"Chlew. Przy korycie rozmawiają dwie świnie: - Ty, oni nas teraz karmią a jutro zabiją i zjedzą! - Jedz nie gadaj. Ty i te twoje teorie spiskowe..."
żarcik z netu
Dobra, nie samym covidem człek żyje, w domu mamy własne najwłaśniejsze teorie spiskowe. Spisek wg. oficjalnej wersji zawiązali tacy co chcieli paniom starszym podprowadzić krzesła ogrodowe i w tym celu schowali ( uprowadzili ) klucz do drzwi wejściowych kamienicy ( nie jest ważne że panie starsze zabunkrowały krzesła w pralni mła, dostęp do korytarza zrobiono poprzez uprowadzenie klucza "dla wszystkich" ). Moje trzy geriatryczne gwiazdy naszczekały, oplwały kamieniczną młodzież i zadowolnione uznały że mła się dała napuścić. No ale mła nie z tych paniom mocno starszym bezkrytycznie zawierzających, zrobiłam przesłuch i mła z tego przesłuchu wyszło że spisek to i owszem został zawiązany ale przez moje trzy gracie i Ciotkę Elkę i ma on na celu wymuszenie zakupu jeszcze jednego zamka do drzwi wejściowych. Hym... Mła jednakże twarda bo nie zamierza zamieniać kamienicy w Fort Knox. Znam te numery, kluczyska gubią wyczynowo więc dorabianie podwójnych będzie kosztowało że ho, ho. Mła postanowiła załatwić nasze damy podstępnie - dorobiła klucze, zawsze ma taki dodatkowy klucz na wzór, schowany przed wszystkimi. Teraz panie starsze argumentu nie majo bo kamienica może być na głucho zamknięta w godzinach wieczornych ( w końcu o domofony towarzystwo się pokłóciło i na kluczach się skończyło - ku żalowi pań starszych bo one miały wizję wielu kamer i samych siebie śledzących telewizję przemysłową ). Czas na asertywność, nie ma i już. Drugi zamek odpada bo mła z powodu pierwszego wykrywa zawiązywane spiski. Panie starsze skonfundowane a Małgoś obrażona ( wiem bo na obiad ryżanka ) ale mła nieugięta.
Wczoraj mła rozmawiała z Dorotą, dłuuugo. Doro zdawała sprawę z kociego zdrówka i cudu weterynaryjnego. Niemalże umierająca Iśka błyskawicznie doszła do się w wyniku zapodawania surowego miąska i przytuleń mamusi. L. się zaklinał że podczas nieobecności Doro karmił, dbał i ma stosowne zaświadczenia od dohtora że kot był cinżko chory, L sumiennie leczył, poprawa była ale rekonwalescencja przebiegała jak po grudzie. I że on kotę głaskał i wogle!!! Doro podejrzewała że w jej chałupie spisek zawiązany został między Iśką i L. , którzy po prostu za nią tęsknili i już się nie mogli doczekać "właściwego podania obiadu". Iśka odrobiła błyskawicznie straty wagi i znów jest niemal tak gruba jak czułej pamięci Łazanka. L. podobno tyż strasznie żyrty, przeszukiwał ze zwierzakami torby z żarciuszkiem z Cebulandii. Doro zjadliwie dodała że nie wiadomo z czyjego przyjazdu ucieszył się bardziej - Doro czy suchej krakowskiej. Zupełnie duchowo nieświątecznie Doro grozi rodzinie że wszystkich odchudzi a zacznie od spiskowców. Rodzina na to że duch świąt wymaga podżerania dobrutek, Doro że już ona z nim przetrenuje duchowość wzmaganą ascezą. Adwent klasyczny czyli oczekiwanie. Mła musi teraz pilnować coby u niej spiski adwentowe w wykonaniu kotostwa nie odchodziły, Mrutek to sam wygląda jak Jeden Wielki Spisek. Bardzo wielki!
