Cóś modne się zrobiło słojowanie, pewnie dlatego że wydawa się ludziom mniej upierdliwe niż doglądanie roślin posadzonych w doniczkach. Mła nadal choruje na prawdziwe paludarium w szklarence domowej ale zadowala się uprawą słoikową różnych takich. generalnie uprawa roślin w słojach powinna być samograjem, znaczy odpowiednio posadzone rośliny ( drenaż pod glebą solidny coby nic nie zagniwało ) podlewa się po posadzeniu, następnie zamyka się słój pokrywką lub zakorkowuje a w słoju wytwarza się mikroklimat który tylko parę razy do roku wymaga wsparcia dolaniem przegotowanej, miękkiej wody w objętości tzw. angielki co najwyżej zapodanej. No tyle teoria a praktyka sobie, bo co słój i mieszkanie tym problema ze słojem insze. Mła się nie będzie wypowiadać autorytatywnie w temacie którego tak po prawdzie nie kuma, jej przepisu na słój z zielonym nie należy traktować jako słowa objawionego a raczej jako dociekania w dziedzinie słoikownictwa z zielonym. Znaczy na wszelki wypadek zasięgnijcie jeszcze porad za pośrednictwem Wujka Google, mła nie jest ekspertem od słoików.
Zacznę od słoja - nie każden słój się nadawa. Szczególnie zdaniem mła nie nadają się takie słoje które są wytłaczane we wzorki albo insze napisy. Nie , nie chodzi o to że mła jest purystką szklarenkową co to tylko gładkość szkielną uznaje coby roślinę było lepiej widać. Wytłaczane na szkle wzory mogą działać jak soczewki a to jest dla roślin niebezpieczne ( poparzenia ). W ogóle ze słoneczkiem i szkłem to ostrożnie, krzywizny szkła potrafią przeca skupiać światełko a to jest pitu - pitu o uprawie słoikowej roślin a nie o robieniu sposobem naturalnym popcornu. Słoje z roślinami najlepiej ustawiać w rozproszonym świetle, nie za blisko okien wychodzących na południe czy zachód. Najlepiej kiedy słój jest duży, zarówno szeroki jak i wysoki, im mniejszy słój tym powodzenie uprawy bardziej wątpliwe ( zasada taka jak przy zakładaniu akwariów i oczek wodnych ). Trzeba też zdecydować się na to czy będziemy uprawiali rośliny w słoju zamkniętym czy otwartym, bo to nieco inna bajka jest. Słoje zamknięte wymagają mniej podlewania ale prawilno prowadzone nie zawsze są tak "śliczne" bo zdarza się że woda skrapla się na ściankach naczyń ( cóś za cóś ). Wymagają też częstej kontroli i wietrzenia bo ekosystem słojowy lubi zagniwać. Po mojemu to wymagają one sporej dozy doświadczenia w prowadzeniu, trza wyczuć kiedy czas na wodę, kiedy za gorąco i trza zrobić solidne wietrzenie, itd. . Wydawa mła się że prowadzenie słojów otwartych jest lepsze dla początkujących słojarzy.
Teraz o sprawie dla słoja z zielonym zasadniczej - o drenażu. W doniczkach mamy dziurki odprowadzające wodę, w słojach mamy szklane dno i woda nie ma gdzie ujść. W prawidłowo prowadzonym słoju będzie krążyła "w obiegu", znaczy rośliny będą ją pobierały, potem będą ją wyparowywały z się a ona osadzając się na szkle będzie spływała na glebę i zasilała korzenie roślin. Wilgotność powietrza będzie wysoka ( w słojach zamkniętych bardzo wysoka, w słojach otwartych znacznie niższa ). Drenaż z kermazytu, żwiru ( achtung ze względu na ciężar ) pozwala odprowadzić nadmiar wody z gleby i zwiększa szansę uniknięcia zgnilizny. Dlatego lepiej dla zdrowia słoja żeby warstwa drenażu była porządna, nie żadne parę kulek kermazytu w charakterze alibi tylko prawdziwa odsączarka. Teraz powinno być o glebie ale zanim do tego przejdziemy to trzeba sobie uświadomić że rodzaj gleby zależy od roślin które chcemy w słoju uprawiać i tu przechodzimy do sprawy dla słoja bardzo ważnej to znaczy do roślin które mogą w słojach być uprawiane.
Niby można uprawiać wszystkie które mają odpowiedni rozmiar ale zdaniem mła całą idea słoikownictwa opiera się na tym że uprawiamy w słoju w tzw. warunkach wiwaryjnych rośliny których nie możemy uprawiać w mieszkaniach ze względu na ich wymagania dotyczące wilgotności powietrza, np. mchy, bardzo wrażliwe paprocie, niektóre gatunki storczyków i roślin bagiennych, czy owadożerów. Rodzaj i ph gleby dostosowujemy do wymagań roślin które będziemy uprawiać. I tak np. orliczki jak Pteris ensiformis czy Pteris cretica ( wielobarwne odmiany jak 'Albo - Lineata' czy 'Alexandreae' w zasadzie udają się tylko w uprawie szklarenkowej ) czy Adiantum pedatum subsp. subpumilum wymagają innej gleby niż zanokcica skalna Asplenium trichomanes. O ile przy adiantum i orliczkach stosujemy glebę próchniczą o kwaśnym odczynie ( możemy wprowadzić mech ) to przy zanokcicy i jej wapnolubności trzeba pomyśleć o lekkiej glebie o odczynie zasadowym ( o sadzeniu mchu możemy zapomnieć ). Najlepiej uprawiać w słojach gatunki minaturowe, wówczas nie trzeba robić częstego wysadzania rozrośniętych roślin. O nawożeniu słojów mła nic nie wie, domyśla się jedynie ze musi być bardzo skąpe i bardzo, bardzo rzadkie.
Teraz o słojach mła. Mła postanowiła uprawiać słoikownictwo otwarte ponieważ o pierwsze primo - korki do jej słojów znaleźć wcale nie jest prosto, po drugie secundo - mła czuje całą sobą że zgnilizna zagościłaby w jej słojach błyskawicznie. Postanowiłam uprawiać bluszcze, mchy, małe paprocie i oplątwy. Tak po prawdzie to słoje pojawiły się z powodu konieczności przechowania małych siewek Dryopteris sieboldii od Sylwika. cała reszta jest dodatkiem. Część bluszczy docelowo ma trafić do Alcatrazu a część delikatniejszych do doniczek ( o bluszczach szykuję duży wpis ), w słojach zostaną tak naprawdę mchy i oplątwy ( może z czasem powędrują do prawdziwego paludarium na które ciągle nie mogę się zdobyć ).