Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1498

Codziennik - ciężki tydzień

$
0
0

 

To będzie post bardzo długi bo mła się podobno zaniedbała w obowiązkach blogowych. No ale  mła  miała ciężki tydzień . W czwartek umarła  Cleo i mła przygięło bo to znajome stworzenie było. Kocie mruczanki w  wykonaniu  Cleo mła miała przesyłane mailem na święta, zżyta  była z małą Buddą.  Doro się zbiera  ale bardzo jej źle, mimo tego że w domu jest trójka źwierząt które usiłują ją pocieszać. Kolejna znajoma kotka walczy z paraliżem, który nie wiadomo  od czego ( badajo pasożyty a potem przejdą  do spraw bardziej niemiłych ). Małgoś poparzyła sobie  palce  wrzątkiem "Bo ja musiałam ten czajniczek przytrzymać", Pan Dzidek z lekka naziębł a suczka musi udać  się do veta. Mamelonu przywieźli po ośmiu miesiącach drzwi które zamówiła w sierpniu i które  okazały się  mieć insze  wymiary niż  mieć miały. Mamelon w związku z  tym miała podłamkę, były w jej wykonaniu pytania   czy aby ona nie jest jakaś  dziwna bo się dopieprza  do biednych stolarzy, chwile zwątpienia z jednoczesnymi  żalami. Mła wystąpiła z racjonalizacją tematu przypominając Mamelonu że po pierwsze primo zamiast drzwi z drewna usiłowano jej wcisnąć drzwi z MDFu, po drugie secundo usiłowano wmówić jej że taki właśnie a nie inny frez sobie na drewienku  wybrała co było niezgodne z prawdą, po trzecie tertio że święty by stracił cierpliwość w momencie kiedy realizacja zmówienia na które  wpłacono zaliczkę przedłuża się z dwóch miesięcy  do ośmiu,  a po czwarte quatro że inne wymiary niż podane  w zamówieniu są tylko kroplą przelewającą  czarę goryczy i  że Mamelon,  gdyby jej się  zechciało,  to miała prawo do występów nie tylko w swoim własnym stylu ale w stylu cinżko obrażonej operowej divy. Oj, upada nam  rzemiosło w Polszcze, jak wszystko insze zresztą.
 


Dostać  dziś pracownika któren  wykona pracę  wymagającą umiejętności graniczy z cudem. I nie chodzi tu o to że takiemu pracownikowi mało się płaci, chodzi o to że nawet za tzw. normalne pieniędze nie ma kto prac robić bo jest całe mnóstwo operatorów guzika za to fachowców brak. Przed operatorami guzika chroń nas Panie, zgroza w formie czystej. Mła się przypominajo skecze Kofty i Friedmana o fachowcach - wiecie "Przez cały kraj idziemy dwaj, czy słońce czy śnieżek czy słota!  Niezbędna jest czy chce ktoś, czy nie, w pionie usług fachowa robota".  Tam między innemi był taki tekścik - "– Dałem ogłoszenie w gazecie.– Jakie?– Reklamowe. Nie wolno? Że nasz zakład, wobec ogromnej ilości zamówień, poleca firmę Maruszeczko i syn, która wprawdzie robi dłużej i gorzej, ale za to bierze dwa razy tyle pieniędzy, co my." Mła ma wrażenie że to jest jakiś stały fragment gry, każdy "fachowiec" zaczyna pracę od stwierdzenia "Ale to Pani, Panu spier..... !". Bez tego stwierdzenia zdaje się nie sposób rozpocząć roboty. A potem to wicie rozumicie, droselklapa tandetnie zablindowana i te klimaty. Hym... i nie daj boszsz powiedzieć hydraulicznemu że w tym konkretnym miejscu np. kolanko powinno być czterdziestką piątką a nie dziewięćdziesiątką bo obraza majestatu.
 