Podumałyśmy też z Doro nad wielkim spiskiem o kryptonimie Zielony Ład. Zaczęłyśmy od starej sprawy czyli śmieciorów. Ni cholery nie rozumiemy dlaczego my dzielnie segregujemy a niesegregowanych śmieciorów przybywa. Może to ma jednak cóś wspólnego z tym że bata nad producentami opakowań nie ma. Doszłyśmy razem do wniosku że powoli docieramy do granic absurdu i zaraz w ramach protestu zaczniemy wywalać śmieci jak popadnie. No bo drogie czytelniki same wiecie jak jest - człek stoi i duma gdzie wywalić opakowanie składające się po trosze z kartonu, plastiku ( w tym celofan ) i upieprzone organicznym nie do zmycia. Rozum podpowiada rozbierz na czynniki pierwsze ale zaraz potem dodaje - Po cholerę one to tak pakujo? Przy którymś z kolei opakowaniu tego typu rodzi się w człeku bunt, nie ja to wymyśliłam i nie ja będę marnować czas i środki na rozbrajanie i domywanie tego gówna, niech się martwią ci którzy dopuszczają takie pakowanie i nic zdziwnego w tym nie widzą. Ja nie jestem zawodową segregatorką śmieci, nikt mi za to nie płaci. Przeciwnie to ja płacę coraz większe piniądze za wywóz posegregowanych odpadów i coraz drożej kosztuje mnie kupowanie żarła i inszych rzeczy w wymyślnych opakowaniach. W takich momentach to jak się okazało mamy z Doro podobną reakcję - I ch...tralala! Odpad ląduje w tzw. zmieszanych. Zmieszanych okazuje się być najwięcej, wiem bo widzę jak segregują moi sąsiedzi ( no bo gdzie to wrzucić? ) i tak po prawdzie to dopiero na kamienicznych śmieciach widać skalę problemu. I nich mła tera kto napisze że to nie jest spisek producentów opakowań i tych od pisania ustaw śmieciowych i dyrektyw unijnych! Jest najprawdziwszy i najbardziej spiskowy jak może być!Potem to sobie pogadałyśmy o tak ciekawych odpadach jak skrzydełka turbin wiatrowych czy zużyte panele słoneczne i wyszło nam że wraz z rozwojem zielonej energii będziemy produkować masowo śmieci o wysokim stopniu skomplikowania, że tak to nazwę. My tak sobie raz któryś z kolei gadamy a ludzie nadal nie mają świadomości że panele czy turbiny wiatrowe nie są wieczne, nikt jakoś o tym nie pieje choć naszym zdaniem to powinien. Te kompozyty które są używane do urządzeń pozyskujących energię trzeba będzie przeca utylizować. Hym... żeby się nie okazało że ten ślad węglowy jest cóś większy niż chamskie opalanie wunglem. Doro i mła to by chciały wiedzieć jak producenci onych urządzeń zamierzajo rozwiązać problem bo jeszcze się okaże że one jak te sieroty będą stać nad zużytymi panelami i się zastanawiać jak to cholerstwo posegregować i wywieźć ( mła ma przedsmak problemu i nazywa się on wywóz papy dekarskiej ). Cóż, to że one firmy ku chwale zielonej energii produkujące chronią puszczyka plamistego ( kocham "Wall Street", he, he, he ) nie zwalnia ich wcale z obowiązku produkowania czegóś co da się łatwo utylizować, znaczy z jak najmniejszym obciążanie środowiska. A tych dupków od Zielonego Ładu od określania wymagań dla "zielonego sprzętu". No, to byłoby o jeden spisek za dużo jak dla mła!Dzisiejszy spiskowy wpis ozdabiają prace Vanessy Cooper, brytyjskiej "malarki naiwnej" ( mła ma słabość do "nikoforów" ). W muzyczniku ciepły głos Nat King Cole'a.