Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1491

Nieromantyczne podsumowanie pandemiczne

$
0
0

Dziś wpis na tematy pandemiczne i około pandemiczne   czyli zafiksowanie mła na temacie.  No cóż, jak mało co wkurza ją obecny real  zafundowany nam przez  politycznych, którym podoba się  sposób zarządzania poprzez restrykcje.  Znaczy mła znów  będzie ćwierkała o konieczności zniszczenia Kartaginy.  O covidzie, panice i problemach na styku polityka, media, biznes wypisał się  arystokratycznie i błękitnokrwiście pan na Lichtensteinie.  Mła nie podziela jego zachwytów nad szybkością opracowania szczepionek przez Big Pfarma ( tu książę pan jawi jej się troszki jako dotychczasowy bezkrytyczny  entuzjasta, któremu cóś tam zaczyna świtać,  bo o metodach leczenia pisze  nieśmiało ), jednakże  z resztą jego wywodów  się zgadza. Przytoczę Wam  zdanie o lockdownach naszych powszechnych  pod  którym  mogłabym  się podpisać - "Wszelką winę należy przypisać tym politykom i tym mediom, którzy podsycali panikę i koncentrowali się na blokadach jako jedynym sposobie spowolnienia rozprzestrzeniania się wirusa zamiast promować więcej możliwości zaangażowania obywateli w walkę z wirusem. Wysiłek ten powinien opierać się na osobistej odpowiedzialności obywateli, a nie na ograniczeniach. Stracono przy tym okazję do zaprezentowania zalet zdrowego stylu życia w celach profilaktycznych.". Amen.  Zaczyna  się w mainstreamie  medialnym podsumowywanie roku z covidem. Środki użyte do zwalczania  zarazy zostały zweryfikowane przez  życie, kraje które  wprowadzały wielokrotnie zamknięcie  nie mogą  się pochwalić jakimiś  spektakularnymi sukcesami, zauważalnie niższą ilością zgonów czy zachorowań. Ćwierkanie  o tym ile  to istnień  uratowała taka kwarantanna jest opowieścią zawieszoną w próżni bo równie dobrze  można by zacząć  ćwierkać o tym ile istnień wprowadzenie  wielokrotnych lockdownów  zabrało. Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku  pojawia  się słówko hipotetycznie, które oznacza  że twardych dowodów na to że lockdown kogokolwiek uratował nie ma.  Za to  wirusolodzy  cóś zaczynają przebąkiwać że zbyt długa kwarantanna wprowadzona jako sposób zwalczania zarazy może być odpowiedzialna  za powstawanie groźniejszych mutacji.

Nie da  się czegóś takiego w  informacjach zapodawanych przez mendia pomijać bo ludzie przeca oczy majo i widzo, uszy majo i słyszo i co  gorsze, mózgi po miesiącach zastraszania wychodzące ze stanu  histerii jakby zaczynają sobie sprawy układać. No i mamy zbyt dużą różnicę pomiędzy realem  a wirtualem, że tak rzecz określę. Dysonans poznawczy kończy  się tym że normalsi  ufają temu co są w stanie zweryfikować.   Stan na dzisiaj? Przed współtworzącymi wirtualną rzeczywistość  pojawia  się nowe zadanie - jak wyjść  z bajzlu, który stworzyli,  z najmniejszą ilością strat. Jak na razie  koszą politycznych, upadły  rządy Włoch i Holandii,  w kolejce być może Czechy. W Niemczech chadecy  wcale nie mogą być  pewni że to z ich ugrupowania  będzie wywodził się kanclerz, we Francji czy Hiszpanii nie widać entuzjazmu dla zarzundów w ten  a nie w inny sposób walczących z zarazą. Jakby  było mało  UE okazała się nie być  wystarczająco  silnym partnerem dla koncernów, co nie wróży dobrze obecnej Komisji Europejskiej. I wszystko  to polityczne majo na własne życzenie, w pogoni za słupkami poparcia, nakręcani przez lobbystów  dali się wkręcić w coś  z czego nie wychodzi się cało. Szczerze? Prawdziwie po polsku napiszę - dobrze im tak!  Szkoda tylko że to "dobrze im tak"  jak zwykle odbywa  się naszym kosztem.