A przeca  zdrowy rozum i podstawowa wiedza na tematy hydrauliczne niby powinny hydraulicznemu być nieobce, chyba wie co do niego  się mówi ( pewnie cóś tam wie i stąd obraza bo czuje że nie może robić  za guru ). Taa... zamiast fachowości  "fachowiec" najczęściej usiłuje człowiekowi serwować  tzw. "niebezpieczeństwo życia" czyli "gruchniętą rurę" wymienianą przez  Pana Majstra, strach się bać. Mła się cieszy że znalazła godnego następcę Pana Krzysieńka  Hydraulika, bo opowieści nawiedzanych przez hydraulików jeżą jej włos na głowie ( ostatnio widziała łazienkę nawiedzoną, której właściciel obajtkował na hydraulicznych ile wlezie, bo jak stwierdził nerwy ma poszarpane tak że jeszcze troszki a odwiozą go w kaftanie do psychiatryka, mła wysłuchała tej koprolalii z miną królowej  brytyjskiej przyjmującej gości na garden party, znaczy miała na facjacie wyraz uprzejmego zainteresowania  a w duchu dziękowała Najwyższemu Instalatorowi Sanitarnemu że Tatuś nauczył ją taktyki przesłuchu fachowców ). Mła  miała w tym roku  casting na nadwornego hydraulika i było to doświadczenie z tych granicznych. Mła o "fachowcach"  już  kiedyś pisała, wie  że  się powtarza ale teraz wraca do tematu bo nadchodzi sezon remontowy a wraz  z sezonem remontowym jak  bociany na wiosnę powracajo  "fachowcy" i mła musi się gdzieś ulać. No to  ulewa się jej na blogim. 
 

Tak à propos "fachowców" i koprolalii  występującej także ( bo nie  jedynie ) przy schorzeniu zwanym zespołem Tourette'a. Mła jest pełna podziwu dla bezczelności obecnego szefa  naszego największego koncernu paliwowego, choć może powinna być pełna podziwu dla jego walki  z chorobą. W końcu te negocjacje biznesowe cinżkie są, musiał być pełen samozaparcia żeby w takim  stresie panować na tikami i językiem. A  może nie panował? Mój boszsz... może dobrze że pomysł premierowania upadł, kto wie czy dałby  biedak radę wygłosić exposé . A jakby go stres zjadł?  No to popłynęłoby z mównicy sejmowej - Panie Kurwy Posłanki i Panowie  Skurwysyny Posłowie, a potem tak dalej  w tym guście. Chory człowiek ale cała Polska by pewnie z zapartym tchem słuchała, kto wie czy rekord nasłuchu który ustanowił swego czasu premier Mazowiecki  by się ostał. A te  wizyty zagraniczne!  Trza być wyrozumiałym dla choroby, w końcu mamy XXI wiek i nie ma  żadnego powodu dla którego osoba z takim schorzeniem nie mogłaby liczyć na wyrozumiałość inszych politycznych.
 
Mła by chętnie posłuchała na żywo transmisji z takich  zagramanicznych wystąpień, ma już nawet w głowie listę  polityków i gremiów międzynarodowych których i które jako premier mógłby pan O. odwiedzić.  Mła jednak martwi czy aby na pewno koprolalia pana O. jest związana z zespołem Tourette'a, wiecie możliwość sprawowania  urzędu premiera przez  schizofrenika to jest bardzo postępowa postawa  ale nie wiem czy suweren jest już na to gotów. Ostatnia osoba z wyraźnymi defektami psychiczno -  neurologicznymi  piastująca wysokie stanowisko, niejaki Donald z Hameryki, opuściła urząd w niesławie. Podobno tamtejszemu suwerenu ostatni  wyskok Donaldinio się  jednak nie podobał.  Mła by tego nie chciała dla  Cebulandii, woli na stanowisku premiera zwyczajnego kłamczucha i kombinatora.  Jedyne głosy jakie nasz obecny premier słyszy i czuje że musi  im być posłuszny  pochodzą z gardła Pana Jareczka, dość przewidywalne są.  Chorzy może lepiej  niech się zajmą zdrowiem własnym i nie narażają na stresy, które wzmagają objawy schorzenia. Tyle na temat choroby, która przeca od człowieka najczęściej niezależna ( bo psychoza  alkoholowa przy której też występuje  koprolalia zależna jednak jest ).
 
