Mła wyszła ze swojej bańki znaczy otarła się o poglądy inszych podczas zasiadania w poczekalni gabinetów medycznych. Mła zacznie od tego że salon był rojny i gwarny a powiastki o tym jak to się przestrzega obostrzeń w przyszpitalnych przychodniach medycznych to można miedzy bajki włożyć. Godziny przyjęć niby wyznaczone ale przychodnia pęka w szwach bo gdzie się mają podziać ludzie którzy do niej przyjechali spoza miasta? Kawiarnie zamknięte a na dworze ziąb, zostaje czekanie w przychodni i nadzieja na to że ludzie rozwaleni przez choroby wymagające specjalistycznego leczenia nie podłapią w placówce przyszpitalnej ani grypy, ani covida. Większość osób oczekujących na konsultację w tzw. wieku słusznym, czyli sześć dych na karku jak nic. Mła zatem weszła w światek emerytów troszkę szerszy niż ten z którym na co dzień ma do czynienia. Nie wiem czy to choroba powodująca potrzebę bycia zaopiekowanym czy insze przyczyny to spowodowały ale mła wyczuła potrzebę głębokiego zawierzenia tych ludzi, posuniętą do tego stopnia że zaprzeczają oni rzeczywistości ( mła się tylko przysłuchiwała , nie uczestniczyła w dyskusjach ). Nie chodzi tu o kwestie religijne czy czystą politykę typu ci za tym a ci za tamtym, to jest coś innego - poszukiwanie kogoś na kim można się oprzeć a kiedy brak jest rzeczywistego oparcia wymyślanie protez. Dziwny to dla mła świat, każda zwierzchność jest w nim dobra przez sam fuckt bycia zwierzchnością, zło musi mieć czyjąś twarz i być bardzo jasno określone. Dla mła ten świat przypomina jej świat dzieciństwa, dzieci potrafią w ten sposób walczyć ze światem który je uwiera. Wiecie kiedy real nie odpowiada wyobrażeniom tym gorzej dla realu, świat wyimaginowany jest światem bezpiecznym bowiem ludzie wymyślają też reguły nim rządzące.Mła się zorientowała że duża część starszych osób, bez względu na to czy są religijne czy wprost przeciwnie, uprawia fantastykę. Czasem przeraźliwą bo zaprzeczającą w sposób oczywisty faktom. Koncepcje realu jak i w przypadku ludzi młodszych są różne - np. covid nie istnieje, wymyślili go Żydzi do spółki z Chińczykami żeby naród polski pognębić, covid nie dość że istnieje to jest chorobą o wysokim współczynniku umieralności, covid istnieje bo jest wszczepiany szczepionkami. Generalnie towarzystwo poczekalniane zgodziło się tylko w jednej kwestii - cóś z covidem jest nie tak. Działania zapobiegawcze mają taki skutek że wszystko będzie źle z tym że będzie jednak dobrze bo najważniejsze jest że władza się troszczy bo zamyka wszystkich. Powszechny aplauz dla zamykania w poczekalni wyrażono, bez względu na to czy covid istnieje czy nie istnieje. Najważniejsze że się wszystko zamyka, bo zamknięcie to bezpieczeństwo. Mła się początkowo było ciężko zorientować dlaczego ludzie o tak różnym podejściu do kwestii patogenu zgadzają się niemal jednogłośnie że środek zaradczy serwowany im przez zarzund jest prawidłowy. Im jednak bardziej dyskusja się rozwijała tym bardziej do niej docierało że ma do czynienia ze światem magicznym. Nawet Pan Dzidek, który na ogół wydaje się stąpać twardo po realu ujawnił ciągoty magiczne ( celowe zarażanie na oddziałach szpitalnych coby ludzie odporniejsi byli ). Odseparowanie ludzi starszych wywołało u wielu z nich cóś jak syndrom getta, tęsknotę za zamknięciem jako gwarancją bezpieczeństwa. Hym... mła się getto nijak z bezpieczeństwem nie kojarzy, dla niej to wyizolowanie przed wyniszczeniem więc dziwią ją te ciągoty choć z drugiej strony je rozumie. Po wysłuchaniu tych opowieści o magii którą świat przesiąknięty we mła się zalęgła bardzo brzydka myśl - prawa wyborcze nie powinny być zależne od metryki a od stopnia zdolności racjonalnego wyciągania wniosków z przesłanek. Sztywna zasada że głosujesz od lat 