Mła czekała na opad ale to spadło cóś marne było, na pewno nie podlało zielonego jak należy. Mła zaczyna się martwić suszą znacznie bardziej niż zwalczaniem koronawirusa przez mundrością natchnioną władzę naszą bo usługi zeszły do podziemia, ludzie kombinują jak za komuny, życie się toczy, pieniędze dla lekstryka będą ale deszcz od naszej woli niezależny a robi się naprawdę sucho. Z lasów się teraz korzystać nie będzie bo to dla lasów groźne. No i mła nie zobaczy zawilców na wolności w tym roku. Smętne. Oglądałam długoterminową prognozę pogody i jedyne co mnie jakoś tam pociesza to brak w tych zapowiedziach bardzo wysokich temperatur. No ale deszczowanie w prognozowaniu za to takie nieciekawe, martwiące ogrodnicze jestestwo mła. A dopiero mamy kwiecień, wiosnę młodą co w opady powinna być bogata. Aż się boję myśleć co będzie w maju i czerwcu, nad lipcem czy sierpniem w ogóle nie chce mi się zastanawiać. Ech...Ogród jest podlewany bo wyjścia nie mam, nie po całości co prawda ale podlewam te fragmenty bardziej wody wymagające. Jakby było mało to w nocy były przymrozki, takie do -2 stopni. Przymrozki i kwiaty magnolek to nie jest dobry zestaw. Mła się zamartwiała czy nie będzie oglądać zmrożonych, herbacianych magnoliowych kwiatów. To jeden z najsmętniejszych ogrodowych widoków jaki mła zna. Na szczęście kwitnienie magnolii dopiero się w Alcatrazie zaczyna, nie wszystko stracone.
Jeśli chodzi o dzień nasz powszedni koronawirusowy to nic się nie zmieniło. No może poza tym że do najbardziej opornych i zawierzających trafia że władza nam się cóś pogubiła i pieprzy na tych swoich kunferencjach bez sensu, zaprzecza sama sobie i generalnie pomieszkuje w Nibylandii. Za to w ramach równowagi kradnie rzetelnie w najprawdziwszym realu i to tak na bezczela. Mła może podpowiedzieć w związku ze związkiem naszemu ministru zdrowia do kiedy trza będzie nosić maseczki - do pierwszych zamieszek, bo do tego taki kretyński, niespójny system zarzundzania może prowadzić. Ech... Mła wpłaca co tydzień co jej tam zostaje na schroniska i fundacje, bo jest naprawdę źle i zarówno dzieci skazane na medyczną pomoc jak i zwierzaki schroniskowe i zoologowe potrzebują wsparcia, znacznie bardziej niż mła potrzebuje do szczęścia egzotycznych olejków, perfum czy tam innych luksusów. I znacznie bardziej niż potrzebują bardzo wysokich pensji w tej chwili wszyscy nasi zarzundzający do kupy, że o tych zasiadających "z ramienia" w spółkach Skarbu Państwa ledwie napomknę. Dobra nie będę Was denerwować suszą, przymrozkami i reakcjami wadzuni na koronkę - teraz będą foty - magnolka i ciemiernikowe żniwa. Jeszcze zawilczyki greckie i wilgociolubna szachownica kostkowa i sucholubna sasanka.
P.S. Mła ma kolejne zmartwienie - Mamelonu alergia nie minęła mimo zestawu paskudztw co miały pomóc, ma też jednak pocieszkę - lekstryk został w całości uregulowany, uff!!! Mła ma fakturę i te naście już nad nią nie wisi. W nagrodę kupiła sobie cud bluszczyk do Alcatrazu ( tani był to tak bez wyrzutów sumienia ).
P.S. 2 Wierszyk dla Mrutka
Mówiła madka Mrutku
Nie chodź ty sam po ogródku
W ogródku mieszka kleszczu
Wbije się w ciałko aż zatrzeszczu
Mrutku był nieusłuchany
I teraz jest skubany
W niebogłosy ryczy
Będzie chodził na smyczy