Taa, od czego by tu zacząć? Najlepiej to od początku czyli od umiłowania tzw. bezguścia przez Wujka Jo. Wujek od zawsze "cierpi" na ociepkizm, znaczy czuje że musi posiadać na własność krasnoludka służącego mu do straszenia starszych, nobliwych sąsiadek działkowiczek, głównie tych ze sfer prawie artystycznych ale nie tylko tak wysoko odjechanych. Krasnoludek stoi na ganko - tarasie działkowego domku Wujostwa i ohydzi na całego. Naprawdę szpeci bo Wujek Jo preferuje chińskie szpetoty. Twierdzi że są nie tylko bardzo ale to bardzo paskudne ale dodatkowo są jeszcze wykonane z pękającego plastiku i człowiek zyskuje dzięki temu nowe przestrzenie do zagospodarowania. Na ten przykład w dziurze powstałej na zaczapeczkowanym łbie krasnoludka może ukryć narządka ogrodnicze, z tych drobnych które tak lubią się zapodziewać. Znaczy krasnoludek jest praktyczny. Cio Mary nie tyle toleruje krasnoludkostraszenie co wręcz Wujka Jo podkręca do wystawienniczych ekscesów bo ma niezłą bekę z powodu tzw. obserwacji socjologicznych. Znaczy czysta rozrywka dla Wujostwa to działkowanie z krasnoludkiem będącym dziś mocno passé .
Niestety wszystko co dobre ma swój kres, poklejone chińskie badziewie ledwie się trzyma kupy i co gorsza Cio Mary odkryła że Wujek Jo schował w dziurwie w krasnoludkowym łbie nie tylko narzędzia ogrodnicze ale i ćwiartkę nabytą w sklepiku koło działek. Nie chodzi o to że krasnoludek robi za barek, takie jest życie pękniętego chińskiego krasnoludka ale o to że Wujek Jo zamiast Cio Mary zaproponował degustację ćwiartki jednemu z sąsiadów. Cio Mary poczuła się pominięta i urażona w związku z czym zaknuła i postanowiła pozbyć się Dziurawego a nabyć Wujkowi Jo nowego krasnoludka, najlepiej takiego niepękającego. Jako zbierająca zdziwności na lumpach, pchlich targach, wystawkach w sposób oczywisty zostałam faktorem Cio. Pierwszy krasnoludek przeze mnie zakupiony został odrzucony w przedbiegach jako "dizajnerski". No może to nie był design wysokiej próby ale dopatrzono się że krasnoludek cóś mało ohydny. Za to drugie trofeum powala! Wiernemu Mamelonowi który z ciężkim sercem ( Mamelon ma uczulenie na krasnoludki ) ale mimo to bardzo wytrwale przeglądał ze mną tony wysortów wpadł w oko prawdziwy "niemniecki" Zwerg, starawy mocno ( myślę że to może być mój równolatek a Mamelon podejrzewa go o członkostwo w Hitlerjugend, niesłusznie bo krasnoludki były w opozycji antyhitlerowskiej ).
Tadam, tadam, prosto z kraju Angeli M., która jak wiadomo z poważnego źródła jakim jest telewizja państwowa, kombinuje w stylu Cio Mary jak tu unieszczęśliwić nas, skolonizować i w ogóle zaprowadzić nam nad Wisłą ten ich cholerny niemiecki porządek! No i Niemce co to są obrzydliwie bogate napluły nam do kraju tym krasnoludkiem i to w tym momencie kiedy krasnoludki nie są już u nas na topie. To wszystko przez Angele M.! Bogate są bo baba cwana nie ma szaconku dla bolącego kolana, nas wysysa z kasy wpychając siłą te beemki czy tam inne mercedesy dziesiątej świeżości a potem jeszcze pluje innymi starociami. I to to jest przemoc i w ogóle IV Rzesza. A my niewinni, nasza chata z kraja i tak po prawdzie to choć nikt nie wie gdzie jest Zdzisiek co sprowadza śmieci co się palą na hałdach ani gdzie są te pieniędze co leżały na kupce na czarną godzinę odłożone jakoś sobie bez szwabskiego ordnungowania żyjemy ( od czasu do czasu do Reichu do roboty się pojedzie, parę groszy przywiezie od Niemrawych ). Ale mniejsza o to, prawda jest jedna i objawiona - Angela się mści jak to Niemra. A teraz w całej krasie zemsta Angeli - agent w czerwonej czapeczce, z gębą sugerującą duże problemy z genetyką i tym ich "niemnieckim" poczuciem wyższości wyrażanym przez ostentacyjne posiadanie trzody chlewnej - Axel von Strudel und Duperzyngiel!
Agent jest wystarczająco koszmarny i co lepsza wykonany naprawdę po niemiecku, znaczy nic mu nie pęknie! Tworzywo nieznane ale cóś jakby kauczuk miał z nim sporo wspólnego. Odlew, odcisk czy jak tam zwać, taki niedzisiejszy - paznokietki, powieczki, świńskie fałdki. W dodatku germański Zwerg gapi się na świat szklanymi oczkami. Hym... taki echte jest, wywerkowany solidnie, od razu widać że nie urodził się w na początku bieżącego tysiąclecia gdzieś tam w Azji. Został odnowiony ( zniszczyłam zabytek? ) z zachowaniem oryginalnych kolorów, których resztki się ostały. Mamelon stwierdziła że jest odrzucająco piękny i zgadam się z nią jak rzadko kiedy - Wujek Jo będzie zachwycony! Axel pobędzie u mnie aż do urodzin Wujka Jo, żeby go jakoś wpasić czym prędzej przytargałam z rynku przecenioną pelargonię ( ostatki, ostatki ) i podkradłam Małgoś - Sąsiadce pelargonie pachnące ( dostała za jedną wypożyczkę i jedną sadzonkę doniczkę cud do fiołków afrykańskich za całe złoty pięćdziesiąt ). Cóż, jest okrutnie ale z takim krasnalem inaczej się nie da. Koniec opowieści krasnoludowych, jutro - wielkie sadzenie!