Dziurwa w okolicach Bełchatowa nabiera dla mła ciężaru gatunkowego rozmiarów "kosmicznej śmierci" czyli zdychania gwiazdy jaką jest czarna dziura. Upałów ni ma ale deszczu cóś nie pada w odpowiedniej ilości. Wskutek tego jest sucho, ale bardziej sucho niż być powinno. Mamy klęskę półżywiołową bo aura dająca w kość nie jest główną jej przyczyną. Za jej znaczną część odpowiadajo ludziska. W mieście Odzi problemem nie są już wypalone tzw. trawniki ( najgłupsze co można zrobić planując zieleń miejską to wyplanować trawnik po całości bo to tak schludnie, pięknie i bezpiecznie ), teraz mamy do czynienia z zasychaniem i opadaniem liści z krzewów i drzew. Szczególnie kiepsko wygląda to przy nowych nasadzeniach. Nasza władzunia samorządowa kiedy tylko udało się jej uzyskać możliwość urządzenia w mieście Zielonego Expo czym prędzej zaczęła dosadzać nowe drzewa . I dobrze, to jej się akurat chwali bo przedtem drzewa wycinała jakby brała udział w konkursie na gminę która najszybciej się drzew pozbędzie. Wszystko pięknie ładnie tylko młode drzewo ma system korzeniowy jaki ma i potrzebuje w okresie suszy solidniejszego polewania. No ale takie podlewanie jest kosztowne a jakby mniej widowiskowe w różne wodne kurrrtyny i mniej wyrażające troskę o tego wyborcę, który rozumu przeca własnego nie ma i któremu będzie można wcisnąć jak to się o niego dba. Wyborcy w miastach jakby powolutku zaczynajo kumać że wycinka drzew na zasadzie "u siebie to ja mogie wszystko" nie była najlepszym pomysłem władzy centralnej. W moim wysuszonym mieście toczy się prawdziwa batalia o drzewa, zresztą nie tylko w moim. Powolutku dociera do głów zaczadzonych "rozwojem", "wizją", "perspektywą" oraz "wizją rozwoju perspektywy"że tzw. zieleń miejska to nie jest zagadnienie estetyczne tylko zagadnienie bytowe.
Z moich wypocin moglibyście odnieść wrażenie że ludziska chco ale władza nie daje. Jest to wrażenie mylne bo żyjemy w demokracji o czym z lubością zapominamy i władza dokładnie tyle może na ile jej pozwolimy ( wystarczy wyleźć na ulicę z parasolką i po oderwanej od realu ustawie ). Władza jest dokładnie taka jak społeczeństwo które ją wybrało, znaczy mamy to na co zasługujemy. To mła bardzo martwi bo wychodzi na to że większość społeczeństwa jak do tej pory nie zdaje sobie sprawy że z dużym nakładem sił i środków robimy wszystko aby nasz domek nie nadawał się do normalnego, w miarę bezproblemowego życia. Zajęci jesteśmy nami samymi, własnymi sprawami, biznesami ( władzunia to tylko nasz obraz ) i nie widzimy pochłonięci urządzaniem salonu że od strony kuchni i kibelka jakoweś dymy się snują. To nie jest tak że jak spadnie od dawna wyczekiwany deszcz to nasze problemy znikną i wszystko wróci na swoje miejsce, deszczyk spełni jedynie rolę pudru nakładanego na oblicze ledwie żywych roślin. Osłabione suszą wylecą albo przy najbliższej okazji albo w czasie znacznie krótszym niż ten który dla ich życia ustanowiła natura. Przy paskudnych stosunkach wodnych jakie mamy w naszym kraju każda susza to jest taka śmierć roślin na raty. Drugą stroną medalu takiego stanu rzeczy jest "skłonność do zapadania na powódź".
