Quantcast
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1489

Codziennik - luz czyli bieg jałowy


Wzięli i poluzowali. Oczywiście jak to u nas w zwyczaju,  w uwielbianym stylu narodowym "Ja z synowcem na czele, i — jakoś to będzie!". No i jest, na dzień dobry w galeriach pozawieszały się systemy, żłobki i przedszkola półpauzują, staruszki się wykłócajo że nie ma godzin a  wszystko to przesiąknięte niepewnością ludu naszego w kwestii dla polityków najważniejszej - będą czy nie będą te wybory co wyborami nie są ale być mogą, z tym  że koniecznie, przeplute i przyklepane ale się odwołamy. Znaczy politycy bawio się sami sobą, co może nie byłoby może takie złe gdyby nie to że po pierwsze primo bawio się za nasze, a po drugie secundo to ich zabawa cóś się przekłada na życie nasze codzienne. Ludzie z kwarantanny wyleźli a tu dalej nierzeczywistość i niedorzeczność. Mła się przygląda zjawiskom z bezpiecznej odległości, znaczy ma nadzieję że jej zapłotek jest w miarę bezpieczny ( nie chodzi tu mła rzecz jasna o bezpieczeństwo od koronnego, wiecie co mła sądzi na temat "zarazy", mła się bardziej obawia konsekwencji  życia jak we śnie i twardej pobudki ). Kotowskie dostosowujo się do okoliczności, dziś objawił się Pasiak i Mrutek pokazał na co stać "zdradzone serce". Na początek Pasiak dostał od Mrutka zakaz wstępu do domu i mówienia do madki mamo.


Potem  Mruciu doniósł gdzie Pasiak w nocy spał ( Mrutuś jak Laluś nie uznaje donosicielstwa za be ) i madka musiała przemówić do Pasiaka bo nie będzie nikt spał na suszarce na której została rozłożona świeżo wyprana kordła ( madka znów musi prać ). Jeszcze później Pasiak stwierdził że Mrutek rymuje się z prostytutek i była granda. Obecnie chłopcy biegają po dachach szopek razem ze Sztaflikiem, która zawsze jest chętna aby komuś wklepać. Okularia wysiaduje kępy kwitnących floksów szydlastych ( bo jej zdaniem pięknie się na nich prezentuje ) a Szpagetka wraz z mami oczekuje w domu na dżedż. Po dzisiejszych zakupach wreszcie Małgoś - Sąsiadka, Ciotka Elka i mła piją normalną kawę, znaczy świeżo zmieloną i dobrze zaparzoną African Blue. Mła ostatnio cierpiała bo nawet najbardziej staranne parzenie nie pomagało inszej kawie nie szkodzić mła na jestestwo. Mła ma w końcu tyż  w chałupie swój ulubiony szampon, teraz tylko  fryzjer by się jej przydał. No i może jakich zapach ( niedrogi ) dla dobrego samopoczucia. W sumie  to przeca niedużo ale jakże to zmienia codzienność mła. Ona taka jakaś przez tę obecność lubianej kawy ( przeca nieluksusowej ) w puszce i szamponiku co jej dobrze na tzw. łysy jedwab robi bardziej dopieszczona przez życie. No niemalże kobieta luksusowa! No i choć mła zdaje sobie sprawę  że ten luz to dla gospodarki bieg jałowy troszki jej lepiej. Na tyle lepiej że pozazdrościwszy Kurze Naczelnej mła tyz postanowiła wrócić do malunków. Mebelki bedo kończone i mła znalazła ramkę, którą zamierza katować farbami.



Za ozdóbstwo dzisiejszego wpisu robią irysowe fotki z  Suchej -  Żwirowej ( irysowy sezon jest kiepski w tym roku ). Mła dziś na niej troszki popieliła. Opryskała też po raz enty bukszpan, nie wie czy to na dłużej pomaga. Skończy chyba się na tym że jednak zakupi wiadome bakterie.

Viewing all articles
Browse latest Browse all 1489


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>