Szpagetka nam chorzeje. Jak zaleczylim nóżkę to Szpagetka przerzuciła się na przewód pokarmowy. Na razie jest leczenie objawowe ale doktor zaćwierkał że po tym wszystkim przydadzą się solidniejsze badania bo po akcjach z przewodem pokarmowym dobrze sprawdzić nereczki. Mła jest cała zaniepokojona bo Szpagetka jest delikatna i potrafi dać popalić. Szpageton spędza całe dnie w ogrodzie w ulubionych bazach, przychodzi wieczorem na pieszczoty i udeptywania ale mła ją podejrzewa że to przychodzenie to dlatego żeby mła się całkiem nie zamartwiła. Je malutko, a słabożerność zawsze mła martwi ( jest leciuteńka poprawa bo zaczęła tyż w porach żarła przychodzić i mła jej cóś tam wciśnie ). Mła sobie postanowiła, żadnego porządkowania baz - kosiarka vs Szpagetka 0:1! Ma być dziko i szczęśliwie, chaszcze krzakowe i wysoka trawa.
Teraz jest kuracja i obserwacja, pewnie mła przybędzie nowe siwe pasmo w wyniku kurowania i obserwowania. Za to reszta kotów nie je tylko żre, zachowują się jak najnowsza generacja odkurzaczy - najmniejsza drobina pokarmu nie ma szansy, wchłoną do ostatniej mikrocząsteczki. Mła chyba będzie sobie musiała dodatkowego źródła dochodu poszukać coby je wykarmić, tym bardziej że wszystko wskazuje na to że rodzina nam się powiększy. Pasiak wyje jak syrena na mój widok, ledwie tylko wejdę na Podwórko ( Sztaflik i Okularia zaczynają wtórować, a Mrutek i Szpagetka są wyraźnie tymi Pasiakowymi odgłosami zdegustowani ). Przez to wycie zaczął już uchodzić za naszego kota, coś czuję że nie ma zmiłuj będę musiała pomyśleć o kastracji i układaniu niewychowańca coby w sezonie niewychodzącym jazd nie było. Mrutek pewnie będzie szczęśliwy z towarzycha ale dziewczynki to na 99% niezadowolnione. Już widzę sama siebie jak ćwierkam "Pasiak patrz mnie na usta - to jest kuweta".
A poza tym to żyję sobie i to wcale nie z wolna i bez świadomości odpowiednio nastrojonej. Tu latam, tam latam i jakoś się nie zanosi na przerwy w lataniu. Nic nie wiem i w związku z tym czuję potrzebę doinformowania jaźni. Mła poza pobieżnym przeglądem info o Hameryce nie podłączała się w tym tygodniu do ścieku mendialnego, chciała bowiem zachować spokój ducha i umysł niezmącony bo ma co innego na głowie. Teraz zajrzała i stwierdziła - naród nadal głupieje bo mu się wydawa że jakoś uda się zatrzymać ten złoty czas pińcet plusów. Trzeźwiejo tylko ci co muszo ruszać do pośredniaków albo czekajo na kasę. Ci co na świadczeniach jado i ewentualnie dorabiajo albo i dokradajo nadal w drodze do nirvany. Mła paczy i rozmyśla nad mądrością przysłowia głupi bo biedny a biedny bo głupi. W Hameryce ryży kretyn czyli najwyższa władza odleciał totalnie - konstytucja USA zabrania działań armii wymierzonych przeciw własnym obywatelom w ich własnym kraju ( i słusznie ) a jemu się marzo jakieś wojskowe pacyfikacje i kłapie gębą głupoty zamiast tonować nastroje ( czym innym są groźby - byle nie puste - wobec plądrującego motłochu a czym innym wyprowadzenie wojska na ulice ).
Skutek pewnie będzie taki że policja będzie musiała działać jak wojsko, choć przecież wojskiem nie jest. Wtedy dopiero będzie brutalna. Zgroza! Przy okazji poszerzania dostępu do info i wygrzebywania się z bańki informacyjnej mła natrafiła na ciekawe informacje dotyczące sprawy Jeffreya Epsteina. Znajomość świecznikowych osób, unikanie oskarżeń przez powoływanie się na wpływy, kasa nie wiadomo skąd, przysługi i szantaże mogły nie być wszystkim co nam o tej sprawie wiadomo. Istnieje być może w tej sprawie drugie dno które nazywa się działalność tajnych służb. Jest cóś takiego w menu działań operacyjnych owych służb jak honey trap i kto wie czy w tym wypadku nie mamy z tym do czynienia. Potrzeba zdobywania kompromatów na ludzi polityki i biznesu i działanie pod ochronnym parasolem tajnych służb może tłumaczyć tak długi okres bujania Epsteina na swobodzie i fakt że jak do tej pory żadna z innych osób zamieszanych w proceder z wykorzystywaniem małoletnich za to nie beknęła.
