Mła zrobiła przerwę w przebieżce po giardino i napisze Wam cóś na Sylwka. Średnio miłego bo i rok był taki niemiły ( za mła trzy grudniowe pogrzeby: Danieli, Ciotki Basi i jej depresji, no i słoneczku jej dzieciństwa się nie udało, jak się okazało przeziębienie zwykłe mogło je wykończyć a co dopiero grypa czy covid ). Mła stara się bardzo mieć dobry nastrój ale proste to nie jest. Na szczęście na polytycznych zawsze można liczyć. Nasze się starajo jak mogo ale chyba już mało mogo bo ludziska zaczęli ich olewać ciepłym moczem a one polytyczne nie chcąc żeby ów fakt olewczy ujrzał światek, wycofują się z tego czym właśnie ludziskom groziły albo usiłujo puszczać oczko. Przy okazji kradno na potęgę ( ponoć ostatnio bank podpiendrolili ) bo im się wydawa że to nie oni będo oddawać. Nie tylko u nas takie zabawności, zdaje się że w Hiszpanii jest podobnie. Dla mła jednak zdecydowane pierwsze miejsce na podium, ze sporą przewagą nad innymi, majo brytyjskie polytyczne.
![]()
Normalnie to mła by się zarykiwała ale w czarnych chwilach się tylko uśmiechnęła ( z politowaniem ) - facet z mopem na głowie zaćwierkał o mutacji ( o której wiedziano od września ) po czym brytyjska opinia publiczna dostała w prezencie a little Brexit. 48 godzin i podpisano to czego się nie dało podpisać przez cztery lata. I jedyne czego teraz pragnie facet z mopem na głowie to to żeby cooledzy od brexitu powiedzieli że jest cool - że Brytole są samodzielni, samorządni i w ogóle Imperium. Co prawda są tam w tej umowie z UE jakieś pierdoły skutkujące brakiem terytorialnej integralności UK, koniecznością przestrzegania unijnych przepisów dotyczących towarów eksportowanych na rynki UE, koniecznością płacenia kasy za to że się z UE handluje i najgorsza dupanda czyli osłabieniem City ale kto by się tam tym przejmował jak dostanie paszport w kolorze blue. Ten numer z zamknięciem francuskiej granicy i zbieg okoliczności czyli podpisanie umowy były niemal tak śmieszne jak rzund włoski i Makrela razem wzięci. Dupek zza Oceanu miał już swoje pięć minut i powoli się o nim zapomina ( i dobrze, choćby ze względu na estetykę ). Mła zatem czuje się troszki rozweselona i podniesiona nieco na duchu przez polytycznych, przynajmniej raz na cóś się przydali.
![]()
![]()
![]()
Ogrodowo to ten rok nie był najciekawszy, niby było nieco więcej czasu na prace ogrodowe ale atmosfera jakoś nie sprzyjała. Bareizmy przeszkadzały w szkółkowaniu, wiele ogrodujących siedziało w domu wystraszonych wirusem który mógł na nich czyhać nawet na leśnych ścieżkach ( dlatego rzund w mundrości swojej pozamykał lasy ). Mła niby cóś tam w ogródku robiła ale efektów specjalnie nie widać. Dla mła był to rok pożegnania z bukszpanami, azjatyckie ścierwo się rzuciło a specjalistyczny w Odzi był zamknięty. Na temat sprowadzanych bakterii przesyłanych pocztą czy kurierem mła słyszała różne opinie, zdaje się że bakterie żeby działać potrzebują pitolenia się z nimi jak ze szczepionką wiadomej firmy. Nie zawsze się w glebie aktywizują, nie są wcale tak proste w obsłudze jak mikoryzy. Skutek jest jaki jest - bukszpanowe wykopki. Jesienią zwaliło się drzewo na Suchą - Żwirową dla dopełnienia bukszpanowego koszmaru. Za to prace ogrodowe trwały jeszcze w grudniu, tuż przed świętami mła sadziła cebulki kupione po zeta za paczkę w Leroyu. Gryplanów ogrodowych na przyszły rok nie robię, będzie co ma być. Mam tylko nadzieję że pogoda będzie sprzyjała ogrodowaniu, gdyby miała być taka jak w tym roku to nie byłoby tak źle.
![]()
Jeśli chodzi o kocich członków rodziny to sezon mieszany - Szpagetka przestała używać tylnej łapki ze względu na deformacje stawów po wypadku i operacji i objawił się nam Pasiak, któren zdecydował się z nami zamieszkać. Hym... nadal jesteśmy atrakcyjni ( choć po prawdzie to nie my a Mrutek jest taki seksowny brunet co na niego nawet kocury lecą ). Na szczęście poza nieszczęsną przykurczoną łapką Szpagetki wszystko z nią w porządku ( nie licząc zgryźliwości charakteru ale chrome damy tak majo ), ząbki wyczyszczone, ropni niet, apetyt w normie ( nawet ekscesy są w jej wykonaniu typu rzuty ciałem o lodówkę ) i regularne udeptywania i ślinienia mła. Sztaflik zrobiła się po przyjściu Pasiaka bardziej przytulaśna ( bardzo częste sesje ocierań ), znaczy twardo dąży do dopieszczeń a Okularia jeszcze bardziej żyrta ( robi głupie oczka kiedy mówię jej o odchudzaniu ). Mruti postanowił być niszczycielski jak prawdziwe kocury i muszę przed nim chronić firanki ale poza tym sama słodycz.