18 do momentu w którym udajesz się na łono Abrahama jest prosta i łatwa administracyjnie do wyegzekwowania ale obarczona poważnym ryzykiem. Mła postanowiła zaatakować Pana Dzidka w tym temacie, ku jej zdumieniu on zaćwierkał że jego zdaniem ludzie powinni głosować do 75 roku życia bo potem "dziecinnieją". Hym... mła zapytała Małgoś - Sąsiadkę co o tym Panadzidkowym stwierdzeniu sądzi. Małgoś przesunęła wiek zdolności do głosowania do lat 80 ( dla kobiet bo faceci pierdołowacieją wcześniej ) i zaznaczyła że nie tyle dziecinnienie jest problemem co brak rozeznania "jak młodzi chcą żyć". Ciotka Elka, Gienia i Włodek prawa wyborczego nie oddaliby za nic, no chyba żeby demencja ich dopadła. Cio Mary i Wujek Jo z lekka odlecianie opowiadają się za koncepcją testów, znaczy chcesz głosować rozwiąż prosty test, który dowodzi że jesteś w stanie zrozumieć skutki swych działań. Ich zdaniem nie powinno być dolnej ani górnej granicy wieku uprawniającego do głosowania tylko porządnie opracowane testy które eliminowałyby niedojrzałość i przejrzałość. Mła się natentychmiast przypomnieli jej znajomi którzy to uważają że podstawą praw wyborczych powinien być test na inteligencję, w którym ilość zdobytych punktów poniżej przeciętnej dyskwalifikuje wyborcę ( dla mła trochę ciężkostrawne bo testy na inteligencję to nie prawda objawiona tylko dość niedoskonałe narzędzie badań ). Jednakże w niej się wzięło i jakoś utwierdziło takie przekonanie że nasz system wyborczy jest obarczony groźną wadą, bo żyjemy coraz dłużej a nie wszyscy wraz z wiekiem zachowujemy jako taką kondycję psychiczną. W niektórych DPSach w zeszłym roku frekwencja była niemal na poziomie 100%, pomijając absolutną niewiarygodność tej sytuacji ( każdy kto wie jak wygląda rzeczywistość DPSu nie uwierzy w świadome decyzje części jego podopiecznych ) mła się zaczęła zastanawiać czy osoby niepozbawione praw wyborczych a mające problem z racjonalnym odbiorem rzeczywistości, wynikającym ze starzenia się mózgu ( olbrzymia większość pacjentów DPSów ) powinny głosować. No bo ze względu na starzenie się społeczeństwa może grozić nam "dyktatura staruszków". Wiem że to śmiesznie wygląda ale wcale śmieszne nie jest, naturalnym jest że ludzie z konkretnej grupy społecznej głosują na tych którzy obiecują tej grupie realizację jej interesów. Dodajcie do tego brak ogarnięcia realu przez osoby które nie myślą w sposób racjonalny i emocjonalność przekazu w której lubujo się polityczni i macie w państwie o takiej a nie innej strukturze demograficznej ten drobny problem że prawo może być pisane pod jedną grupę wiekową i czynić ją uprzywilejowaną kosztem innych grup. To wydaje się zdrowo absurdalne w świetle tego co obecnie emerytom proponuje państwo, tych żałosnych emerytur po latach ciężkiej pracy ( podziękowania dla rządu premier Suchockiej ) ale właśnie to żałosne położenie może spowodować że emeryci będą celem populistów zarówno z prawa jak i z lewa. Mła czuje problem typu "zabierz babci dowód", tylko o wiele ostrzejszy. No a przecież to nie jest do końca tak że emeryci kontra ci młodzi i pracujący, to przeca babcie, dziadkowie i wnuki których taka a nie inna ordynacja wyborcza będzie rozstawiała na polach jakichś wojenek politycznych toczonych przez klasę próżniaczą głównie ku swojej korzyści.
Dzisiejszy gdybalski, całkiem niewiosenny i smętny wpis ( mła tyż bliżej do końca niż dalej a i działania swojego mózgu coraz mniej ona pewna ) ozdabiają "mięsiste" i kolorowe co cud praca Yany Movchan. Artystka urodziła się w Kijowie w 1971 roku, tam się kształciła i tam zaczęła wystawiać prace. Dziś wystawia je w szerokim świecie a mieszka w Halifax w Kanadzie. W muzyczniku optymistycznie Marek Grechuta zdumiony wiosną i inszymi porami roku.