Pamiętacie mój wpis histeryczno - energetyczny sprzed dwóch lat? Jak nie pamiętacie to mła Wam zapodawa link . Mła już wówczas czuła że idzie na nas groza, nadpercepcję miała. Bo zdaniem mła jeżeli czegoś szybko zarzund nie zrobi to blackout mamy jak w banku! Z jakich powodów? Przede wszystkim z powodu sypiącej się infrastruktury. I na nic pocieszania Agniechy że te panele słoneczne to zaraz każdy będzie miał bo panele słoneczne to trza w sieć wpiąć żeby mieć prund kiedy słoneczka nie ma. I tu napotykamy problem zwany siecią przesyłową! Nasze państwo jak zwykle załatwia problem od doopy strony, to jest ulubiona metoda państwa. Mali prywatni wytwórcy prądu obciążają niewydolną sieć, znaczy należy ograniczyć ilość małych prywatnych wytwórców prądu. Najłatwiej to zrobić podnosząc ceny sprzedawanego takim wytwórcom prądu. Nie ma rozliczeń kilowat za kilowat, jest prund lepszy i prund gorszy a magazynować prundu nie sposób, więc chcąc nie chcąc panelowcy będą musieli płacić za lepszy prund wielkich dostawców. Nasze państwo oczywiście tak go wyceni żeby starczyło na pensję krewnych królika rozmieszczonych po różnych zarządach firm energetycznych. Nihil novi.
Oprócz radości przesyłu mamy ciągnącą się jak spagetti sprawę zdychających kopalń, w tym tej bynajmniej niepełzającej katastrofy ekologicznej - kopalni odkrywkowych węgla brunatnego. Każdemu kto będzie bredził na temat tego że energia z węgla brunatnego może być przyjazna, że filtry i że inni produkują zalecam pomieszkanie w pobliżu kopalni węgla brunatnego i elektrowni, może być nawet u tych "niedoprych Niemcoff" którzy nam kopania zabraniają a sami majo. Ćmok ideologiczny opada wraz z zauważalnym gołym okiem wysychaniem wszystkiego wokół i zmniejszającą się co roku liczbą znajomych ( specjalność polska, zainteresowanym polecam zapoznanie się z tym dlaczego zakłady w Bełchatowie są uważane za jednego z największych trucicieli w Europie, a są na podium ). Nie ma to jak sprawdzić na własnej skórze dlaczego cóś jest be, jakoś wówczas łatwiej przychodzi pochylanie się nie tyle nad biednymi górnikami co nad ich biednymi dziećmi. Na szczęście kopalnie odkrywkowe będą odchodziły w niebyt, koszty ich eksploatacji po prostu są zbyt wielkie bo woda robi się bardzo cenna a węgiel w starych odkrywkach się po prostu kończy. Nie wiem dlaczego obecny zarzund pieprzy na temat tak długich terminów wygaszania kopalń, przeca ci co ten węgiel w Dziurwie Bełchatowskiej kopią mówią że to jest nierealne bo węgla zabraknie.Może przesunięcie terminów ma zwalić kłopot z zamykaniem kopalń, które wcale proste nie jest i wymaga ogromnych nakładów, na późniejsze zarzundy. Pytanie co po Bełchatowie? Pomysły typu lekstrownia atomowa to tak między bajki włożyć, jakby miała powstać to już powinno się cóś dziać a nie tylko tradycyjne pobieranie pensji przez takich co zostali ulokowania na stanowisku "speca od atomowej energetyki" coby zasysać mogli. Poza tym atom nie jest rozwiązaniem dla Bełchatowa, obecna technologia pozyskania energii atomowej wymusza sytuowanie elektrowni w pobliżu dużych zbiorników wodnych, wszyscy którzy liczą na to że zalanie zbiornika w miarę neutralną chemicznie wodą będzie proste powinni natychmiast otrzeźwieć. Poza tym budowanie atomówki gdziekolwiek w tym kraju wbrew społeczeństwu po prostu się nie uda. Elektrownia szczytowo - pompowa, taa... o jakiej mocy produkcyjnej? Hym... mła wychodzi ze przed blackoutem to będzie nas ratował import energii. I to przy założeniu że ktoś coś wreszcie zrobi z infrastrukturą do przesyłu. Od sześciu lat rzundzi nami ekipa co to jak każda poprzednia zmiany w energetyce obiecywała i słowo rozwój przez wszystkie przypadki odmieniała. No i co? Wstaliśmy z kolan, cieszycie się? Mła przegląda w necie ofertę świeczek, he, he, he.
