Wpis dla tych którzy są zaróżankowani wstępnie, znaczy różami są zauroczeni ale z uprawą róż mają trudności z powodów różnych, nie zawsze tych różanych bo co ma żywotność konkretnej odmiany do jeżdżącego po krzewie wozu dostawczego czy zwalonej na rośliny kupy cegieł. Hym... właściwie nie ma nic, bo powyżej pewnego tonażu to nawet hardcore różany odda ducha. Są też problemy bardziej powszechnie występujące , a to miejsca nie ma, a to róża nie taka jak miała być, a to " mnie one nie chcą rosnąć". Mła swego czasu popełniła mnóstwo wpisów różanych, są tam też takie dotyczące historii róż. Wszystkie je znajdziecie w zakładce Zielenina w dziale Róże. Mła o tym pisze bo różana wiedza człeku się przydawa, róża róży nierówna i tak po prawdzie to zanim człowiek w różaństwo się zanurzy powinien sobie odpowiedzieć na pytanie czego od krzewu róży oczekuje. Poza tym dobrze rozejrzeć się po włościach żeby zobaczyć czym dysponujemy, żeby nie było jak u jednej znajomki na RODos, która obsadziła altankę takimi odmianami róż, że potem musiała sobie do niej dostęp wycinać, co po kolejnym bolesnym zabiegu udostępniania altanki zakończyło się eksmisją krzewów, na tzw. działkową przestrzeń wspólną. Zatem zanim sobie cóś zakupimy czy cóś skombinujemy naprawdę dobrze jest o krzewach różanych poczytać, unikniemy niemiłych niespodziewanek, kosztów i w sumie niepotrzebnej pracy.
Nie ma jakiejś uniwersalnej recepty na porządne różankowanie, to co sprawdza się w jednych ogrodach to w innych już niekoniecznie. Poza tym de gustibus itd. Od różanych krzewów oczekujemy różnych wrażeń, dla niektórych najważniejsze żeby krzew miał dobrą formę i był obsypany kwiatami, inni wolą piękne duże kwiaty i pokrój krzewu ma dla nich drugorzędne znaczenie. Jeszcze inni kombinują coby nie trzeba było krzewów zbyt często przycinać, kolejni kochają naturalny look i wzdrygają się kiedy widzą więcej niż jeden okółek płatków. Ilu ogrodników tyle wersji różanek. I to jest OK. W różance najważniejszą sprawą jest żeby krzewy które w niej posadzimy dobrze rosły, żeby były zdrowe i pełne wigoru. Dlatego też zanim się róże posadzi warto dla nich przygotować wcześniej miejsce, niech ono sobie troszeczkę odczeka skopane i nawiezione. Z doświadczeń mła wychodzi że róże wkopane w takie miejsca, zwłaszcza te z gołym korzeniem, lepiej się aklimatyzują w ogrodzie. Inną sprawą jest uzbrojenie się w cierpliwość, niektóre odmiany róż startują błyskawicznie i w przyszłym roku po posadzeniu krzewu mamy już na czym oko zawiesić. Jednak np. stare odmiany róż, te historyczne, potrzebują nieco więcej czasu żeby z siebie cóś godnego podziwu wykrzesać. Tego procesu się nie przyspieszy, chcesz zobaczyć olbrzymi różany krzew obsypany kwiatami od góry do dołu to musisz ogrodniku poczekać.
Ochrona róż przed szkodnikami to kolejna rafa o którą rozbija się wiele ogrodniczych stateczków napełnionych chciejstwami i wyobrażeniami na temat róż. Mnóstwo mitów wśród ogrodników krąży na temat większej odporności róż historycznych na choroby grzybowe. Hym... są odporniejsze na zasadzie jedne mniej drugie winycj, nie ma tak że absolutnie wszystkie różane staruszki to hardcory. Jak nam się marzy np. żywy płotek z jakże często ogołacanej z liści odmiany Rosa gallica 'Cardinal de Richelieu' a w bajki o twardości gallijek wierzymy to możemy się czuć wykiwani. Poza podatnością konkretnych odmian na choroby grzybowe wielkie znaczenie mają też warunki w ogrodzie. Wiadomo że jak krzewy gęsto posadzone, zacisznie wokół a i gleba w ogrodzie nie z tych suchych jak pieprz, to się grzybki rozwijają. No i wtedy bądź mądry i pisz wiersze - w książkowych mundrościach stoi że róża niepodatna na grzybki a tu białawy nalot pospołu z czarnymi plamkami na żółknących liściach. Ponadto skoczki różane skaczą namiętnie po wszystkich różach, tukarz cygarowiec jak różankę nawiedzi to też jakoś szczególnie nie łamie paskudnego łebka czy sobie listki tej czy tamtej odmiany róży pozwijać. Zwija jak leci, zdaniem mła jeżeli już w jakiś sposób wybiera róże to chyba kieruje się cennikiem i stopniem trudności zdobycia odmiany. Jak widzicie nie da się sadzić i uprawiać różanych krzewów w oderwaniu od warunków ogrodu i trzeba być przygotowanym na to że są tacy, którzy jak i my wykazują wielki entuzjazm wobec tych krzewów.
Mła uprzejmie przeprasza ale na tym musi wpis zakończyć, mózg się jej gotuje. Zdjęcia we wpisie są z ogrodu mła i Mamelonoison. A teraz mła idzie się zamknąć w lodówce.