Mła kiedyś tam już pisała o kalinach, zainteresowanych kalinowaniem czyli zapuszczeniem sobie w ogródku kaliny odsyłam do wpisu pod tytułem Kaliniak czyli kalinowy lasek imienia Kaliny Jędrusik , tam znajdą przegląd tego co u się uprawiam. Mła nadmienia że od czasu dokonania wpisu jej kaliniak się rozrósł, przyjechała między innymi upragniona przez mła odmiana kaliny japońskiej Viburnum plicatum var. plicatum 'Grandiflora' ( czasem sprzedawana pod nazwą 'Grandiflorum' lub 'Rotundifolia' ). Obecneie mła rozważa znalezienie miejsca pod kolejne kaliny japońskie, tym razem tych kwitnących płaskimi baldachami czyli Viburnum plicatum var. tomentosum. Szczęśliwie nie jest problemem ich zakup w naszych szkółkach, sporo pięknych odmian różniących się wysokością można dostać. W naturalistycznych ogrodach takie kaliny o kształcie obsypanych kwiatami pagód to miód dla oczu. No i krzew mało kłopotliwy, w dodatku mszyce nie kochają tych japońskich kalin aż tak jak kochają kaliny koralowe.
Mła nie wyklucza co prawda że nie postara się o jeszcze jedną czy nawet dwie formy pilcatum, jednakże czeka na to żeby jej stare krzewy tej formy się rozrosły i żeby mogła ocenić własnoocznie "siłę rażenia" dorosłych egzemplarzy. Wybór pomiędzy bielą a różem kwiatów zostawia sobie na jeszcze później. Po niepowodzeniach z dereniami kousa kaliny japońskie to jedyne krzewy w moim ogrodzie o pagodowym pokroju ( derenia skrętolistnego Cornus alternifolia'Argentea' nie liczę bo on rośnie wolno i mła prowadzi go jako drzewko ). Takie pagodowo rosnące krzewy w czasie kwitnienia wyglądają wręcz oszałamiająco, mła tak z okazji kwitnienia kalin znów zaczęły kusić wiadome derenie. Musze się mocno pilnować coby nie ulec bo do trzech razy sztuka a u mnie tyle razy właśnie rarytetne derenie kousa wypadły. Prędzej bym sobie zapuściła jeszcze jednego skrętolistnego o coolorowych liściach.
Oprócz kwitnienia kalin nadal trwa kwitnienie azalek i rodków. Na mojej opanowanej przez żubrówkę byłej bylinowej rabacie zakwitła właśnie azalia 'Jock Brydon'. To azalka z grupy Occidentale ( mieszaniec Rhododendron molle subs. molle z Rhododendron occidentlae ), całkiem dobrze u mła rosnąca, mimo tego że początkowo mła się trochę o nią bała bo doczytała bo mrozoodporność tej odmiany należy do najwyższych. na szczęście się nie sprawdziło a i z wyczytków kolejnych w necie wyszło że w Niemczech w szkółkach Hachmanna wytrzymuje niższe temperatury. To odmiana pochodząca z późnych lat sześćdziesiątych XX wieku, wprowadzona w USA przez Dr. Clausena, obficie kwitnąca. Oczywiście kwitną i dokwitają i insze azalki - 'Irene Koster', również pochodząca z grupy Occidentale ( fotka poniżej ), pochodzące z grupy Knap - Hill ( dość skomplikowane mieszańce powstałe w wyniku wielokrotnego krzyżowania gatunków jak Rhododendron arborescens, Rhododendron molle, Rhododendron calendulaceumi i mieszańców, między innymi azalii z grupy Occidentale ) odmiana 'Persil' ( druga fotka z dołu ) i 'Homebusch' ( trzecia fotka z dołu ) i pochodząca z grupy Rustica ( krzyżówka pełnokwiatowych azalii gandawskich, znaczy takich z grupy Ghent z azaliami japońskimi ) 'Il Tasso' ( zero fotek ) .
Kwitną też azalki japońskie. Mła ma nową listę chciejstw japońskich maluchów, zajmą zaszczytne miejsce po byłym bukszpanie. Mła już ma przygotowany torf wysoki coby glebę odpowiednio doprawić ale przed tem jeszcze musi pousuwać bukszpanowe korzenie co proste nie jest bo krzewy rosły lata na tym stanowisku. Lista upragnionych dość długa i trochę mniej odblaskowa niż większość uprawianych przez mła małych azalek. 'Ledikanense' w liczbie większej, 'Neglige', 'Peppina' przynajmniej ze dwa egzemplarze, 'Rosebud' coby przejście od jaskrawych barw w łagodniejsze jakoś tam złagodzić, w tym samym celu przydałoby się posadzić odmianę ' Thekla', a 'Roehr's Peggy Ann' bo jej kwiaty wyglądają uroczo i mła się wydawa że będzie się dobrze komponowała z azaliami wielkokwiatowymi rosnącymi tuż za nią, więcej sztuk 'Schneeperle bo to bardzo dobra azalka, mła ma jeden egzemplarz i jest z niego bardzo zadowolona, no i 'Else Lee' ( fotka poniżej ) bo mła jest w niej zakochana.
No tak ale człowiek nie samymi rodkami i azalkami żyje, w Alkatrazowej krzaczarni jak w dobrym wiktoriańskim shrubbery - mile widziana różnorodność gatunków. Mła zatem rozgląda się po inszych krzoczkach - może kolejne fotergille, może kielichowiec a może magnoliowe drzewko. Najprawdopodobniej skończy się na rarytetnym kielichowcu, mła się do niego zbiera od zeszłego roku, w tym roku nabędzie. O ile w paradę nie wejdą kloniki japońskie. Mła chętnie by takie bardziej mrozoodporne zapuściła. Szczerze pisząc to mam ochotę na klonika palmowego ale u mnie jakoś się nie trzymają się długo. Dość odporna na mrozy odmiana 'Garnet' wytrzymała w gruncie Alcatrazu ledwie parę lat, no wielkie osiągnięcie ogrodnicze to nie jest. Szkoda bo te powycinanie liście są urocze. Może 'Emerald Lace' okazałaby się twardsza? Ech... z drugiej strony wszystkie kielichowce z wyjątkiem tej małpy 'Venus', rosną w Alcatrazie bezproblemowo.