Tytuł to wcale nie paradoks, mła jest leniem ale musi zaiwaniać. No nie chce ale musi. Dobra, do konkretów. Mroźno, dziś w nocy na ciotczynym termometrze było osiem stopni na minusie. No prawie bestia z prawie że wschodu. Koty wszystkie karnie w chałupie siedzieli, żadnego nocnego życia nie było, towarzystwo chrapało w pieleszach a mła miała problem coby sobie miejsce do leżenia na własnym wyrku znaleźć. W ogrodzie przy takich temperaturach w nocy i przy niezbyt wysokich w ciągu dnia nie ma co liczyć na wybuch wegetacji, zmroziło przedwiośnie i takie zmrożone czeka na lepsze chwile. Mła ogląda prognozy ale jakoś bardzo jej nie pocieszajo, chyba trza będzie poczekać do równonocy wiosennej na to od dawien dawna zapowiadane ocieplenie. Mła jest rozczarowana aurą bo zamyślała sobie w ten weekend postraszyć sekatorem krzewy róż i nie tylko róż. Teraz wychodzi na to że sekatorem to będzie mogła postraszyć samą siebie. Kamienicznie pieriepałki - lokatory mła nie zareagowały na prośbę uprzejmą o sprzątnięcie odpadów poremontowych bo ponoć nie majo jak i nie majo kiedy. No cóż, będzie bolało bo mła nie będzie patrzeć na koszty tylko na to żeby skład budowlany od się wywieźć. Oczywiście rachunek wystawi bo przepisy są jakie są i nie będzie się szczypać. Wygoda kosztuje. Co zapewne spowoduje zdziwko u niektórych że kosztuje aż tyle. A można było samemu kontenerek zamówić i osobiście do niego ładować te resztki po karton gipsach i byłych glazurach. Tak nawiasem pisząc to problem śmieciowy nadal w kraiku naszym nierozwiązany. Wszystkie partie majo cudowne pomysły jak tworzyć tzw. mafie śmieciowe, jak ograniczać powstawanie odpadów pomysłu nie ma żadna!U mła na Podwórku powoli ale nieustająco degradujo się szopy składowe i dobrze bo mła potrzebuje miejsca dla samochodziarzy. Takie to czasy, węglem palić zaraz nie będziemy a miejsce na brykę na terenie ogrodzonym na wagę złota. Wszystko nam się zmienia co nie znaczy że mła zamierza robić jakieś niesamowite ilości miejsc parkingowych. Tyle ile mieszkań tyle miejsc i basta. Za szopami mła tęsknić nie będzie, co inszego koty. Mła jednakże dosadzi im żywy płotek z cisów i jaką ławeczkę niską do wygrzewania na słoneczku dostawi. Mła się nawet myśleć nie chce o sezonie remontowym w tym roku, zęby ją od tych myśli bolą, sama nie wie czemu akurat one. W swoim własnym mieszkaniu tyż ma sporo do zrobienia ale macki jej opadajo. Pewnie ze zwykłego lenistwa bo przeca z czego inszego. Pociesza się myślami o ogrodowaniu, tajemnicą mundialu jest jednak to kiedy ona na to ogrodowanie ma znaleźć czas. No nic, koniec prawie godzinnego lenistwa i użalań na blogim. Trza się jej brać do roboty. Ech... dobra mła przechodzi do ozdobników i muzycznika. Dzisiejszy wpis ilustrujo fotki pań którym mła zazdraszcza. One jeszcze starsze od mła ale nawet podczas zajęć upierdliwych wykazujo energię i tęsknotę za przyjemnościami życia. Być na fali podczas prasowania to cóś co przerasta mła ( kupa rzeczy do prasowania osiąga właśnie wysokość Mount Everest ). Panie w kolejce mogą się czuć jak Marilyn, mła zazdrasza jeszcze bardziej niż surfującej bo to czysta rozrywka, bez żadnego żelazka w tle. Babci od obnażającego mła zadraszcza troszki mniej, ten wyraz twarzy cóś babcia ma taki sceptyczny. W muzyczniku kawałek z tych w miarę autentycznych - tak to kiedyś śpiewano po węgierskich wioskach i na rosyjskich drogach.
↧