Wał jako remedium na wszelką złą wodę! Taa... a może tak zacząć od najmniejszego, od małych inwestycji. Nie wiem dlaczego nie przestrzega się bardzo rygorystycznie w kraju który stepowieje norm pozostawienia "powierzchni biologicznie czynnej" przy wszelkiego rodzaju zabudowie. Co tu ćwierkać o deweloperach, to przeciętny Kowalski jest największym zalewaczem betonu i układaczem kostki w Polszcze. Glancyzm nie bierze się tylko z kalkulacji handlarzy nieruchomości, on tkwi w Kowalskim jako marzenie o "małej ilości koniecznego wysiłku" do utrzymania "schludności i porządku w obejściu". Trawnik z rolki jako najbardziej właściwa forma zieleni przydomowej ( oczywiście jak najmniej tej zielonej powierzchni powinno być bo przeca nawet ta instant zieleń wymaga pracy ) święci triumfy. Nie wiem skąd to się bierze, ta chęć odpoczynku od wszelkiego wysiłku związanego z uprawą ziemi czy choćby tylko z zaproszeniem natury do obejścia. Najdłużej w Europie utrzymujący się system feudalny za tym stoi czy cóś? To nie jest wstyd z powodu wiejskopochodności naszej powszechnej, to coś głębszego. Chcemy żeby było uporządkowane no to jest - przy mocy betonu! Jakby beton miał wypełnić brak planów zagospodarowania, ciężki brak tzw. gustu u inwestorów, brak konsekwencji dla stawiania gargameli typu hotele pana Gołębiewskiego, brak ochrony krajobrazu ( nie wszystko wrośnie w krajobraz tak bezproblemowo jak wrosły płoty z metalowych prętów i rur, malowanych po wsiach na kolory odblaskowe, dzisiejsze planowanie jest na tyle szkodliwe że stworzenie tzw. nowych wartości z obecnych inwestycji budowlanych będzie więcej niż problematyczne ). No wszystkie tych braków do których zapełnienia potrzeba choć odrobiny myślenia kreatywnego .
Po mojemu winna jest edukacja, pedagogika leży bo podstawy programowe są jakie są. Najgorsze że leży począwszy od nauki w szkole podstawowej. Uczymy tak jakoś kawałkami, jakby w świecie nie istniały relacje, implikacje itd. Skutek jest taki że jako jednostki czujemy się wyizolowani i cóś słabo odpowiedzialni za innych a społecznie to jesteśmy wyizolowani ze świata, od natury poczynając na współczesnych technologiach kończąc. Przepisy dotyczące ochrony środowiska uchwalamy pod doraźny interes rzundzących ( i robi to cała scena polityczna, od prawa do lewa ) a nie "pod wnuki i prawnuki". Sztandarowym przykładem takiej głupoty było wprowadzenie segregacji odpadów odgórnie, bez wielkiej różnicy w cenie odbierania odpadów segregowanych i tych które segregowane nie są. No i bez przygotowania bo na własne oczy widziałam jak posegregowane przez lokatorów mojej kamienicy śmieci trafiały do jednej komory we wnętrzu śmieciarki ( niestety część lokatorów też to widziała i od razu wiedziałam że będzie z tym kłopot ). Jakoś za to cicho było o tym nad Wisłą że producenci sprzętu AGD psującego się tuż po okresie gwarancji powinni zostać obciążeni kosztem składowania śmieci elektronicznych ( oczywiście sprzęt by podrożał ale jaką by stanowił wówczas konkurencję dla naprawdę dobrych wyrobów - żadną ). Do zeszłego roku było też cicho o sprowadzaniu odpadów z zagranicy i i handlu odpadami. Teraz o tym wszystkim robi się głośno i kwestia tego czy puszek śmieciowych jest cztery czy pięć jest nieco kretyńska na tym tle. No pudrowanie, Panie tego. Sytuacja "śmietnikowa" zmieniła się na lepsze? Taa... wystarczy pojechać do lasu by się przekonać jak to wygląda w realu! Nie uczymy, wprowadzamy przepisy ad hoc a potem się dziwimy że nic się nie zmieniło tylko jest gorzej. Nauka, głupcze, nauka! - że starwestuję Billa z Hameryki
A teraz koniec jeremiad, czas się wziąć za Kowalskiego. Kowalski nie może sobie tak chodzić i szkodzić bo to groźne, Mła postanowiła zostać uczycielką, sama się powołała na stanowisko. Nauczycieli brakuje bo postanowiono problem nauczycieli załatwić tak samo jak niegdyś problem anestezjologów ( i dlatego dziś każdy anestezjolog na wagę złota ) i zaraz uczycielstwo w ogóle zaniknie więc mła będzie robiła za domorosłego. Mła sobie nawet wybrała wdziączne grono uczniowskie, któś z rodziny mła został wybrany do nowej rady osiedla i mła postanowiła popastwić się, znaczy nauczać tę radę. Mła się uda do owej rodzinnej radnej i w sprawie durnego koszenia trawników w upał i sadzenia oraz pielęgnacji drzew zaintryguje i namąci. To jest mła chciała napisać że ten kaganek oświaty nieść będzie.
