Mamelon zamknięta w kwarantannie wyżywa się twórczo w dekoracjonizmie domowym, no bo cóś robić trza po obcięciu czego się da w ogródku ( Mamelon musi uważać bo czasem się w niej budzi Kuba Sekatorowicz, bliski krewny Kuby Rozpruwacza ). Wzięła była i wykonała stroik prawie świąteczny z poprzycinanej laurowiśni, wstążeczek, kanwy, styropianowych jaj pociągniętych jasno oliwkową farbą i zdobycznej skrzyneczki ( wysorty, wysorty ) za dwa złote polskie. Mła jej pozazdrościła i zaraz wykonała jajo z wiatraczkami! I bratki ustawiła na oknie. No i fiołki i śnieżniki z cebulicami zawazonowała. Jeszcze trochę a zające w kaloszkach wyciągnie. A w ogrodzie Mamelon poprzycinała swoje bukszpany i cisy i zamierza walczyć z gwiazdnicą ( przy pomocy Sławencjusza, który jest czyścicielem gleby prawie że doskonałym ). Mła zamierza walczyć z siewkami jesionka, który to jesionek wywołuje w niej dreszcz odrazy ( chyba tylko grab sieje się równie obficie ). Oprócz walki z wrażymi siewkami mła zamierza się zabrać za dokarmianie roślin. Posiada trzy kilo długo działającego nawozu ( zakupiła taki ogólny, do wszystkiego zielonego ) i nabyła też nawóz do róż. Mła bardzo rzadko nawozi mineralnie ( niestety ogrodnicy nadal używają tych nawozów zbyt często, znaczy sypią bez opamiętania ) ale od czasu do czasu wspomoże zielone i w ten sposób.
W Alcatrazie powoli ale nieuchronnie kończy się sezon krokusowy. W tym roku trwał wyjątkowo długo z powodu zimy, której nie było. Zapowiadał się tak sobie ale w miarę jak się rozkręcał kwitnienie robiło się coraz lepsze. Mła postanowiła sadzić masowo Crous tommasinianus w odmianach, jej zdaniem to najwdzięczniejsze i najtrwalsze z wszystkich krokusów ( słowo najwdzięczniejsze oddaje nie tyle ich urodę co raczej okazywaną wdzięczność za kawałek gleby na której mogą egzystować ). Z odmian Crocus vernus mła na pewno wzbogaci Alcatraz jesienną porą o kolejne bulwki odmiany 'Vanguard'. To świetna odmiana, mła sama się sobie nie może nadziwić jak kiedyś mogła ją uważać za wymoczkowatą i "bez wyglądu". Na oczy jej się rzuciło czy cóś? 'Vanguard' rośnie w Alcatrazie bardzo dobrze, nie zanika a wręcz kępy robią się większe. No i ten kolor! Razem z biało kwitnącymi ciemiernikami ten subtelny, lilakowy kolor tworzy świetny zestaw. Mła zastanawia się czy aby nie udałoby się jej nabyć tak jakoś hurtowo większej ilości bulwek, nie dziesięć w kapersie tylko tak ze sto co najmniej. Mła chciałaby żeby ta odmiana rozpełzła się po całym Alcatrazie, tak żeby marcowy ogród był "zanurzony" w tym delikatnym kolorze odmiany 'Vanguard'.
Coś się kończy i coś zaczyna - wraz z odchodzeniem krokusów pojawiają się cebulice, śnieżniki i puszkinie. Na razie jeszcze tak nieśmiało ale już wyłażą i otwierają kwiaty. Kwitnie też przylaszczkarnia, co prawda nie jest to jeszcze oszałamiające bogactwo kęp ale powolutku, powolutku przylaszczkowe kępy przyrastają. W tym roku zamierzam dokarmić je końskim nawozem, pamiętam że Miłka w swoim ogrodzie dopieszczała przylaszczki w ten sposób i wyraźnie im to służyło. Mamelon twierdzi że chcę z piciumów zrobić olbrzymy bo nikną one w dość dużym Alcatrazie. Fuckt, nikną! Mła musi mieć po prostu więcej przylaszczek, największe kępy nadal dzielić, pozwalać na samosiew a zakupione nówki ( niekoniecznie odmianowe ) dosadzać.
No i trza jej sadzić ciemierniki! Na maksa, znaczy w olbrzymiej ilości. Wiosną ma upojne kwitnienie, latem eleganckie kępy błyszczących liści. Mła ma straszny apetyt ciemiernikowy!
P.S. Dziś bardzo długo musiałam przekonywać Mrutka że trzmiel nie jest dobrym towarzyszem zabaw dla kota. Na szczęście owad mimo ataków Mrutiego uszedł z życiem ( ledwo ) nie uszkadzając kotego. Mrutek rzecz jasna był rozczarowany postawą trzmiela a postawą mła był wręcz oburzony. Dziewczynki wgapiały się w niego z politowaniem.