
Kiedy rzeczywistość skrzeczy tak że mła uszy zaczynają boleć to znak że trza się przenieść w świat mniej rzeczywisty, coby real osłodzić i jakoś z godnością znieść. Mła doszła do wniosku że w jej przypadku najlepiej będzie ponownie zostać lady. Warunki spełnia, ma z lekka porąbaną rodzinę i duży dom sprawiający wieczne kłopoty ( a to dach przecieknie gdzie nie trza, a to ściankę trza wzmocnić ). Ma też ogród wymagający doglądania przez nieistniejących ogrodników i zawyżone poczucie własnej wartości. No wypisz wymaluj typowa brytolska lady z lat 20 XX wieku. Co prawda facjata widziana w lusterku ma się tak do urody kobiet z Albionu jak kfiotek Rosa canina do kfiotków róż Austina ale przeca ja jestem uroda stepów, powiew dziczyzny i tajemnica Orientu w jednym. Znaczy nie mogę być wielopłatkowa, nie ta bajka. Poza tym wszystko się zgadza. Mła zastanawiała się długo do kogo mogłaby się zwracać jak do osobistej pokojówki, znaczy po nazwisku i wyszło jej że do nikogo. Co prawda Małgoś urechotawszy się najpierw z przekonania mła o tym że jest zupełnie jak brytolska lady, wyraziła gotowość do poświęceń ale mła stwierdziła że nie skorzysta. Dawno, dawno temu, Małgoś jako bardzo młoda panienka była na "służbie" u bardzo porządnej rodziny Ś., króciutko bo socjalizm realny się zaczął rozpełzać ale Małgoś pokumała co i jak. Mła się bała że Małgoś zacznie mieć wymagania żeby mła się zaczęła zachowywać jak przystało na damę z lat dawnych a mła jest damą z konwenansów wyzwoloną. Znaczy mła by mogła nie dorastać do poprzeczki wysoko ustawionej przez jej osobistą pokojówkę. Na koty mła liczyć nie może bo one chcą robić za osobistych pupili a nie za służbę ( że też mła mogła w ogóle o czymś takim pomyśleć, zgroza ). Wyszło na to że mła będzie gadać do siebie i sobie samej wydawać polecenia, taa... bardzo to nowoczesne i ekscytujące.
Najsmpierw mła zażąda od siebie zrobienia porządnego prania, z praniem firan włącznie. Mła nie cierpi zdejmować swoich zasłono - firan z okien, ponieważ wymaga to od niej wchodzenia na drabinę malarską, której to czynności mła nie znosi bo się jej we łbie, tfu!... w szlachetnej główce zakręca. Jednakże pani mła się sprzeciwiać nie będzie i zrobi co ona każe. W ogóle to służba powinna posprzątać chałupę a nie że pani się niecierpliwi i waporów dostaje kiedy widzi kocie kłaczki zebrane w kłąb i fruwające po podłodze w salonie ( znaczy w pokoju Cioci Dany i Azy ). Mła chyba będzie musiała zrobić przeszkolenie osobistej pokojówce, kamerdynerowi, pokojówkom, lokajom oraz podkuchennej. No wiecie, służba mła wyraźnie się opiendrala. Mła się zatem musi wziąć na poważnie za problem, najpierw zażąda a potem wykona ( z cicha pyskując ). Ciężko jej to przyjdzie bo cóś jest nie w formie, nie żeby covida miała ale czuje wyraźny ubytek sił. Niestety chałupa aż wrzeszczy coby ją sprzątać i głucha jest na wymówki mła że mła kiedy już zlezie do domu to jest wypluta. Bezwzględność chałupy jest przez mła poczytywana za chamstwo i uzurpację bo chałupa i jej wygląd nigdy nie były dla mła najistotniejszą kwestią w życiu. Jednakże mimo niechęci do chałupy mła przyznaje że milej mieszkać w miejscu w którym człowiek nie potyka się o porozstawiane suszarki na których kłębią się ciuchy, które trza pochować w szufladach i szafach ( niektóre z nich trza też, o zgrozo, przeprasować ). Mła po prostu czuje że najdejszła wiekopomna chwila i czas odgruzowania stajni Augiasza. Lady Tabazella wzdycha i wydawa służbie czyli sobie polecenia , których kwestionować nie sposób. Żebyż choć mła mogła sprzątać w kapeluszu z piórami to by jej jakoś lżej na duszy i ciele było!
W muzyczniku dziś muzyczka bardzo aligancka, mła od czasu do czasu czuję potrzebę odsłuchania Gymnopédie Erika Satie. Dla Was Gymnopédie nr 1