Na zakończenie tego postu napiszę że obecnie czyli w sobotę martwię się o Szpagetkę i Gienię. U Szpagetki problem dziąsłowy się chyba zaczyna a u Gieni problem z wiekiem, tzn. cały człowiek ją zawodzi. Dziś czuła się tak źle że trza nam było wezwać pogotowie ( czego staramy się unikać ze względów oczywistych ). Nie znalazłam zdjęć Cleo, są chyba na dysku zewnętrznym na którym jest tak dużo fot że nie mam siły w nich grzebać. Musicie sobie zatem wyobrazić mieszankę mau w odcieniu szaro - płowym. Zrobiłam za to foty uchwycików i mebelka oraz fotę czajniczka herbatkowego ( imbryk klasyczny ) i kubeczka w jeże malowanego do onego imbryczka. Mła zakupiła za pośrednictwem Psicy na słynnych targach w Bolesławcu. Aha, mła ma zamiar kupić w tym roku troszki nowych irysów, ale o tym w inszym poście.
Dostać dziś pracownika któren wykona pracę wymagającą umiejętności graniczy z cudem. I nie chodzi tu o to że takiemu pracownikowi mało się płaci, chodzi o to że nawet za tzw. normalne pieniędze nie ma kto prac robić bo jest całe mnóstwo operatorów guzika za to fachowców brak. Przed operatorami guzika chroń nas Panie, zgroza w formie czystej. Mła się przypominajo skecze Kofty i Friedmana o fachowcach - wiecie "Przez cały kraj idziemy dwaj, czy słońce czy śnieżek czy słota! Niezbędna jest czy chce ktoś, czy nie, w pionie usług fachowa robota". Tam między innemi był taki tekścik - "– Dałem ogłoszenie w gazecie.– Jakie?– Reklamowe. Nie wolno? Że nasz zakład, wobec ogromnej ilości zamówień, poleca firmę Maruszeczko i syn, która wprawdzie robi dłużej i gorzej, ale za to bierze dwa razy tyle pieniędzy, co my." Mła ma wrażenie że to jest jakiś stały fragment gry, każdy "fachowiec" zaczyna pracę od stwierdzenia "Ale to Pani, Panu spier..... !". Bez tego stwierdzenia zdaje się nie sposób rozpocząć roboty. A potem to wicie rozumicie, droselklapa tandetnie zablindowana i te klimaty. Hym... i nie daj boszsz powiedzieć hydraulicznemu że w tym konkretnym miejscu np. kolanko powinno być czterdziestką piątką a nie dziewięćdziesiątką bo obraza majestatu.
A przeca zdrowy rozum i podstawowa wiedza na tematy hydrauliczne niby powinny hydraulicznemu być nieobce, chyba wie co do niego się mówi ( pewnie cóś tam wie i stąd obraza bo czuje że nie może robić za guru ). Taa... zamiast fachowości "fachowiec" najczęściej usiłuje człowiekowi serwować tzw. "niebezpieczeństwo życia" czyli "gruchniętą rurę" wymienianą przez Pana Majstra, strach się bać. Mła się cieszy że znalazła godnego następcę Pana Krzysieńka Hydraulika, bo opowieści nawiedzanych przez hydraulików jeżą jej włos na głowie ( ostatnio widziała łazienkę nawiedzoną, której właściciel obajtkował na hydraulicznych ile wlezie, bo jak stwierdził nerwy ma poszarpane tak że jeszcze troszki a odwiozą go w kaftanie do psychiatryka, mła wysłuchała tej koprolalii z miną królowej brytyjskiej przyjmującej gości na garden party, znaczy miała na facjacie wyraz uprzejmego zainteresowania a w duchu dziękowała Najwyższemu Instalatorowi Sanitarnemu że Tatuś nauczył ją taktyki przesłuchu fachowców ). Mła miała w tym roku casting na nadwornego hydraulika i było to doświadczenie z tych granicznych. Mła o "fachowcach" już kiedyś pisała, wie że się powtarza ale teraz wraca do tematu bo nadchodzi sezon remontowy a wraz z sezonem remontowym jak bociany na wiosnę powracajo "fachowcy" i mła musi się gdzieś ulać. No to ulewa się jej na blogim.