![]()
Pasiak wychodzi w praniu ale ogólnie to jest przytulasem i chrapolem, rodzina go zaakceptowała choć nadal obnosi się z klejnotami ( Pasiak znaczy, nie rodzina ). U Mamelona w tym roku odeszła Zuzia, dla mła to tyż smutek bo Zuzia pamiętała wszystkie koty i Azunię, hym... odeszła epoka. Z dobrych ludzkich rzeczy to Tatusia nie udało się wykończyć mimo tego że jeden medyczny utytułowany się wziął i przyłożył. Z profesórami tak bywa, czasem prof nie bywa profi. Mła udało się wyjechać na wakacje i zrobiła w jeden tydzień to co miała zrobić we dwa, znaczy zwiedzała wyczynowo. Ani nie zgrubła ani nie schudła, ale kręgosłup dał jej w tym roku popalić ( mła usiłuje kwiczyć reguralnie, cinżko jej idzie bo zapomina ). Magdzioł ma swoje kłopoty, Cio Mary narzeka na stawy a Wujek Jo na nic nie narzeka co zdaniem Cio Mary jest niepokojące. Ciotka Elka i Małgoś - Sąsiadka w jako takiej formie, choć Małgoś cóś w lekkich pretensjach że wszyscy majo covida a ona nie ( jej dzieci przechorowały i Małgoś brak choróbska u się uznała za syndrom wykluczenia - powiedziałam co o tym myślę i mamy trzeci dzień zalewajkę, znaczy obraza jest ).
![]()
![]()
![]()
Co mła ma w gryplanach nieogrodowych - jak już mła pisała w poście wigilijnym w planach Toskania, mła ma kupione bilety do Bolonii na wrzesień. Ponieważ Andaluzja w przyszłym roku odpada ( mła uparła się ją zwiedzać bardzo wczesną wiosenną porą ) to mła się naprawdę wielodniowo dopieściła Toskanią, którą zawsze chciała zobaczyć w jesiennej szacie. Chałupę ma zamówioną zarówno w okolicy San Gimignano jak i we Florencji i zamierza pobujać się nieco po krainie Chianti ( znaczy wieczory z butelką, może niekoniecznie chianti, w Toskanii jest mnóstwo świetnych winnic w okolicach Montepulciano, Montalcino, Carmignano - oprócz oczu trza dopieścić wątrobę ). Mła chciałaby zobaczyć Pizę i Sienę i tak jej jakoś wypadło że mieszkanie baza w San Gimignano jest najlepszą opcją kiedy chce się poruszać samochodem po głównych miastach Toskanii jak też uroczych miasteczkach ( no dobra, mła się przyzna - w San Gimignano jest bardzo znana lodziarnia, wiecie że mła może nie chlać wina ale lodów nie jest w stanie sobie odmówić ). Ogrodowo to mła chce zobaczyć w Toskanii dwa miejsca - ogrody w okolicach Lukki i Giardino Boboli we Florencji. Tak szczerze pisząc żaden z tych ogrodów nie umywa się do tych z Tivoli i okolic Viterbo, więc mła nie jest pewna czy insze plany zwiedzalnicze nie wykopią ogrodów z kalendarza wakacyjnego. To wszystko dopiero we wrześniu ale mła zamówiła teraz bo to jest kwestia ceny za te przyjemności. Na polskie wakacje należycie spędzone mła za bardzo mnie stać, na zagramaniczne to tylko wówczas kiedy planuje z dużym wyprzedzeniem. Mła ma nadzieje że polytyczne nieczego nie wymyślą bo nie ma ochoty jechać z Pippi do Duppi szlakiem Tuwima i Słonimskiego. Wszytko to mła już pisała wcześniej ale teraz powtórzyła bo się delektuje.
![]()
![]()
![]()
No i to właściwie wszystko. Dzisiaj zamiast fot polytyków które by pasiły do pierwszej części wpisu, macie moje stado. One są prawie tak bezczelne jak polytyczne ale znacznie ładniejsze. Potem jest ogródek zimowy, we fragmentach. Złote bomby i chujinka to u Mamelona, która tak jak mła, z całej świątecznej imprezy najbardziej lubi ubieranie dżefka i robienie dekorów. A ten mały na ostatnich fotkach to nowy synek Dżizaasa o którego została stoczona wojna z tzw. właścicielami, którzy mało go nie wykończyli. Obecnie w formie dobrej, Dżizaas twierdzi że aż za, stąd upalenie części wąsów które się przydarzyło podczas kontroli piekarnika z ramienia Stowarzyszenia Źwierząt Domowych ( Tytus i Jeffik - Wasyl już wiedzą że do piekarnika się zagląda w inszym czasie i tyż się da cóś ukraść ). W muzyczniku macie tzw. gorące rytmy. Wszystkiego dobrego Wam życzę w tym Nowym Roku. Żeby żywina nie chorowała i Wy tyż, żeby nikt na Was nie zarabiał rujnując Wam cóś więcej niż tylko plany wakacyjne, żebyśmy po prostu odetchnęli choć na moment od głupoty i chciwości polytycznych wszelkich opcji. No, żebyśmy się wszyscy trzymali i odliczyli w w przyszłego Sylwestra.