Sorry że mła nie odpisywała na komenty i wogle ale ma zmartwienie. Nie ze sobą bo mła jak ten zloty rybek powoli zapomina że covid straszliwy trzydniowy miała ale Małgoś wylądowała we szpitalu. Ze słabości ogólnej. Oczywiście covid tyż jej wylazł, choć Małgoś twierdzi że to żadna zaraza tylko przeznaczenie, znaczy znaki w kalendarzu i zejście królowej brytyjskiej oraz sen proroczy o Małgosinym małżonku zapraszająco poklepującym kanapę. Mła przygroziła że zaraz wyleczy jej to przeznaczenie i to boleśnie. Dobre w tym wszystkim jest to że oskrzela i płuca czyste ale jednak Małgoś ma 94 lata więc ze względu na serducho i kruche żyłki wylądowała w szpitalu na internie, w sali covidowej. Szczęściem w nieszczęściu Małgosina bratanica była kiedyś w tym szpitalu pielęgniarką, cooleżanki ma, więc Małgoś nie będzie tam taka sama. A tak prosiłam - nie podchodź, parę dni dni beze mnie zniesiesz, siedź na pupie mła nic nie jest. Nie, przylatywała i sprawdzała czy ze mła w porządku. A ten cały covid mła to jak do tej pory jedna noc z 39.2, osłabienie i spanie drugiego dnia, dolegiwanie trzeciego i tyle. Mła uważa z rozruchem jak po każdej wirusówce ale pamięta ostrzejsze rodea. Natomiast dla Małgoś w tym wieku to i katar niebezpieczny. No i teraz mła siedzi i się martwi.
↧
Zmartwienie
↧