Pytanie czy rzecz dotyczy służb amerykańskich czy innych i czy da się cóś z tych dywagacji tajnosłużbowych udowodnić. Na razie hush - hush. Mła westchnąwszy jak sobie poczytawszy bo doszło do niej że pewnie znowu urodzi się teoria spiskowa, bo służby to nie lubio jak się im zagląda "do gotowania". O pandemii naszej powszechnej to mła się dowiedziała tyle że jest albo jej nie ma w zależności od zapotrzebowania ludziów politycznych i sympatii politycznych konkretnych redakcji. Mła się dowiedziała tyż że głosować na prezydenta mamy w tym miesiącu, co prawda niekonstytucyjnie ale zgodnie z politycznym konsensusem i stwierdziła że jest to głupie bo zabawy z prawem na ogół prowadzą do bezprawia. No ale czego mła od politycznych wymaga? To so przeca ludzie specjalnej beztroski. Potem jeszcze doszła zabawa w chamską hołotę, taka odmiana zabawy w mordy zdradzieckie, najwyraźniej wykonana ku uciesze tych co to jeszcze te pogrywki obserwujo ( a tych to zdaje się nieustająco ubywa ). Po przeglądzie wiadomości nieprawdziwych, półprawdziwych a nawet takich prawdopodobnych, mła uznała że czas się wyłączyć od podajnika mendialnej papki do końca następnego tygodnia przynajmniej ( a jak się da to nawet dłużej ), bo inaczej strumień wiedzy jej zaszkodzi na komórki nadwyrężonego pracą mózgu. Obowiązek uświadamiania się spełniła. Przy okazji grzebania w necie mła przypomniała sobie radosną parodię dziennikarskiej twórczości, którą swego czasu zabawiali czytelników Słonimski i Tuwim. Mła się nawet pokusiła o podłączenie do mistrzów z własną parodią info o złośliwej ćmie azjatyckiej, której gąsienice wpieprzyły jej bukszpany. Ku pocieszce wymyśliła sobie jakby takie info o gąsienicy bukszpanożerce wyglądało przygotowane do zapodania czytelnikowi, słuchaczowi czy oglądaczowi przez różne portale informacyjne i wyrechotała się z tych lubych wizji.
Teraz będzie kobieco. Mła postanowiła dopieścić siebie bo jak będzie dopieszczona to może koty przestaną ją dopieszczać gryzoniowym prezentami ( po domu dziś latała jej mysz i mła polowała coby ją uratować z kocich łap - tym razem Mrutuś uraczył madkę ). Tak się w tym dopieszczaniu rozhulała że zakupiła sobie nawet krem do rąk bo jej się tubka spodobała ( tak, mła wie, mało jest rzeczy bardziej kretyńskich niż kupowanie kosmetyków ze względu na urodę opakowań ). Na szczęście krem okazał się być dobrym. Pono naturalny jak się da i co dla mła ważne ani sam kosmetyk ani jego składowe nie testowane na animalach ( tak producenci zapewniają, mam nadzieję że nie kręcą ). Mła potrzebowała na gwałt nowego kremu do rąk bo jej łapy po pieleniu i kontakcie z glebą znów przypominają łapy krokodyla. Mła patrzy teraz z przerażeniem na swoje stopy, te z kolei to cóś jak u dinozarów łapy, wyraźnie potrzebują zabiegu typu kwach, folia i godzinne siedzenie z ustrojstwem na stopach. Jak mła tego szybko nie zrobi to zelówki będą jej niepotrzebne, bo będzie mogła chodzić nieobuta a mało co podeszwom jej stóp da radę. Pieprzona kwarantanna - najpierw człowiek zarósł, potem zeskorupiał a najgorsze to że tyłek mu urósł! No i teraz mła musi się ostro za się wziąć bo wygląda po tym zasiedzeniu domowym jeszcze gorzej niż zawsze ( choć ona przeca nie siedziała na tyłku czy zalegiwała, to tylko z tego powodu że nie miała gdzie obciąć włosów, swoich kosmetyków przez internet nie sprowadzała i w ogóle jakoś tak sobie odpuściła bo wszyscy sobie różne rzeczy odpuszczali ).
