Jeszcze zimowo, jeszcze śniegi zalegające w ogrodzie. Ale słońce daje jak farelka czyli słoneczko, śnieg ma konsystencje granity, ptocy śpiewajo razem z fabrycznymi kotami, domowe koty są bardzo niedobre a spod śniegu wychodzą pierwsze cebulaczki i ciemiernikowe kfioty. Na nagich pędach oczaru pojawiły się też pierwsze "pajączki", liderem oczarowych kwitnień okazała się w tym roku odmiana 'Arnold Promise'. Kfiotki jak na razie nie wyglądają jakoś szokująco spektakularnie ale mła się cieszy ich słoneczną barwą bo straszliwie spragniona jest kolorów po śnieżnej zimie. W końcu ile można oglądać różnych odcienie bieli? Hym... co inszego biel kfiotków śnieżyczki przebiśnieg, w końcu to jest biel z zielenią, całkiem co inszego niż biały puch. Na razie mła obserwuje pojedyncze kfiotki przebijające się przez śniegi, może wzrost temperatury spowoduje że w miarę prędko ujrzy całe śnieżyczkowe kępki. Bardzo jest ciekawa kwitnień swoich zeszłorocznych niderlandzkich zakupów.Oczywiście oczami wyobraźni to mła już widzi te śnieżyczkowe łany, które w przyszłości opanują Alcatraz ale na razie z niecierpliwością wygląda pierwszych kfiotków nowo zakupionych śnieżyczek. Szczególnie trzyma kciuki za odmiany pełnokwiatowe, które jakoś do tej pory nie chciały za dobrze rosnąć w Alcatrazie ( określenie "za dobrze" to eufemizm, odmawiały małpy współpracy z ogrodem i tyle ). Mła zajrzała też na stanowisko które wybrały sobie cyklamenki czyli na bluszczowisko pod kasztanowcem w ogrodzie. W tym miejscu śniegi już zeszły a mła odkryła szykujące się do startu pączki cyklamenów. Na razie jeszcze mocno zwinięte ale pędy już ruszyły w górę, jeszcze trochę i mła zobaczy pierwsze różowe kfiotki ( odmiana biało kwitnąca jakoś wolniej u mła wchodzi w okres kwitnienia, nie wiem czy to wina stanowiska czy po prostu odmiany biało kwitnące tak mają ).
Jedyne czego mła się ogrodowo teraz boi to nagłej zmiany temperatur w marcu. Mało co jest paskudniejszego dla ogrodnika niż zmrożona wiosna. Jakby zamrozić nadzieję. Mła się "pociesza" tzw. globalnym ociepleniem czyli prognozowaną wyższą temperaturą w marcu. Z drugiej strony tak się jej niemile przypomina że ostrej zimy to w tym roku niby miało nie być. No cóż, w końcu spora część meteorologii to zabawa z modelami a jak nieraz wygląda stosunek modeli do rzeczywistości to sobie możemy poobserwować na podstawie tzw. pandemii koronawirusa, gdzie o modelach nie tak dawno lansowanych w mediach jako jedynie słuszne prognozy rozwoju sytuacji epidemiologicznej, chcą najszybciej zapomnieć zarówno ich autorzy jak i ci którzy owe modele lansowali. Tak więc mła z lekkim niepokojem czeka na marzec.
Jedyne czego mła się ogrodowo teraz boi to nagłej zmiany temperatur w marcu. Mało co jest paskudniejszego dla ogrodnika niż zmrożona wiosna. Jakby zamrozić nadzieję. Mła się "pociesza" tzw. globalnym ociepleniem czyli prognozowaną wyższą temperaturą w marcu. Z drugiej strony tak się jej niemile przypomina że ostrej zimy to w tym roku niby miało nie być. No cóż, w końcu spora część meteorologii to zabawa z modelami a jak nieraz wygląda stosunek modeli do rzeczywistości to sobie możemy poobserwować na podstawie tzw. pandemii koronawirusa, gdzie o modelach nie tak dawno lansowanych w mediach jako jedynie słuszne prognozy rozwoju sytuacji epidemiologicznej, chcą najszybciej zapomnieć zarówno ich autorzy jak i ci którzy owe modele lansowali. Tak więc mła z lekkim niepokojem czeka na marzec.