W pierwszych słowach tego wpisu ulżę sobie na temat nowego bloggera. W zeszłym roku informatycy zajmujący się tą aplikacją wyprodukowali nowe, lepsze, na - naj super mega gówno! Dla mła cały zespół pracujący nad nowym bloggerem zasłużył na solidnego kopa w zadek, wykonanego butem stalą podkutym. Mła się nawet sadystycznie zastanawia czy podeszwa buta do wymierzania kary nie powinna mieć jakichś kolców czy czegóś w tym guście, wicie rozumicie , im mocniejszy bodziec tym silniejsza reakcja. Choć po prawdzie reakcja powinna nastąpić po refleksji a mła podejrzewa że bloggerowi są do owej niezdolni. Któryś już miesiąc mija od wprowadzenia nowinek a wklejanie fotek nadal jest katorgą, zapis HTML jest mało czytelny, przenoszenie tekstu pod foty wymaga nieraz dłuższego kombinowania. Generalnie to z całkiem niezłej aplikacji możliwej do opanowania nawet przez informatycznie niedorozwiniętych zrobiono paskudny w obsłudze program który wygląda na taki mający odstraszać od użytkowania. Qurcze, może bloggerowi walczą z obciążeniem sieci przez pitu - pitu, tak podstępnie, że niby ludzie sami z siebie milkną a nie że któś im jakieś limity wyznacza albo co insze w tym guście? Kto wie? Jeszcze trochę i pojawio się tacy co do tych bloggerowych niedoróbek teorię dorobią, rzecz jasna spiskową.
No dobra, ale mła nie o tym chciała pisać, mła się chciała wylać via klawiatura na monitor w sprawie sukulentów. Jak wiecie mła od pewnego czasu przeżywa fascynację tą grupą roślin. Roślinne hardcory są w stanie przeżyć zapominalstwo mła jak i kontakt trzeciego stopnia z kotami. Mła ma taką małą fazę na eszewerie. Eszeweria nazwę rodzajową zawdzięczają Atanasio Echeverría y Godoy , ilustratorowi atlasów botanicznych, który przyczynił się do powstania dzieła. "Flora Mexicana". Echeveria to rodzaj roślin należący do rodziny gruboszowatych Crassulaceae, pochodzący z obszarów półpustynnych Kalifornii, Ameryki Środkowej, Meksyku i północno-zachodniej Ameryki Południowej. Według niektórych ujęć taksonomicznych do rodzaju tego należy około 150 gatunków ale są z tym pewne jazdy bo jest bardzo bliskie pokrewieństwo z gatunkami Cremnophila, Graptopetalum, Pachyphytum i Thompsonella, a także z gatunkami Sedum sect. Pachysedum . Molekularne badania filogenetyczne wielokrotnie wykazały, że rodzaj nie jest monofiletyczny. Badania nadal trwają i co i raz są zaskoczki, rośliny zmieniają nazwę, zaliczane są do innego rodzaju. Eszewerie są roślinami mało wymagalnymi, co jest dobre dla zapominalskich domowych ogrodników. Nie należy ich często podlewać ( w czasie sezonu wegetacyjnego podlewa się je co dwa tygodnie, w czasie upałów raz w tygodniu, zimą podlewanie zrobić raz w miesiącu - no chyba że pomieszczenie ciepłe , wtedy dwa razy na miesiąc podlewanko ). Eszewerie kochają słoneczko, im więcej tym lepiej.
Jeśli chodzi o uprawę tzw. żywych kamieni czyli litopsów to mła odniosła sukces umiarkowany, z czterech kamyczków przeżyły dwa. Z tym że tym dwóm cóś ma się na życie. Na pierwszej fotce jest nieznana mła z nazwy forma Echeveria gibbiflora, na drugiej Echeveria purpurosum, na trzeciej mieszaniec ( mła podejrzewa Echeveria gibbiflora 'Purple Pearl'). Później są dwie fotki różnych miksów a następnie Echeveria lilacina, Echeveria gibbiiflora, Echeveria chihuahuensis ( przez mła zwana ciułałką ). Potem to już wiecie co, choć mam takie jakieś zdziwne uczucie że ten z przedostatniej fotki ma swoją nazwę która z litopsem ma niewiele wspólnego. W muzyczniku senne koszmarki naczelnika poczty w Tomaszowie o których śpiewają Skaldowie.