Z moich wypocin moglibyście odnieść wrażenie że ludziska chco ale władza nie daje. Jest to wrażenie mylne bo żyjemy w demokracji o czym z lubością zapominamy i władza dokładnie tyle może na ile jej pozwolimy ( wystarczy wyleźć na ulicę z parasolką i po oderwanej od realu ustawie ). Władza jest dokładnie taka jak społeczeństwo które ją wybrało, znaczy mamy to na co zasługujemy. To mła bardzo martwi bo wychodzi na to że większość społeczeństwa jak do tej pory nie zdaje sobie sprawy że z dużym nakładem sił i środków robimy wszystko aby nasz domek nie nadawał się do normalnego, w miarę bezproblemowego życia. Zajęci jesteśmy nami samymi, własnymi sprawami, biznesami ( władzunia to tylko nasz obraz ) i nie widzimy pochłonięci urządzaniem salonu że od strony kuchni i kibelka jakoweś dymy się snują. To nie jest tak że jak spadnie od dawna wyczekiwany deszcz to nasze problemy znikną i wszystko wróci na swoje miejsce, deszczyk spełni jedynie rolę pudru nakładanego na oblicze ledwie żywych roślin. Osłabione suszą wylecą albo przy najbliższej okazji albo w czasie znacznie krótszym niż ten który dla ich życia ustanowiła natura. Przy paskudnych stosunkach wodnych jakie mamy w naszym kraju każda susza to jest taka śmierć roślin na raty. Drugą stroną medalu takiego stanu rzeczy jest "skłonność do zapadania na powódź".
Wał jako remedium na wszelką złą wodę! Taa... a może tak zacząć od najmniejszego, od małych inwestycji. Nie wiem dlaczego nie przestrzega się bardzo rygorystycznie w kraju który stepowieje norm pozostawienia "powierzchni biologicznie czynnej" przy wszelkiego rodzaju zabudowie. Co tu ćwierkać o deweloperach, to przeciętny Kowalski jest największym zalewaczem betonu i układaczem kostki w Polszcze. Glancyzm nie bierze się tylko z kalkulacji handlarzy nieruchomości, on tkwi w Kowalskim jako marzenie o "małej ilości koniecznego wysiłku" do utrzymania "schludności i porządku w obejściu". Trawnik z rolki jako najbardziej właściwa forma zieleni przydomowej ( oczywiście jak najmniej tej zielonej powierzchni powinno być bo przeca nawet ta instant zieleń wymaga pracy ) święci triumfy. Nie wiem skąd to się bierze, ta chęć odpoczynku od wszelkiego wysiłku związanego z uprawą ziemi czy choćby tylko z zaproszeniem natury do obejścia. Najdłużej w Europie utrzymujący się system feudalny za tym stoi czy cóś? To nie jest wstyd z powodu wiejskopochodności naszej powszechnej, to coś głębszego. Chcemy żeby było uporządkowane no to jest - przy mocy betonu! Jakby beton miał wypełnić brak planów zagospodarowania, ciężki brak tzw. gustu u inwestorów, brak konsekwencji dla stawiania gargameli typu hotele pana Gołębiewskiego, brak ochrony krajobrazu ( nie wszystko wrośnie w krajobraz tak bezproblemowo jak wrosły płoty z metalowych prętów i rur, malowanych po wsiach na kolory odblaskowe, dzisiejsze planowanie jest na tyle szkodliwe że stworzenie tzw. nowych wartości z obecnych inwestycji budowlanych będzie więcej niż problematyczne ). No wszystkie tych braków do których zapełnienia potrzeba choć odrobiny myślenia kreatywnego .