Natomiast na temat bezczelności no to mła sobie myśli że pan O. to absolutne podium. A tak w ogóle to właśnie dzięki panu O. nasi drodzy mało i wielkorolni czekali z utęsknieniem na dopłaty unijne do hektara. Pan O. swoją karierę w ARiMR zaczął do czystek i potem nie miał kto robić tych dofinansowań bo krewni królika nie opanowali tematu. Miszczu! Na szczęście pan O. z "zawodu jest dyrektorem" i poszedł pastwić  się do Energi. Mimo tego że to w gruncie rzeczy takie smutne  to jest jednocześnie cholernie wesołe i mła jest wdzięczna panu O. za tę chwilę rozrywki w ciężkim dla niej tygodniu. Co prawda nie on jeden się stara, nasz premier walnął taką mowę przy okazji budowy tunelu pod Świną, robionego zresztą za pieniędze unijne i samorządowe, że mła poczuła się znów młoda. Miazmaty komuny to sprawiły. No ale  nie ma się co dziwić, naszego premiera od jedenastego roku życia SB porywało i torturowało to mu się wzięło i utrwaliło gadanie w komuszym stylu. Choć i tak wiertło na miarę naszych możliwości nie przebije tej chwili kiedy nasz premier raz przypadkiem prawdę powiedział ( "Dzisiaj nasza polityka, polityka Prawa i Sprawiedliwości, polityka Zjednoczonej prawicy w Europie i Polsce doprowadziła do tego, że nasza polityka nie jest ani biała czyli uległa, ani czerwona czyli postkomunistyczna. Jest biało-czerwona!" - kocham ten cytat ).
 
Z drugiej strony barykady politycznej mła postanowił rozśmieszyć były przewodniczący  Schetyna, który zamierza budować nowy  kompromis aborcyjny. Mła się zastanawia na czym ten kompromis miałby polegać? Pomysły takie  się jej pod czachą roją  że ho, ho i jeszcze bardziej. Czasem mam wrażenie że zajęci polityką panowie ( i niestety panie tyż ) przegapili info o rozwoju nauk wszelakich. Żyją w świecie  w którym  zygota  za łaskawym politycznym "postępowym" zezwoleniem może  być implantowana ale broń boszsz  fiolki w której się znajduje na glebę upuścić boby się człowieka zabiło. Patrząc  na to od inszej  strony swego czasu prof. Zoll and his band nadali jakąś tam  formę osobowości prawnej komórkom  więc kontynuacją prawa komórek  do życia  ( pewnie o tym prof. nie pomyślał )  będzie stwarzanie im takiej możliwości poza organizmem matki. Inkubator przeca dozwolony jak najbardziej, trza tylko udoskonalić urządzenie coby podtrzymywało  życie i zapewniało dobrutki mamine  od jak najwcześniejszego stadium rozwoju. Zdaniem  mła prof. Zoll i były przewodniczący  Schetyna wyprzedzajo znacznie swoje czasy, he, he, he. Przez przypadek ale wyprzedzajo. Kiedyś produkowane  fabryczną metodą dzieci z inkubatorów będo się uczyć o tych dwóch  światłych mężach. Ciekawe  co na to ich  coolega  Szymon? No bo ten... no... epidiaskop  powinien  być zadowolniony, w końcu  ochrona życia od poczęcia byłaby zapewniona! A że nie tradycyjnie dziecioróbstwo tylko fabryczne?  Sztuka jest sztuka. A dziś  na całym świecie ludzie odchodzo od rzemiosła, same operatory guzika. Mła cóś o tym wie. No i inkubator zawsze  można poświęcić.