Mła by chętnie posłuchała na żywo transmisji z takich zagramanicznych wystąpień, ma już nawet w głowie listę polityków i gremiów międzynarodowych których i które jako premier mógłby pan O. odwiedzić. Mła jednak martwi czy aby na pewno koprolalia pana O. jest związana z zespołem Tourette'a, wiecie możliwość sprawowania urzędu premiera przez schizofrenika to jest bardzo postępowa postawa ale nie wiem czy suweren jest już na to gotów. Ostatnia osoba z wyraźnymi defektami psychiczno - neurologicznymi piastująca wysokie stanowisko, niejaki Donald z Hameryki, opuściła urząd w niesławie. Podobno tamtejszemu suwerenu ostatni wyskok Donaldinio się jednak nie podobał. Mła by tego nie chciała dla Cebulandii, woli na stanowisku premiera zwyczajnego kłamczucha i kombinatora. Jedyne głosy jakie nasz obecny premier słyszy i czuje że musi im być posłuszny pochodzą z gardła Pana Jareczka, dość przewidywalne są. Chorzy może lepiej niech się zajmą zdrowiem własnym i nie narażają na stresy, które wzmagają objawy schorzenia. Tyle na temat choroby, która przeca od człowieka najczęściej niezależna ( bo psychoza alkoholowa przy której też występuje koprolalia zależna jednak jest ).
Natomiast na temat bezczelności no to mła sobie myśli że pan O. to absolutne podium. A tak w ogóle to właśnie dzięki panu O. nasi drodzy mało i wielkorolni czekali z utęsknieniem na dopłaty unijne do hektara. Pan O. swoją karierę w ARiMR zaczął do czystek i potem nie miał kto robić tych dofinansowań bo krewni królika nie opanowali tematu. Miszczu! Na szczęście pan O. z "zawodu jest dyrektorem" i poszedł pastwić się do Energi. Mimo tego że to w gruncie rzeczy takie smutne to jest jednocześnie cholernie wesołe i mła jest wdzięczna panu O. za tę chwilę rozrywki w ciężkim dla niej tygodniu. Co prawda nie on jeden się stara, nasz premier walnął taką mowę przy okazji budowy tunelu pod Świną, robionego zresztą za pieniędze unijne i samorządowe, że mła poczuła się znów młoda. Miazmaty komuny to sprawiły. No ale nie ma się co dziwić, naszego premiera od jedenastego roku życia SB porywało i torturowało to mu się wzięło i utrwaliło gadanie w komuszym stylu. Choć i tak wiertło na miarę naszych możliwości nie przebije tej chwili kiedy nasz premier raz przypadkiem prawdę powiedział ( "Dzisiaj nasza polityka, polityka Prawa i Sprawiedliwości, polityka Zjednoczonej prawicy w Europie i Polsce doprowadziła do tego, że nasza polityka nie jest ani biała czyli uległa, ani czerwona czyli postkomunistyczna. Jest biało-czerwona!" - kocham ten cytat ).
Z drugiej strony barykady politycznej mła postanowił rozśmieszyć były przewodniczący Schetyna, który zamierza budować nowy kompromis aborcyjny. Mła się zastanawia na czym ten kompromis miałby polegać? Pomysły takie się jej pod czachą roją że ho, ho i jeszcze bardziej. Czasem mam wrażenie że zajęci polityką panowie ( i niestety panie tyż ) przegapili info o rozwoju nauk wszelakich. Żyją w świecie w którym zygota za łaskawym politycznym "postępowym" zezwoleniem może być implantowana ale broń boszsz fiolki w której się znajduje na glebę upuścić boby się człowieka zabiło. Patrząc na to od inszej strony swego czasu prof. Zoll and his band nadali jakąś tam formę osobowości prawnej komórkom więc kontynuacją prawa komórek do życia ( pewnie o tym prof. nie pomyślał ) będzie stwarzanie im takiej możliwości poza organizmem matki. Inkubator przeca dozwolony jak najbardziej, trza tylko udoskonalić urządzenie coby podtrzymywało życie i zapewniało dobrutki mamine od jak najwcześniejszego stadium rozwoju. Zdaniem mła prof. Zoll i były przewodniczący Schetyna wyprzedzajo znacznie swoje czasy, he, he, he. Przez przypadek ale wyprzedzajo. Kiedyś produkowane fabryczną metodą dzieci z inkubatorów będo się uczyć o tych dwóch światłych mężach. Ciekawe co na to ich coolega Szymon? No bo ten... no... epidiaskop powinien być zadowolniony, w końcu ochrona życia od poczęcia byłaby zapewniona! A że nie tradycyjnie dziecioróbstwo tylko fabryczne? Sztuka jest sztuka. A dziś na całym świecie ludzie odchodzo od rzemiosła, same operatory guzika. Mła cóś o tym wie. No i inkubator zawsze można poświęcić.