gosią i Piotrusiem do Krynicy Zdroju i okolic ale oczywiście mła nie jedzie. Najwyższy Wakacyjny pchnął mła na wakacje w Belgii w inszym terminie, wiadomo Siła Najwyższa przewidująca jest. Mła by teraz nawet do Rio de Janeiro za darmochę nie pojechała. Mła oczekiwa obecnie na przywiezienie Małgoś i mimo tego że jest źle, to jest mła o wiele, wiele lepiej na duszy. Żeby i Wam nie było smutno mła załącza zdjątka z okolic szpitala w którym leżał Sławencjusz, jak i z ogrodu Mamelona. Bardzo Was przepraszam że nie odpowiadam na Wasze komentarze, jakoś mła tak przygnębiło że się jej wszystkiego odechciało. Teraz będzie lepiej, obiecuję. W końcu nawet jak przyjdzie najgorsze to na naszych warunkach. No i wiecie jak jest - nadzieja człeka trzyma. Wszystkim Wam bardzo dziękuję, także w imieniu Małgoś, za wsparcie. Mefi jako sam potrzebujący wsparcia jest zwolniony z fluidowania.
P.S. Bukiet Agniechy widziałam, piękny!