Dobrze  że mła może w dziedzinie rozrywki czyli wytchnienia od smutków życia liczyć na cóś innego niż tylko głupoty wyprawiane i wygadywane przez politycznych. Na szczęście mła dorwała komiks muminkowy. A teraz czyta o tym co tak ją śmieszy  w  wykonaniu politycznych  -  czyta o tym jak to Muminek nie przewidział długofalowych skutków własnego działania,  czyli zaproszenia do domku niejakiego Bobka.  Ryjek, którego swego czasu podejrzewałam tylko o pełną niemocy pazerność i zauroczenie materializmem okazał się niezłym kombinatorem. Książka jest pięknie wydana, niestety cena z tych zaporowych (  mła dostała ją w prezencie, znaczy kupiła za pozwoleństwem ). Mła czuje bliską pokrewność  duchową z Muminkami, niekiedy czytając opowiastki widzi siebie ( np. mła podobnie jak Włóczykij nie jest w stanie się dorobić z powodu ciągot romantycznych, problem pomocy domowej  jest u niej palący, a życie domowe często  odpowiada wyobrażeniom  Tatusia Muminka o życiu właściwym ).




Nawet rozmowy z Panem Dzidkiem na temat dźwigania przez niego wiader z węglem cóś mła przypominajo szantaże rodem z Doliny Muminków. Taa... z rzeczy odfajkowanych to mła zamontowała wreszcie, znaczy cóś po roku i sporym kawałku,  te uchwyciki do robionych  mebelków co sobie wyplanowała. Trwało jak to zwykle u mła ale z drugiej strony to przeca mła na mebelki codziennie patrzy a nie dzikie tłumy, jej nie przeszkadzało dłuuugo, jeść nie wołało więc problemu nie ma. Teraz uchwyciki są, cudnie  mosiężne i mła ma za co szufladki chwytać. Za to nie ma już  żadnego pretekstu żeby z robieniem pozostałych mebelków czekać. Czasu co prawda  poświęcić zbożnej działalności mebelkowej za wiele nie może  ale kto ma tyle czasu ile mu naprawdę potrzeba? Znaczy mła się będzie chyba w kwietniu spinać i wogle bo ogród, bo Piesa ma nawiedzić, bo chałupa, bo jej zwierzyniec i jej staruszki. No się dzieje! 
 

Na zakończenie tego postu napiszę że obecnie czyli w sobotę martwię się o Szpagetkę i Gienię. U Szpagetki problem dziąsłowy się chyba zaczyna a u Gieni problem z wiekiem, tzn. cały człowiek ją zawodzi. Dziś  czuła się tak źle  że trza nam było wezwać pogotowie  ( czego staramy się unikać ze względów oczywistych ). Nie znalazłam zdjęć Cleo, są chyba na dysku zewnętrznym na którym jest tak dużo fot że nie mam siły w nich grzebać. Musicie sobie zatem wyobrazić mieszankę mau w odcieniu szaro - płowym. Zrobiłam za to foty uchwycików i mebelka oraz fotę czajniczka herbatkowego ( imbryk klasyczny )  i kubeczka w jeże malowanego  do onego imbryczka. Mła zakupiła za pośrednictwem Psicy na słynnych targach w Bolesławcu. Aha, mła ma zamiar kupić w tym roku troszki nowych irysów, ale o tym w inszym poście.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 1498

Trending Articles


Sprawdź z którą postacią z anime dzielisz urodziny


MDM - Muzyka Dla Miasta (2009)


Częstotliwość 3.722MHz


POSZUKIWANY TOMASZ SKOWRON-ANGLIA


Ciasto 3 Bit


Kasowanie inspekcji Hyundai ix35


Steel Division 2 SPOLSZCZENIE


SZCZOTKOWANIE TWARZY NA SUCHO


Potrzebuje schemat budowy silnika YX140


Musierowicz Małgorzata - Kwiat kalafiora [audiobook PL]



<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>