Mła się dopieszcza zatem jak może i kiedy może, pisząc te słowa ma na ryjcu maseczkę kłamliwie pocieszającą ( w siłę żelazka parowego wyprasowującego zmarchy, załamania i falbanki na gębie to mła nie wierzy ale w to że guma arabska w tej maseczce zawarta trochę mła twarz podklei to tak ). Zaraz przejdzie do robienia paznokci, znaczy szlifierka, jakieś wygładzanie, olejek i pazur może nawet za cóś paznokciopodobnego robić. Jak mła już będzie we własnym mniemaniu dopieszczona i "zrobiona" jak ta Kleopatra ( co dla ludzi oznacza że mła wygląda jak średnio zadbana starsza pani ze sporą nadwagą ), jej włos będzie lśnił naturalnym odcieniem srebła ( lśnienie mła sobie musi załatwić bo srebło co je ma od Matki Natury jakby zaśniedziało czy cóś ), jej paznokieć będzie jak ta perełka, wokół niej będą się unosiły egoztyczne zapachy ( w bardzo rozsądnej cenie, bo mła punkty zebrała ) to wreszcie będzie się mogła z kotami na Podwórku oficjalnie pokazać ( bo jak na razie się z nimi nie pokazuje żeby im, pięknym stworzeniom, wstydu nie przynieść ). Mła się tyż w ramach prasowania gęby dopieści kulinarnie bo najlepiej na zmarchy robi podkład z tłuszczu stosowany wewnętrznie. Postanowiła zastosować podkład z lodów z kawą z dolanym rumem. Cóż, zgodnie z odkryciem Catherine Deneuve kobieta po 50 ma albo ładną twarz albo zgrabny tyłek. Mła stawia na mniejszą ilość zmarszczek bo na zmniejszenie tyłka i tak nie widzi szansy.
Jak widzicie w tym wpisie mła ulokowała produkty, nikt jej za to nie zapłacił i mła nie ma zamiaru niczego polecać bo to co ona sobie chwali ktoś inny wcale nie musi ( Cio Mary twierdzi że mła czym by nie pachniała to zawsze jest jakaś cinżka żywica a Mamelon twierdzi że mła pachnie cukiernią ). Mła sobie tylko ułożyła martwe natury z nową wodą kwiatową i nowym kremikiem, tak dla uciechy oczu. Czasem mła odczuwa konieczność dokobiecenia, rzadko jej to się zdarza ale zdarza
Teraz będzie kurtularnie bo mła w swoim dążeniu do bycia prawdziwa damą nie może zaniedbywać kurtuly. Mła usiłuje czytać, usiłuje nieugięcie znaczy trzyma się prosto jak książkę ma przed oczyma, w żadną stronę ciała nie gnie ale niestety nie pomaga to za wiele w walce z napadami narkolepsji które zdarzają się kiedy mła jest w kontakcie z drukowanym słowem pisanym. Mła zasypia "na sztywno", tylko łeb jej opada. Ech... a mła by chciała tak się trochę dointelektualizować, doryzrywkować a tu chrrr... . Mła się poskarżyła na taki stan rzeczy Cio Mary ale nie znalazła zrozumienia bo Cio Mary cierpi na bezsenność uśmierzaną lekturą. Mła się usiłowała układać do czytania jak Czachórskie i to skutkuje tym że i owszem, człowiek nie zaśnie, jednakże czytać w tych eleganckich pozach tyż ciężko. Jeśli chodzi o tzw. sztuki wizualne to jest tak samo jak ze słowem drukowanym ( hym... może dlatego że ono też wizualne ) - mła zasypia w tempie ekspresowym, ledwie jej jaki obrazek na ekranie mignie. Muzyki mła nie słucha, nawet takiej w tle brzdąkającej bo ona ją rozprasza przy pracy a jak mła zaczyna odpoczywać to zasypia a nie się zasłuchuje. A w ogóle to zmartwienie ze Szpagetką mła gryzie i mła zdecydowanei preferuje przebywanie blisko z kotą ( znaczy ona w ramionach mła ) i wspólne zasypianie nad oglądactwo i podsłuchiwanie. Młą stara się być dobrej myśli a starania najlepiej jej wychodzą kiedy mła widzi czy to kręcącą się czy zasypiającą Szpageterię.