Nadeszło nam dziś lato a ja tu latem jakby już zmęczona. Zupełnie nie pamiętam wiosny, była na początku kwietnia ale szybko się skończyła. Wszystko w tym roku w związku z tym jest zbyt wcześnie dojrzałe i niezbyt dorodne ( no może poza truskawkami mutantami spod folii czy malinami które lubiejo taka aurę ). Moje rośliny w Alcatrazie wyglądają jakby nie wyglądały, Felicjan już ma uczulenie i to pełnoobjawowe, z mojego nosa złazi skóra. Wokół pachną pięknie lipowe kwiaty, na straganach kuszą maliny, Pabasia bredzi o konfiturach z wiśni a małe bociany widywane w gniazdach podczas jazdy do Krysi, wcale nie są już takie małe. Lato, lato w pełni a nie żaden tam początek lata. Będzie magiczna chwila związana z najdłuższym dniem i zaraz planeta się gibnie w drugą stronę i zacznie nam dnia ubywać. Coś nie czuję sobótkowej radości, prędzej nostalgię za kolejną minioną wiosną ( za zimą podczas której przybywa dnia jakoś nie tęsknię, dopiekła mi w tym roku ). A przeca powinnam się cieszyć, smakować letnie klimaty:
"Wreszcie nocy raz czerwcowej
zobaczyłem ją jak śpi
Bez niczego. Zrozumiałem lato, ech że ty
Lato, lato, lato, ech że ty".
Wygrzewanie się na słońcu czyli jaszczurczenie, spanie au naturel w chłodnej satynce, kąpiele w bajorach, podżeranie owoców, zapach świeżo zakiszonych ogórków małosolnych niosący się po chałupie i ogród, mój ogród skąpany w słońcu i brzęczący małym życiem. No tak, pięknie, tylko że można to już wszystko robić i obserwować od ponad miesiąca - nie ma uroku nowości. Gdzie byłaś wiosno jak cię nie było! Lato zagnieździło się w maju, wiosna wygryziona, ech, porobiło się! Jak ten Dziad z powieści "Konopielka" zaczynam podejrzewać że "W tym bieda…, że Pambóg coraz starejszy… coraz częściej odpoczywa. A diabeł nachalnieje z roku na rok." Takie tam smęty, jakie z lubością uprawiają ludzie starsi czyli mający pewne doświadczenie kołaczą mi się po łbie. Może to dlatego że nie czekają mnie wakacje? Wakacje zmieniają perspektywę, może czas pomyśleć o jakimś małym wypadzie?
Dzisiejszy wpis ozdabiają prace Stanisława Masłowskiego, świetnego akwarelisty niemal całkowicie zapomnianego ( znaczy historycy sztuki go pamiętają ale tzw. ogół nie wie że na przełomie wieków XIX i XX ktoś taki istniał ). Moim zdaniem warto przypomnieć jego twórczość, te akwarele są naprawdę mistrzowskie. No i takie letnie w klimacie.