Pogoda ogrodowa i mła się wzięła i rzuciła w chwili wolnej do ogrodowania. Za długo w ogrodzie robić nie mogła bo jej staruszki cóś krnąbrne, wiosnę poczuły i psocą. Pomysły mają takie typu wiaderko węgla przyniosę albo pójdę i zrobię porządne zakupy, co to dla mnie dziesięć kilo a przeca na rurkowanie dźwiganie ciężarów nie zaszkodzi. Co i raz cóś w tym stylu wymyślajo, mła przestała być dla nich grzeczna i nadziera się na swoją geriatrię jak stary sierżant sztabowy. Wstyd ale mła nerwy puszczają. Źle jest że geriatria ma gdzieś że mła na nią ryczy ale najgorsze że ma gdzieś to co mła do niej wrzeszczy. Małgoś bezczelnie ćwierka "Ja nie słucham co ty do mnie mówisz." a Pan Dzidek udaje głuchego znaczy "Co, co ale o co chodzi?". Mła opadajo macki na taką niesubordynację i puszczanie moich wyrykiwanych uwag mimo uszu, mła jest pełna niepokoju jakby stadko rozbrykanych dzieci pod opieką miała.
W ogrodzie mła zapomina o rozrabiających staruszkach i zajmuje się tak pożytecznymi pracami jak sekatorowanie i wyrywanie trawsk. Namiętnie też foci co tylko zielonego z opadłych liści wychynie. A ogród robi się prawdziwie wczesnowiosenny. Słoneczko otworzyło kieliszki krokusów, rozchyliły się płatki przylaszczek, zaczynają na poważnie kwitnąć ciemierniki. Wystarczył ledwo dwa dni ciepłej aury i Alcatraz zapomniał o zimie. Mła czuła dziś zapach ziemi, jej ulubioną wiosenną woń, słuchała ptasich śpiewów przerywanych tęsknymi pomiaukiwaniami, oglądała wesołego cytrynka i zapracowane pszczele towarzystwo, które miało tyle obowiązków że nawet mój obiektyw nie przeszkadzał, grubego trzmiela nurkującego w krokusach. Mła czuła jak z niej złe schodzi i w to miejsce po złym dostaje się wiosna.
Owady fruwające to nie jedyne obudzone w Alcatrazie małe stworzonka, po suchych liściach magnolek pomykają małe pająki. Mła ma wobec nich mieszane uczucia, wie że nie są groźne ale osiem nóżek uważa za nadmiar. Troszki jej dziwnie choć nie to że nieprzyjemnie kiedy te osiem łapek po niej przebiega, nie jest to tak że mła się ich boi czy cóś w tym guście. Strząsać z się nawet nie ma co bo pająki biegają jakby czas robiły a trener ze stoperem w trawach był ukryty. Mła sobie wmawia że pająki po niej biegają bo widać nie uznają jej za zagrożenie, znaczy uważają mła za oswojoną. Mła ma tylko nadzieję że nie okażą się wylewne i nie zechcą się przytulać, mła ma pewne granice odporności psychicznej. Choć pająki spotykane w ogrodzie mła uważa za ładne i absolutnie nie czuje przy nich grozy arachnofobii, niemiło jej myśleć że taki kątnik zapragnąłby bliższego z nią kontaktu. Hym... kraby tyż mają osiem nóżek a mła jakoś nie czuje że mają ich nadmiar, pewnie dlatego że kraby mają insze oczka od pająków, może zatem to nie o nóżki chodzi tylko o ten pajęczy wzrok?
W Alcatrazie trwa teraz w najlepsze krokusowe szaleństwo, jak co roku mła jest zdumiona błyskawiczną przemianą od cieniutkich, ledwie nabiegłych kolorem "patyczków" w cudowne, barwne kieliszki. Na razie kwitną u mła głównie krokusy zwane botanicznymi, znaczy wszystkie te chrysanthusy, tommasinianusy i krokusy Siebera. Dziś porządnie rozwinęły się krokusy "wielkowymiarowe", znaczy zaczęła kwitnąć ulubiona odmiana mła - Crocus vernus 'Vanguard'. Mła zawsze przeżywa ich kwitnienie bo są wyjątkowo urodne. Co roku dokupuje ich cebulki i ma wrażenie że Alcatraz czuje że dobrze z nimi wygląda bo łączek krokusowych z 'Vanguard' w roli głównej coraz więcej, te krokusy u mnie nie zanikają.
Oczywiście mła nadal cieszy oczy śnieżyczkami, z roku na rok jest ich więcej i mła ma nadzieję że doczeka się samosiewnych łączek. Swoje hybrydy będzie mnożyć przez rozsadzanie a w przyszłym roku choćby oprócz koronawirusowej czy grypowej znowu jaka pandemia głupoty szalała, to mła nie zważając na przeszkody zakupi sobie nowe śnieżyczki. 'Lady Beatrix Stanely' i tę odjechaną odmianę Galanthus elwesii'Comets Tale'. Ma też ochotę dokupić więcej cebul odmiany 'S. Arnott', śnieżyczkowego odkrycia tego sezonu. Wczesnowiosenne zakupy mła by rozszerzyła o nowe cyklamenki kwitnące wiosną, nie nowości czy wymyślne odmiany, mła chętnie by zakupiła więcej bulw cyklamenków które już rosną w Alacatrazie. Hym... może udałoby się nieco zagęścić te "rozrzucone" kwitnienia. Ogrodowanie dobrze zrobiło mła na jestestwo, jeszcze lepiej zrobiło jej info od Mamelona że przyjechały nasze zamówione w styczniu róże. Mła postanowiła że nie będzie urządzała żadnych domowych sprzątań świątecznych, zamiast tego porobi sobie trochę ogrodowych porządków na Suchej - Żwirowej i w Różance, żeby miała miejsce na odpowiednie wyeksponowanie róż. No chyba żeby aura spłatała jakiegoś brzydkiego figla typu deszcze niespokojne, albo nieoczekiwane ochłodzenie. Wtedy mła będzie siedzieć w domu i będzie udawała że sprząta. Sprzątanie jakoś jej na jestestwo dobrze nie robi, niestety.
Fotki to wczorajszy i dzisiejszy "urobek" z Alcatrazu. Mła fociła głównie przyziemnie, drobnice cebulową i przylaszczki. Jest też troszki ciemierniczych fotek ale malutko bo ciemierniki dopiero się zbierają do wielkiego kwitnienia. W muzyczniku dziś relaksująco ale jednocześnie energetycznie.