Quantcast
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485

Codziennik - upalnik, burzownik, gradownik



Na razie robię  przerywnik  od  starożytnych klimatów bo mnie  materiał zbierany do kolejnego wpisu przytłoczył swoją objętością i takie sprawozdanko na koniec miesiąca  uskutecznię. Chyba Dora wyraziła nadzieję że lipiec powinien  być  przyrodzie  i nam bardziej przyjazny niż czerwiec - no  i jak? Po  mojemu  nijak.  Ogród z trudem odżywający po suszy w ostatnich dniach był solidnie grillowany, szczęśliwa z tego powodu  to mła nie jest.  W dodatku deszcze co to miały  poprawić sytuację i nawodnić to co się jeszcze ostało przy życiu, były tak  gwałtowne  że  wypłukały mła kruszywko z podwórkowego podjazdu co naraża mła na nowe wydatki, i to wcale nie  takie które by mła cieszyły jak zakup lnianego  obrusu za pięć złociszy w lumperionku ( mła się ostatnio udało całkiem przypadkiem takowy nabyć kiedy chroniła się przed gradem - fragment uroczego wzorku na  fotce obok  ). W temacie ogrodu jest bardziej  niż średnio ale mła się nie poddała  i część wykopków czeka  już na wysyłkę. Mła się  troszki obawia  chmury na czółku  Agniechy bo jest kiepsko z akantami, irysy pojadą na pewno ale akanty? Strach się bać to ruszyć bo człowiek do końca  nie jest pewien która część  jeszcze żyje a która już zasnęła na amen.



Ze sprawek domowych - koty niegrzeczne więc ( tfu, tfu, tfu! ) zdrowe,  Małgoś - Sąsiadka bezczelnie  knująca ( chowa słodycze za słoikami z pasteryzowanym szczawiem w nadziei że  mła się w ślepia  nie rzucą ) więc też zdrowa,  mama Wujka Jo - Danka, na wywczasach nad morzem.  J jak się sześćdziesiąt lat jeździ  nad morze na wakacje to nie ma zmiłuj - brak rytualnej wycieczki mógłby zakończyć się zejściem. Poza tym jak twierdzi Wujek Jo Danka ma setny rok na karku  i to sinice powinny się jej  bać a nie ona sinic. Tym niemniej  jak się domyślacie coroczna wyprawa stulatki nad morze przypominała wszystkie misje Apollo razem wzięte, rodzina tradycyjnie czekała czy aby  Wujek  Jo  nie usłyszy w komórce  "Houston, we have a problem." . Na szczęście Wujek  Jo usłyszał  jedynie "The Eagle has landed." i odetchnęliśmy z ulgą. Danka w dobrej kondycji straszy sinice i jak stwierdziła wreszcie porządnie oddycha ( ostatnie dwa  miesiące sporo czasu musiała bidula spędzić schowana w domu przed upałem - bardzo częste wywożenie jej za miasto nie wchodziło w grę bo  trzydzieści parę stopni  mogłoby ją ubić,  z czego na szczęście Danka jako medyk  zdawała sobie sprawę i nie dulczyła o "świeże powietrze"  ).



Tak przy okazji turystyczno - rodzinnych pieriepałek to mła się zastanawia czy ona aby nie jest "się sadząca". Mła preferuje dość specyficzny sposób wypoczynku, jak to określa  Mamelon "wypoczynek męczący". No nie jest z tych co  to się uwalą nad wodą i są szczęśliwi bo na chmurki popatrzą a nawet wlezą do wody dla ochłody.  Co  nie znaczy że mła nie rozumie potrzeby tego typu wypoczywania. Jest całe  mnóstwo ludzi i to wcale niegłupich, którzy po ciężkiej pracy tylko w taki właśnie sposób są w stanie się zrelaksować.  Mła po prostu tak nie umie bo ja podeszwy swędzą i ciągle by gdzieś latała ( choć bardzo lubi kąpiele w duuużej wodzie, jest pluskaczem ).  Mła uważa  że lepsza jest szczera preferencja zalegania na leżaczku  niż udawane globtroterstwo.  Uważa że jeżeli  ktoś  chce coś zobaczyć tylko z okien  turystycznego busu bo tyle mu do szczęścia wystarczy to jest  OK, nie wszyscy muszą lizać kolumny po bazach. Denerwuje tylko mła opowiadanie o zwiedzaniu świata przez ludzi którzy spędzili dwa tygodnie w hotelowym getcie i  nie wychylili z niego nosa.  Równie dobrze mogli by przebywać do Zegrza  przekonani  że to Szwajcaria,  jak to było  u wczesnego Machulskiego.

Image may be NSFW.
Clik here to view.
Więc jeżeli  odnieśliście wrażenie po jej wpisach turystycznych  że mła  ma w pogardzie  leżakowanie przybasenowe, to jest to wrażenie mylne.  Mła po prostu wypoczywa inaczej bo mła lubi dużo widzieć, bo dużo wyobrażeń ( często jak się okazuje  durnych ) nosi w sobie. Jedyne co mła ma naprawdę w głębokiej  pogardzie to bycie w podróży nie wiadomo  po co, znaczy takie jakieś  nieświadome  turystyczne pałętanie się po znanych miejscówach, w sumie  bezcelowe ( bo foty na tle  to sobie można fotoszopnąć  ), bezmyślne i stadne.  Podróże coby u cioci na imieninach  błysnąć że  "Widziało się, Panie tego, ho, ho!". Tak  konkretnie  to się widziało to co wszyscy chcą zobaczyć, najważniejsze jest właśnie  "wszyscy chcą". Tak sobie myślę czasem o tej prawie pustej sali w Pałacu Lobkowitzów, w której tylko Mamelon, mła i "Sianokosy" Breughla i o tym niemalże  ucieleśnionym  Sądzie  Ostatecznym kiedy chciałyśmy dostać się po południu z  Muzeów Watykańskich do Bazyliki  Świętego  Piotra przez Sykstynę.  Myślę o  tych ludziach prowadzących wózek z najwyżej dwuletnim, ryczącym  wniebogłosy , ciężko wystraszonym  dzieckiem, którzy poczuli że koniecznie w tym  momencie życia muszą obejrzeć dzieło tego, jak mu tam,  Michała Anioła.  Myślę o tym nagłym porozumieniu wzrokowym  ze strażnikiem w Galerii  Arrasów, który litościwie rzucił "Fuggite al Gregoriano Etrusco, adesso c'è pace!". Taa... dopiero w domu dotarło do mła  że  fuggite znaczy uciekaj  a nie proszę iść.
 Na  fotkach życie  ogródkowe, życie domowe  (  obrusek okazyjny i mój pseudowypiek z marcepana ) i krótki przegląd tego co w lipcu kwitło ( marnie i w boleściach ). I to by było na tyle.

                       

Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485

Trending Articles


Windows MX 9 by MalcolmX (x86/x64) [PL] [.iso]


[159] P1670 P1671 - 1.75 tbi


Alawar Keygen POLECAM


Kombajn ziemniaczany GRIMME HLS 750


POTANIACZ


Kasowanie inspekcji Hyundai ix35


Konfiguracja - podłączenie modemu do radia I-COM IC7000


Tekken 7 Spolszczenie PC


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Ciech & Mały Esz - jako High Definition (2014)