Rzecz będzie o ekscesach i ich skutkach nadejszłych z całkiem niespodziewanej strony. Podczas mojej nieobecności ( zaprawdę krótkiej ) opiekę nad kotami poruczyłam tercetowi w składzie: Cio Mary, Małgoś - Sąsiadka, Ciotka Elka. Tercet opiekował się kocyndrami aż za. Znaczy kiedy około drugiej w nocy, odlotniskowana weszłam do domu zastałam dziewięć kotów, z czego cztery były niewykastrowanymi kocurkami. Fala smrodu niemal mnie powaliła. Obce kocurki niespiesznie oddaliły się z byłej wolnej chaty ( mimo gromkich protestów Okularii ) a ja rzuciłam się do czyszczenie wszystkiego! Kocurki obficie poznaczyły a Lalenty z Felicjanem nie mogli znieść tych woni więc choć podsikali, coby prawa zaznaczyć. O poranku dokonałam w lokalu jadącym octem i chlorem z cynamonową nutą przesłuchu Małgoś - Sąsiadki wyraźnie plączącej się w zeznaniach, następnie był przesłuch Cio Mary, która poszła w zaparte i twierdziła że ona zastała "stan zastany". Dopiero zdanko które wymknęło się Ciotce Elce, przesłuchiwanej jako trzecia - "Ja im mówiłam że to nie ona!", uchyliło nieco rąbka tajemnicy powstania smrodu.
Otóż moje cioteczno - sąsiedzkie gwiazdy pomyliły Okularię z nieznanym kocurkiem ( rzeczywiście bardzo ale to bardzo podobnym, tym niemniej posiadającym widoczne gołym okiem klejnoty ) i zamykały pultających się w słusznej sprawie Lalka i Felicjana w łazience, żeby domniemana Okularia w spokoju pożarła jedzonko. Za domniemaną wkroczył Ocelot, Epuzer i Niescęście, no i zrobiły bal. Obecnie chałupa jest bezwonna a Smrodek (tak nazwałam tego okulariopodobnego ) kulturalnie kusza na zewnątrz, rycząc domaga się porannego posiłku ( potem stołuje się gdzie indziej ). Na tym nie koniec, Sztaflik przechytrzyła Cio Mary i przemyciła do domu upolowaną myszkę, którą byłam znalazłam kierując się śladem zapachowym ( wciśniętą pod moje wyro, z wyrazami miłości rzecz jasna ). Myszce urządziłam pogrzeb morski ( sedes i to w tempie ekspresowym, tak woniało ). Kiedy tylko uporałam się ze stanem "po myszce" musiałam na biegu dyskretnie umyć drzwi Maćka sąsiada, który pokazywał mi swoją małą, mieszkającą u niego od września koteczkę ( czysta Szpagetka, tylko nosek jak u Epuzera ). Trochę za głośno się zachwycałam i Szpagetka z rykiem wtargnęła na schody ( co jej się nie zdarza ), a pod Maćkowymi drzwiami następnego dnia rano była kałuża ( bez rozbryzgu naściennego, damska - Szpageton mściwa bestia ).
I to wcale nie są opowieści prima aprilisowe - to zdarzyło się naprawdę. Nawet krótkie wyjazdy są w moim wypadku obarczone sporym ryzykiem! Jak i zachwyty nad kotami spoza stada, he, he ( choć sąsiedzkimi ).
Otóż moje cioteczno - sąsiedzkie gwiazdy pomyliły Okularię z nieznanym kocurkiem ( rzeczywiście bardzo ale to bardzo podobnym, tym niemniej posiadającym widoczne gołym okiem klejnoty ) i zamykały pultających się w słusznej sprawie Lalka i Felicjana w łazience, żeby domniemana Okularia w spokoju pożarła jedzonko. Za domniemaną wkroczył Ocelot, Epuzer i Niescęście, no i zrobiły bal. Obecnie chałupa jest bezwonna a Smrodek (tak nazwałam tego okulariopodobnego ) kulturalnie kusza na zewnątrz, rycząc domaga się porannego posiłku ( potem stołuje się gdzie indziej ). Na tym nie koniec, Sztaflik przechytrzyła Cio Mary i przemyciła do domu upolowaną myszkę, którą byłam znalazłam kierując się śladem zapachowym ( wciśniętą pod moje wyro, z wyrazami miłości rzecz jasna ). Myszce urządziłam pogrzeb morski ( sedes i to w tempie ekspresowym, tak woniało ). Kiedy tylko uporałam się ze stanem "po myszce" musiałam na biegu dyskretnie umyć drzwi Maćka sąsiada, który pokazywał mi swoją małą, mieszkającą u niego od września koteczkę ( czysta Szpagetka, tylko nosek jak u Epuzera ). Trochę za głośno się zachwycałam i Szpagetka z rykiem wtargnęła na schody ( co jej się nie zdarza ), a pod Maćkowymi drzwiami następnego dnia rano była kałuża ( bez rozbryzgu naściennego, damska - Szpageton mściwa bestia ).
I to wcale nie są opowieści prima aprilisowe - to zdarzyło się naprawdę. Nawet krótkie wyjazdy są w moim wypadku obarczone sporym ryzykiem! Jak i zachwyty nad kotami spoza stada, he, he ( choć sąsiedzkimi ).