Chyba zamorduję Pasiaka, rozlizał sobie łapkę niemal do miącha, dziś Dohtor i cóś mła się zdaje że kołnierz dla samoleczącego się kocurka. Pasiak apetyt ma, podsypia na mła tak coby reszta kotów widziała i gdyby nie ta rana to wydawałby się całkiem zdrowym kotem. Ostatnio był nawet tak łaskawy że czyszczenie uszu przyjął tylko lekkim pomrukiem dezaprobaty ( Mrutek koniecznie chciał widzieć co mła Pasiakowi z uszek wyciąga, natomiast bardzo pilnował coby Pasiak nie widział co z Mrutkowych uszek zostało wyciągnięte ). Jakby mła miała mało na głowie to kotostwo jeszcze ją tresuje. Wszystkich cebulkowo zainteresowanych mła informuje że Holendrzy jeszcze się nie odezwali. Bardzo niedobrze bo mła znów w tym oczekiwaniu wydała kasę na cebulki. Na szczęście na lidlowe czyli na bardzo dobrą jakość za niską ( w miarę ) cenę. No i mła nie kupiła jakichś straszliwych ilości tylko trzy kapersy ( dwa czosnki główkowate Allium sphaerocephalon, bo ich jej zawsze mało i krokusy Crocus tommasinianus 'Barr's Purple', z tegoż samego powodu ).
Kupiła tyż sobie w ramach dopieszczenia wewnętrznego bachora książkę o życiu z kotem. Pozycja z tych pocieszających, nie tylko mła jest tresowana. Niektóre opisy działają na mła wzmacniająco ( nie żeby zaraz Schadenfreude ale mła jakoś lżej że nie ona jedna dostała się pod upazurzoną łapę ). Mła nabyła kolejny krzew do Alcatrazu, żylistek mieszańcowy Deutzia x hybrida'Mont Rose'. Mła posadzi go niedaleko żylistka 'Pink Pom Pom' i kolkwicji, będzie różowo do zarzygania ale mniej do obrabiania. Mła lubi żylistki mieszańcowe, niekłopotliwe są. Raz na jakiś czas cięcie formujące i to właściwie wszystko. Mła oprócz mieszańców uprawia żylistek szorstki 'Candidisima' ( chyba najpopularniejsza odmiana) i żylistek wysmukły, jednakże za najbardziej spektakularnie kwitnące uważa żylistki mieszańcowe. Dorobiła się oprócz najnowszego zakupu i wspomnianej 'Pink Pom Pom', dwóch odmian : 'Strawberry Fields' i 'Magicien'. Żylistki dość szybko rosną więc mła nie szalała coby sadzonka była z tych olbrzymich, zadowoliła się małym krzaczkiem za rozsądną cenę. Mła to wszystko zamierza wsadzić ( oprócz książki rzecz jasna ) kiedy tylko minie ta fala jesiennego chłodku. Nie chciałaby się przeziębić tym bardziej że nie samym ogródkiem człowiek żyje, znów jej się lęgną plany wakacyjne, no, może nawet więcej niż lęgną ( ale cicho sza, coby nie zapeszyć ).
Dzisiejsze fotki czyli zdziśki i wczorajsze ujęcia są takie sobie ( szczególnie te wczorajsze, mła cóś nie umie focić przy sztucznym świetle ) jednakże mła nie mogła sobie odmówić focenia Czachórskiej i Mrutiego pogodzonych przez jesienny chłodek i wspólnie leżakujących na wyrku. Na szóstej fotce macie rzadkie ujęcie Sztaflika pomagającego mła w ogrodzie ( "To ja wykopię tego rojnika i wyniosę." ) Ten panter na dwóch fotkach poniżej to oczywiście Mrutek ( zimno jak dla motyli i pszczółek, troszki mniej oblatują w związku z tym Mrutek i tygrzyk rozczarowani ). Okularia nie dała się sfocić bo nikt nie będzie jej focił na wysiadywaniu worków torfu, ona to tylko w kwiatach i to najlepiej takich pachnących poduszkowców jak goździki, na których można się uwalić szlachetnym, obłym ciałem. Pasiak siedzi w chałupie w szafie i nastraja się na wizytę u Dohtora, madka nie śmiała przeszkadzać. Hym... chciałaby żeby Pasiak był naprawdę dobrze nastrojony i żeby obyło się bez strasznej jazdy ( na wszelki wypadek mła już naszykowała kołnierz ).
Sucha - Żwirowa jak widzicie prawdziwie jesiennieje, mła usiłowała troszki dziś na niej popracować ale wietrzysko zimne i mła uciekła do chałupy, idąc za kocim przykładem. W muzyczniku na chłodek wrześniowy ciepła, swojska muzyczka na rozgrzewkę.