Oprócz radości przesyłu mamy ciągnącą się jak spagetti sprawę zdychających kopalń, w tym tej bynajmniej niepełzającej katastrofy ekologicznej - kopalni odkrywkowych węgla brunatnego. Każdemu kto będzie bredził na temat tego że energia z węgla brunatnego może być przyjazna, że filtry i że inni produkują zalecam pomieszkanie w pobliżu kopalni węgla brunatnego i elektrowni, może być nawet u tych "niedoprych Niemcoff" którzy nam kopania zabraniają a sami majo. Ćmok ideologiczny opada wraz z zauważalnym gołym okiem wysychaniem wszystkiego wokół i zmniejszającą się co roku liczbą znajomych ( specjalność polska, zainteresowanym polecam zapoznanie się z tym dlaczego zakłady w Bełchatowie są uważane za jednego z największych trucicieli w Europie, a są na podium ). Nie ma to jak sprawdzić na własnej skórze dlaczego cóś jest be, jakoś wówczas łatwiej przychodzi pochylanie się nie tyle nad biednymi górnikami co nad ich biednymi dziećmi. Na szczęście kopalnie odkrywkowe będą odchodziły w niebyt, koszty ich eksploatacji po prostu są zbyt wielkie bo woda robi się bardzo cenna a węgiel w starych odkrywkach się po prostu kończy. Nie wiem dlaczego obecny zarzund pieprzy na temat tak długich terminów wygaszania kopalń, przeca ci co ten węgiel w Dziurwie Bełchatowskiej kopią mówią że to jest nierealne bo węgla zabraknie.Może przesunięcie terminów ma zwalić kłopot z zamykaniem kopalń, które wcale proste nie jest i wymaga ogromnych nakładów, na późniejsze zarzundy. Pytanie co po Bełchatowie? Pomysły typu lekstrownia atomowa to tak między bajki włożyć, jakby miała powstać to już powinno się cóś dziać a nie tylko tradycyjne pobieranie pensji przez takich co zostali ulokowania na stanowisku "speca od atomowej energetyki" coby zasysać mogli. Poza tym atom nie jest rozwiązaniem dla Bełchatowa, obecna technologia pozyskania energii atomowej wymusza sytuowanie elektrowni w pobliżu dużych zbiorników wodnych, wszyscy którzy liczą na to że zalanie zbiornika w miarę neutralną chemicznie wodą będzie proste powinni natychmiast otrzeźwieć. Poza tym budowanie atomówki gdziekolwiek w tym kraju wbrew społeczeństwu po prostu się nie uda. Elektrownia szczytowo - pompowa, taa... o jakiej mocy produkcyjnej? Hym... mła wychodzi ze przed blackoutem to będzie nas ratował import energii. I to przy założeniu że ktoś coś wreszcie zrobi z infrastrukturą do przesyłu. Od sześciu lat rzundzi nami ekipa co to jak każda poprzednia zmiany w energetyce obiecywała i słowo rozwój przez wszystkie przypadki odmieniała. No i co? Wstaliśmy z kolan, cieszycie się? Mła przegląda w necie ofertę świeczek, he, he, he.
Dzisiejszy przyciężki wpis o lekstryce ozdabiają elektryzujące prace Aleksandra Sigova, urodzonego w połowie ubiegłego wieku w Petersburgu malarza i ilustratora książek. W muzyczniku muzyka lekstroniczna, znaczy Jon i Vangelis.