Mła  się martwi teraz  tym  czy osłabiona  "walką z covidem" i "sukcesami" szczepionkowymi  KE poradzi sobie z przeprowadzeniem medialnych reform.  No bo przeca to nie sami polityczni nakręcali spiralę strachu, media są tak  samo  jak nie bardziej  winne. Reformy  medialne  zatem są  konieczne, ponieważ  dostawcy informacji nie zachowują obiektywizmu. No cóż, rzeczywiście  działają  jak  redakcje dziennikarskie związane  z konkretnymi opcjami  politycznymi, tylko że politykę  rozumieją w sposób najprostszy - ten kto zwiększa ich  zyski jest najlepszą opcją.  Pozycjonując informacje kreują rzeczywistość, w  czym pomagają im narzędzia  uzyskiwane  za pomocą  serwisów społecznościowych. Większość ludzi jest  nieświadoma że korzystanie z tych serwisów (  przeca ja nie mam jakichś  szczególnych tajemnic - to jest najczęściej  powtarzana mantra przez użytkowników serwisów  ) pomaga zbierać dane które umożliwiają bezpośredni wpływ  na rzeczywistość  tym którzy są w stanie zapłacić za "profilowanie wyborców" ( udowodnione, niestety ).  Jakoś nie ma powszechnych protestów  w tej sprawie, to politycy walcząc o swoje upominają się o reguły obrotu danymi. Hym... pomyślicie że lekka paranoja bo mła z pomocą serwisu społecznościowego jakim  jest blogger  wypisuje herezje wobec religii naszej powszechnej, znaczy  informatyzacji i świętych jej  czyli  koncernów medialnych.

No ale mła  nie ma zasięgów, nie jest niebezpieczna,  to sobie może pisać  co chce. Inaczej  by to wyglądało  gdyby mła jakimś  cudem zasięgi sama z się  miała  albo jej  zasięgi robiono. Mła jest nie tylko za opodatkowaniem gigantów, mła  jest tyż wielką zwolenniczką zmuszenia ich do przestrzegania zasad: ochrony danych,  obiektywizmu  i w ramach wisienki na torcie zaprzestania  mnóstwa zabaw z algorytmami. Niepokoi ją jak diabli  banowanie tego ryżego debila z Hameryki  przez medium, które go wykreowało.  To jest już tak czytelne  że  trzeba  być  ślepym żeby nie zauważyć  nadmiernego wpływu korporacji. Oczywiście   cała ta sprawa ma  się nijak  do tego czegóś  co wytworzyły nasze  głupki z  zarzundu i co nazwały daniną medialną ( jak zwykle  kretyńsko pojechali z podwójnym opodatkowaniem, w żadnym sądzie międzynarodowym  by się to nie ostało ). To taka opowieść  dla  niezorientowanych, nie mająca naprawdę na celu ściągnięcie pieniędzy z  mega  korporacji. Żeby  była kropeczka nad i, nasz zarzund  to na żadną wojenkę prawdziwą z korporacjami  nie pójdzie bo jest za cienki w uszach. Ta niekompetentna ekipa z takim charakterystycznym dla się patriotycznym  zadęciem dała ciała w tym temacie już zeszłym roku, podziękowania za zaniechanie w sprawie opodatkowania Google i spółki składał nam osobiście były vice prezydent USA.  I tak dobrze  bo po prawdzie to  wystarczyło tupnięcie nóżką pani gubernator zza Wielkiej  Wody i dziewczęta i chłopcy z  zarzundu na tyłkach by usiedli a rączki w pozycję służ ułożyli. Tyle w kwestii patriotyzmu zarzundu i jego sprawczości.

Nasze polityczne z zarzundu  otworzyły kolejne  fronty walk tyle że  mła nie śledzi  bo "ale to już było".  Mła czuje w lewej pięcie  że chyba koniec kadencji nam się będzie zbliżał ale czy to będzie już  zaraz  czy za rok to nie wie. Mła sądzi że i u nas jak wszędzie popandemiczne rozliczenia źle się skończą dla obecnego zarzundu,  niestety mła nie jest jak na razie w stanie wykrzesać z się optymizmu wobec programu ( a raczej jego braku ) obecnej opozycji.  Mła czeka na cóś nowego bo  "ale to już było" ze strony opozycji odbija  się jej czkawką. Nie chodzi nawet o zmianę szyldów tylko  o zmianę pokoleniową,  mła ma dość  styropianów tkwiących wciąż jedną nogą w komunie, sierot po lewicy i nawet prezenter chcący być dobry dla wszystkich jej nie ekscytuje. O korwiniątkach nie wspomnę  bo mła uważa  ich za pożytecznych idiotów Wujka  Wołodii, w najlepszym razie.  No a przede wszystkim ma  dość  tych wszystkich pieczeniarzy, którzy urządzą  się przy każdej władzy i doją państwo czyli nas  aż niemiło. Pewnie znowu, quźwa, przyjdzie jej głosować   na mniejsze zło. Ten absolutnie nieromantyczny walentynkowy wpis ilustrują zdjęcia z czasów grypy hiszpanki i jedno późniejsze  ( chyba z lat 30 XX wieku, przyłbice tak urocze że nie mogłam  się oprzeć ). W muzyczniku białe  śpiewy czyli bułgarska muzyczka.



Viewing all articles
Browse latest Browse all 1491


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>