Mamusia kocia wrócili z w zagramanicznych wojaży, koty ucieszone bo znów grają pierwsze skrzypce. Nie to że Cio Mary o nie nie dbała, nic z tych rzeczy. Kociska grube ( łącznie z tymi dochodzącymi ), zeżarły to co przygotowałam a Cio Mary jeszcze z własnych funduszy dokupiwszy straszliwą ilość dobrych puch coby koteczki "nie były zaniedbane". Pieszczenia były, Felicjan nawet raczył Cio udeptywać ale Cio Mary uprzedzona o podłości charakterów niektórych członków stada nie dała się nabrać na te pozory słodkości i wszelkie próby włażenia jej na głowę cięła przy samym ogonie ( co zresztą zakończyło się ugryzieniem Cio przez Najpodlejszego ). Zacytuję fragment Ciocinego listu sprawozdawczego który mła znalazła przy komputerku "Ładnie sam je, jak normalny koci facet. Miał w dupie rozrabianie wodą i jedzenie na łóżku. Wp......ił moją szynkę z bułki jak się odwróciłam!!!". Taa... Falubaz znaczy starał się nie sprawiać kłopotu i nie absorbował Cio swoimi problemami zdrowotnymi choć gryzł złośliwie. W sprawozdaniu telefonicznym Cio Mary stwierdziła nawet że Felicjan ma się wyraźnie dobrze bo wyjadał z inszych kocich misek i jeszcze na dodatek lał dziewczynki, co Cio zresztą uznała za wyraźną przesadę w "okazywaniu temperamentu". Dziewczynki też okazywały temperament, ponoć straszliwie lały się między sobą, tak z wyrywaniem kłaków i zapiewaniem bojowym.
Kiedy mła wróciła, po powitaniach dały próbkę takiego przedstawienia ale mła natentychmiast przemówiła im do rozumków poprzez tyłki kapciuszkiem Kopciuszka i nastąpiła miłość i zgoda. Nocą było spanie w objęciach, cóś takiego jak w burdelowym łóżeczku u Kury Naczelnej. Mła potrafi rozlać oliwę na wzburzone fale dziewczyńskiego kociego morza. Żebyż tak jeszcze potrafiła okiełznać Felicjana! Na razie walczy o to by zachować pedagogiczne zdobycze Cio Mary i żeby pierwsze skrzypce nie kwestionowały autorytetu dyrygenta. Felicjan już kombinuje z niejedzeniem i odstawia "kota osłabionego" a dziewczynki próbują mu dorównać w okazywaniu licznych dolegliwości wymagających natychmiastowego głaskania z jednoczesnym karmieniem ( majo kociska marzenia przepełnione sybarytyzmem rozbuchanym na maksa, mogłabym się o to założyć ).
Teraz Wujostwo dostanie solidne prezenta, należy się za takowe poświęcenie ( znaczy Cio Mary za doglądania a Wuj Joe za wypożyczenie Cio na tzw. długi czasokres ). Upakowawszy te podarki w zieloności i ustroiwszy w kokardy coby były najprawdziwiej prezentowe. Sobie też zanabyłam prezencik bo się powstrzymać nie mogłam, tym bardziej że spuścili z ceny. Znaczy w Tchibo foremkę zajączkową mieli , taką na pół litra ciasta. Mła jest niepoprawna jeśli chodzi o kolekcjonowanie foremek do wypieków. Oczywiście w tym roku nic w tej foremce już nie zdążę upiec ( po prawdzie to po prostu mła się nie chce ), wsadziłam ją w szklane jajo wraz z świątecznymi wykrawaczkami i na razie tylko podziwiam. Mła w ogóle cóś ostatnio głównie podziwia a robić jej się nie chce, pewnie to po wakacjach tak jej się zrobiło. Nic to, święta miną i trza się będzie brać solidnie za ogródkowanie bo sporo rzeczy w ogrodzie wymaga od mła dopieszczenia. Mła na razie nic nie planuje bo wie że złośliwy los tylko czyha na jej gryplanowanie. Będzie tak sobie w ogrodzie bez wielkich planów upitulać i jakoś powolutku całokształt się ogarnie. W tzw. międzyczasie mła uporządkuje zdjątka podróżne i podzieli się z Wami wrażeniami z vacanze romane.
Kiedy mła wróciła, po powitaniach dały próbkę takiego przedstawienia ale mła natentychmiast przemówiła im do rozumków poprzez tyłki kapciuszkiem Kopciuszka i nastąpiła miłość i zgoda. Nocą było spanie w objęciach, cóś takiego jak w burdelowym łóżeczku u Kury Naczelnej. Mła potrafi rozlać oliwę na wzburzone fale dziewczyńskiego kociego morza. Żebyż tak jeszcze potrafiła okiełznać Felicjana! Na razie walczy o to by zachować pedagogiczne zdobycze Cio Mary i żeby pierwsze skrzypce nie kwestionowały autorytetu dyrygenta. Felicjan już kombinuje z niejedzeniem i odstawia "kota osłabionego" a dziewczynki próbują mu dorównać w okazywaniu licznych dolegliwości wymagających natychmiastowego głaskania z jednoczesnym karmieniem ( majo kociska marzenia przepełnione sybarytyzmem rozbuchanym na maksa, mogłabym się o to założyć ).
Teraz Wujostwo dostanie solidne prezenta, należy się za takowe poświęcenie ( znaczy Cio Mary za doglądania a Wuj Joe za wypożyczenie Cio na tzw. długi czasokres ). Upakowawszy te podarki w zieloności i ustroiwszy w kokardy coby były najprawdziwiej prezentowe. Sobie też zanabyłam prezencik bo się powstrzymać nie mogłam, tym bardziej że spuścili z ceny. Znaczy w Tchibo foremkę zajączkową mieli , taką na pół litra ciasta. Mła jest niepoprawna jeśli chodzi o kolekcjonowanie foremek do wypieków. Oczywiście w tym roku nic w tej foremce już nie zdążę upiec ( po prawdzie to po prostu mła się nie chce ), wsadziłam ją w szklane jajo wraz z świątecznymi wykrawaczkami i na razie tylko podziwiam. Mła w ogóle cóś ostatnio głównie podziwia a robić jej się nie chce, pewnie to po wakacjach tak jej się zrobiło. Nic to, święta miną i trza się będzie brać solidnie za ogródkowanie bo sporo rzeczy w ogrodzie wymaga od mła dopieszczenia. Mła na razie nic nie planuje bo wie że złośliwy los tylko czyha na jej gryplanowanie. Będzie tak sobie w ogrodzie bez wielkich planów upitulać i jakoś powolutku całokształt się ogarnie. W tzw. międzyczasie mła uporządkuje zdjątka podróżne i podzieli się z Wami wrażeniami z vacanze romane.