Po mojemu winna jest edukacja, pedagogika leży bo podstawy programowe są jakie są. Najgorsze że leży począwszy od nauki w szkole podstawowej. Uczymy tak jakoś kawałkami, jakby w świecie nie istniały relacje, implikacje itd. Skutek jest taki że jako jednostki czujemy się wyizolowani i cóś słabo odpowiedzialni za innych a społecznie to jesteśmy wyizolowani ze świata, od natury poczynając na współczesnych technologiach kończąc. Przepisy dotyczące ochrony środowiska uchwalamy pod doraźny interes rzundzących ( i robi to cała scena polityczna, od prawa do lewa ) a nie "pod wnuki i prawnuki". Sztandarowym przykładem takiej głupoty było wprowadzenie segregacji odpadów odgórnie, bez wielkiej różnicy w cenie odbierania odpadów segregowanych i tych które segregowane nie są. No i bez przygotowania bo na własne oczy widziałam jak posegregowane przez lokatorów mojej kamienicy śmieci trafiały do jednej komory we wnętrzu śmieciarki ( niestety część lokatorów też to widziała i od razu wiedziałam że będzie z tym kłopot ). Jakoś za to cicho było o tym nad Wisłą że producenci sprzętu AGD psującego się tuż po okresie gwarancji powinni zostać obciążeni kosztem składowania śmieci elektronicznych ( oczywiście sprzęt by podrożał ale jaką by stanowił wówczas konkurencję dla naprawdę dobrych wyrobów - żadną ). Do zeszłego roku było też cicho o sprowadzaniu odpadów z zagranicy i i handlu odpadami. Teraz o tym wszystkim robi się głośno i kwestia tego czy puszek śmieciowych jest cztery czy pięć jest nieco kretyńska na tym tle. No pudrowanie, Panie tego. Sytuacja "śmietnikowa" zmieniła się na lepsze? Taa... wystarczy pojechać do lasu by się przekonać jak to wygląda w realu! Nie uczymy, wprowadzamy przepisy ad hoc a potem się dziwimy że nic się nie zmieniło tylko jest gorzej. Nauka, głupcze, nauka! - że starwestuję Billa z Hameryki
A teraz koniec jeremiad, czas się wziąć za Kowalskiego. Kowalski nie może sobie tak chodzić i szkodzić bo to groźne, Mła postanowiła zostać uczycielką, sama się powołała na stanowisko. Nauczycieli brakuje bo postanowiono problem nauczycieli załatwić tak samo jak niegdyś problem anestezjologów ( i dlatego dziś każdy anestezjolog na wagę złota ) i zaraz uczycielstwo w ogóle zaniknie więc mła będzie robiła za domorosłego. Mła sobie nawet wybrała wdziączne grono uczniowskie, któś z rodziny mła został wybrany do nowej rady osiedla i mła postanowiła popastwić się, znaczy nauczać tę radę. Mła się uda do owej rodzinnej radnej i w sprawie durnego koszenia trawników w upał i sadzenia oraz pielęgnacji drzew zaintryguje i namąci. To jest mła chciała napisać że ten kaganek oświaty nieść będzie.